Idę po pranie, którym targa wiatr
Z taką siłą mógłby je unieść aż pod samo królestwo niebieskie
Psy mnie zatrzymują- proszą o zabawę
Teraz? Odstawiam kosz i udaję że jestem samolotem
Wiatr targa moim ubraniem i włosami
Gotowa do startu kręcę się wokół własnej osi
Wzium wzium! - krzyczę i już odlatuję na swoich wyprostowanych rękach
Pies skacze dookoła i prosi
Zostań na ziemi zostań!
Chce złapać zębami za mój rękaw swetra
Warczy i szczeka chyba naprawdę dostał pietra
Koło obory siedzi kot
Nawet on patrzy na mnie przerażonymi oczami
Jakby widział odlatującego wróbla nie dziewczynkę z psami
Zwykła zabawa na dworze potrafi obudzić we mnie złe myśli
Dusza chciałaby na poważnie odlecieć do nieba
Wyrywa się z ciała trzepocze jak to pranie
A przecież wie że na ziemi i tym razem zostanie
To nie pierwszy raz jak pragnie odlecieć
To nie pierwszy raz gdy ja o tym myślę
W tym czasie myślenia pies triumfalnie mój sweter między zęby chwyta
I ciało opada na trawę wbrew duszy woliZastanawiam się, czy śmierć boli?
Koniec końców nie znajduję odpowiedzi
Zabieram kosz i zajmuję się obowiązkami
Zanim mnie kolejna zła myśl nawiedzi
Psy merdają ogonkiem gdy podnoszę się z trawy
Ale daję im do zrozumienia że już koniec zabawy
Żałuję, że się na nią zgodziłam
CZYTASZ
Hello i'm so tired
PoesíaWiersze do czytania późnymi wieczorami. Kiedyś pisałam Teraz marnuje czas