Prolog

20 4 3
                                    

Stanęliśmy razem nad krawędzią przepaści.

- Jesteś gotowy?

- Jak nigdy.

Spojrzałam w jego oczy. Piękna zieleń błyszczała w promieniach zachodzącego słońca, a jego twarz była jeszcze piękniejsza niż wtedy, gdy się spotkaliśmy.

Gdy się spotkaliśmy... tak, to było dawno temu. Jeszcze wtedy nie myślałam, że kiedyś będę stać nad krawędzią klifu razem z nim.

Przed nami rozciągało się morze, a nad nim czerwone słońce. Jego złote promienie muskały nasze twarze i otulały nas ciepłem. Cichy wiatr delikatnie rozwiewał nasze włosy, przynosząc ze sobą zapach kwiatów z pobliskich łąk.

Zdjęliśmy buty i stanęliśmy obok krawędzi. On chwycił moją dłoń, splatając nasze palce. Westchnęłam głęboko i delikatnie ściskając jego większą dłoń, pocałowałam go.

Kiedy odsunęłam się od niego, patrzyliśmy sobie w oczy. Mogłabym przysiąc, ze gubię się w tej pięknej zieleni za każdym razem, gdy w nią patrzę.

- Gotowa, żeby wrócić do domu?

- Z tobą, zawsze.

Spojrzeliśmy się sobie w oczy ostatni raz.

Zawsze chciałam umieć latać.

Wykonaliśmy pierwszy krok.

Od kiedy byłam mała, zawsze chciałam umieć latać.

Zrobiliśmy drugi krok.

Zawsze chciałam umieć latać.

A potem zaczęliśmy spadać.

Let's go home togetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz