Niebieskimi hybrydami wystukiwała rytm, wpatrując się na chmury za oknem. W słuchawkach grała skoczna muzyka, do której aż chciała wstać i zatańczyć. Mimowolnie zaczęła nakręcać przewód na palec, już układając w głowie choreografię do niej. Westchnęła cierpiętniczo.
— Ma pani na coś ochotę? — Stewardessa stanęła koło niej z miłym uśmiechem na twarzy. Wyćwiczonym, ale nadal ładnym.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową, a kobieta poszła dalej, pytając kolejnego pasażera o to samo. Tak bardzo chciała zapalić chociaż jednego papierosa, że zaczęła przygryzać wargę, aby przestać o tym myśleć. Skup się, poleciła sobie w myślach, skup się na powtarzaniu tego języka.
Spojrzała w dół na swoje kolana, gdzie leżał otwarty podręcznik do nauki koreańskiego. Kiedy pierwszy raz go zobaczyła, zastanawiała się: co to ma być? Czy to jakiś żart? Teraz, po czterech miesiącach intensywnej nauki, opanowała większość podstawy, bez której nie przetrwałaby ani minuty w tym kraju. Musiała się go nauczyć do perfekcji, ponieważ jej rodzice stwierdzili, że dobrze będzie, jak ich córka zmieni swoje środowisko. Dlatego wysłali ją do dorosłego już brata, który mieszkał w Korei Południowej i zarządzał tamtejszą filią Xiaomi. Oczywiście, był szefem tylko w tym państwie, bo centralny zarząd mieścił się w Chinach. Tam odpowiadał przed osobami na wyższych stanowiskach.
Muzyka w słuchawkach szybko się zmieniła ze skocznego popu na techno, co wybudziło nastolatkę z rozmyślań. Po namyśle schowała książkę do swojego podręcznego bagażu stwierdzając, że niczego już więcej się nie nauczy. Oparła plecy wygodniej o swój fotel z myślą, że jej cztery litery już bolą od tak długiego siedzenia w jednym miejscu. Ale co innego mogła zrobić? Znajdowała się w samolocie w strefie dla bogatych ludzi. Wszyscy dorośli wokół niej wyglądali tak szaro, tak bardzo pospolicie. A ona?
Ona miała jasnorude kręcone włosy, które za nic nie chciały się wyprostować bez dobrej prostownicy i zapachu spalenizny. Jej oczy były barwy soczystej zieleni, a na jasnej cerze prezentowała się armia ciemnych pieprzyków. Była idealnym przykładem stereotypowej rudej osoby, przynajmniej z wyglądu. Na szyi miała zawiązaną fioletową apaszkę, ubrana była w koszulkę z Reserved i kurtkę od Gucci, którą dostała od brata na urodziny. Dalej były już zwykłe jeansy i niebieskie adidasy, przywiezione prosto z Londynu. Kolczyki z trzema maleńkimi diamentami podskakiwały za każdym razem gdy poruszała głową, a bransoletka firmy Emporio Armani swobodnie wisiała na prawym nadgarstku.
Cóż, kurtka nie była jedynym prezentem, jaki miała na sobie od swojego brata.
Praktycznie wszystko było od niego.
Mężczyzna chciał nawet, by jego młodsza siostrzyczka poleciała samolotem służbowym, jednak nastolatka skutecznie wybiła mu to z głowy. Ustało na tym, że poleciała w pierwszej klasie.
Tak, jej brat był obrzydliwie bogatym człowiekiem.
Odblokowała ekran swojego laptopa i wyszukała jakiegoś dobrego filmu na zabicie czasu. Po dłuższym rozmyślaniu wybrała jedną ze swoich ulubionych komedii, które zawsze poprawiały humor nastolatki. Rozłożyła swój fotel, układając się wygodnie i włączyła film. Tak była nim pochłonięta, że już nie zauważała ciekawskich i dziwnych spojrzeń kierowanych w jej kierunku. Czasami naprawdę miała dość tego, że swoim wyglądem przyciągała uwagę tak wielu osób.
A właśnie będzie mieszkać w kraju, gdzie jeszcze bardziej zacznie się wyróżniać.
&&&
— Dziękujemy za wybór naszej linii lotniczej i życzymy miłego dnia! — Ta sama stewardessa, która miała ładny, sztuczny uśmiech, właśnie ukłoniła się razem z resztą personelu. Margaret również zrobiła lekki ukłon w ich kierunku, by sekundę później wyjść z samolotu. Kurczowo ściskając swoją starą zieloną torbę ze swoimi podręcznymi rzeczami, rozglądała się za swoim bratem. Miał na nią czekać tuż przy wejściu, a nigdzie go nie widziała. Czyżby zapomniał, że miała dzisiaj przylecieć...?
— Przepraszam... przepraszam! Mógłby się pan przesunąć? Dziękuję. Przepraszam!
Dover słysząc swój ojczysty język pomieszany z koreańskim, zaciekawiona odwróciła się w kierunku głosu. Niska Koreanka w dżinsowych ubraniach i prostym warkoczem na głowie szła w jej stronę. Nawet nie pomyślała o tym, że ta obca osoba mogła przyjść po nią, więc powędrowała do okna. Docierając do niego, oparła się łokciami o parapet i wyjrzała, patrząc na nudny widok. Wiedziała, że nic ciekawego się na dworze nie dzieje, jednak miała nadzieję na szybsze upłynięcie czasu. Włożyła słuchawki do uszu i puściła coś mocniejszego. Chippin' In wydawało się teraz idealne, żeby wygłuszyć masę.
— Przepraszam!
Tym razem koreanka była bliżej. Nawet za blisko. Czarnowłosa stała naprzeciw nastolatki z pytającą miną. Amerykanka wyjęła jedną ze słuchawek z ucha.
— Czy ty jesteś Margaret Dover? — zapytała kobieta. Rudowłosa pokiwała głową. — To cudownie! Nazywam się Myo Hyun. Twój starszy brat, pan Michael Dover, zatrudnił mnie jako twoją opiekunkę. Mam ci również przekazać, że twój brat cię przeprasza, że nie mógł cię odebrać, ale dostał nagłą wiadomość i wyleciał dzisiaj rano do Chin. Kazał też dodać, że jak wróci, to kupi tobie jakiś prezent.
Marge patrzyła się na kobietę z szeroko otwartymi oczami i niemal tak samo otwartą buzią. Nie wiedziała, co teraz ma zrobić. Z jednej strony została przysłana przez Mike'a, z drugiej — to nie on się tu pojawił (za co mu się potem dostanie), a z trzeciej — ona jest obca! Szesnastolatka przełknęła ślinę i mocniej zacisnęła palce na swojej torbie. Włosy zakryły twarz Amerykanki, która nie wiedziała, co ma zrobić i nerwowo zagryzała wargę. Koreanka widząc to, uśmiechnęła się do niej delikatnie.
— Nie martw się, wiem od pana Dover, że... nie lubisz mówić oraz jesteś bardzo nieśmiała. Obiecuję ci, że będę się starać, abyś nie czuła się niekomfortowo przy mnie i będę tobie pomagać we wszystkim, w czym tylko będziesz chciała. Nie będę od ciebie nic wymagać, a jeśli poczujesz się ze mną źle, z ręką na sercu przyrzekam, że podyktuję ci, co napisać bratu, aby mnie zwolnił — czarnowłosa spróbowała zażartować na sam koniec. I chyba podziałało, bo nastolatka pokiwała głową, nadal mając zakryte lico. Kobieta znów się uśmiechnęła, po czym złapała za jej bagaże i poszła przodem, a rudowłosa zaraz za nią. Margaret już teraz czuła tak znane sobie ciekawskie spojrzenia przechodzących obok niej ludzi. Jeszcze bardziej zacisnęła dłoń na pasku od swojej torby i starała się wyciszyć.
Dover nagle się zatrzymała i pociągnęła lekko za rękaw kurtki Hyun. Ta od razu się odwróciła i zobaczyła, że szesnastolatka pisze coś markerem po białej tabliczce. Po chwili odwróciła ją przodem do niej i dwudziestoparolatka mogła wreszcie przeczytać:
"Czy możemy pójść gdzieś, gdzie będzie mniej ludzi?"
— Tak, oczywiście. Jeśli właśnie tego chcesz, to nie ma problemu — przytaknęła głową. Zaraz po wyjściu z budynku lotniska, skierowała swoje kroki do trochę oddalonego od ludzi miejsca. Dopiero wtedy Marge odgarnęła włosy z twarzy, a zielone oczy zlustrowały wszystko wokół. Myo raptem po tym ruchu mogła się jej bliżej przypatrzeć. Według niej była piękna. Mała twarz z delikatnymi rysami, duże szmaragdowe oczy i drobne pieprzyki na kościach policzkowych dodające jej niesamowitego uroku. Nie mówiąc już o długich, lśniących rudych włosach, które były przecudne. Dla niej wygląd dziewczyny był tak egzotyczny i niespotykany, że nie potrafiła się oprzeć pragnieniu zerkania na nią przy każdej możliwej okazji, dlatego też bardzo się zdziwiła, kiedy nastolatka wyciągnęła ze swojej torby paczkę papierosów oraz ręcznie grawerowaną zapalniczkę na benzynę i odpaliła jednego szluga. Mocno się nim zaciągnęła, a kiedy dym wypełnił całe płuca, stopniowo wypuszczała powietrze. Powoli delektowała się jego smakiem i tym, jak wytłumiał jej umysł i zmysły. Całe napięcie spowodowane pojawieniem się w nowym kraju i nagłą nieobecnością brata z niej zeszło.
Jednak nic nie trwało wiecznie.
Kiedy papieros zmalał do takiego poziomu, że został sam filtr, rzuciła go na ziemię i podeptała swoim drogim butem. Lęki powróciły, a wzrok z powrotem wbiła w ziemię. Śliczna twarz po raz kolejny została ukryta za kurtyną długich, ognistych włosów, a w rękach dziewczyny pojawiła się biała tabliczka.
"Już możemy iść"
Tym razem Hyun nic nie powiedziała, tylko mocniej zacisnęła dłonie na rączkach walizek i pokiwała głową.
CZYTASZ
Przerwać milczenie
FanfictionMargaret jest nastoletnim geniuszem, która tańczy od kiedy nauczyła się chodzić i zawsze dostawała najwyższe oceny z całej szkoły. Jednak od wypadku samochodowego, który wydarzył się, kiedy miała zaledwie 7 lat, przestała mówić. Jej cała brawura ule...