Chorwacja? A może jednak Norwegia? W sumie Francja też jest ładna i były by ładne zdjęcia spod wieży. Ale w Norwegii jest tak pięknie... - Rozmyślałam nad moimi wakacjami, w tym roku rodzice dali mi możliwość wybrania miejsca w które lecimy. Ojciec jest szefem jednej z większych firm co daje nam wystarczające środki dofinansowania na przeróżne wycieczki. W sumie, nie to jest ważne.. ważniejsza jest teraz jędza od matematyki która właśnie przerywała moje zastanowienia.
- Smith! Nie przeszkadzam ci przypadkiem? - powiedziała machając mi przed twarzą linijką. Rozbudziłam sie z myśli i szybko na nią spojrzałam.
Po nazwisku jak po pysku..
- Przepraszam, zamyśliłam się. - powiedziałam wstając, ciągle utrzymując kontakt wzrokowy z nauczycielką. Naprawde nigdy jej nie lubiłam, zresztą tak jak ona mnie.
- Przypomne ci tylko, że do wakacji zostały 2 tygodnie! A ja nie zamierzam robić ci testów poprawczych, żebys zdała! - powiedziała surowo odwracając się na pięcie. Podeszła ze zdenerwowaną miną w stronę tablicy i zapisała jakieś równanie które najprawdopodobniej tłumaczyła z 5 minut temu. - No teraz masz szanse sie popisać. - podała mi kredę czekając aż wstane i wykonam równanie.
Owszem, nasza szkoła jest na tyle zacofana, że nie mamy elektronicznych tablic, czy nawet markerów. Zostala tylko kreda na której pył jestem uczulona. Trudno, nic więcej mi nie zostało oprócz podejścia i rozwiązania tych bazgrołów. Pierwszy raz dziękuje mamie, że kazała mi się uczyć tematów do przodu, bo zawaliłabym totalnie. Rozwiązałam prawidłowo zadanie i aż jej kopara opadła, że musi mi wstawić piątke. Dla takich momentów żyje.
~time skip~
- Siema, słyszałam, że miałaś jakiś przypał na matematyce. - powiedziała opierając się o moją szafkę Kylie, czyli moja przyjaciółka która chodzi do równoległej klasy.
- Nie wiem czy moge to określić przypałem, nic wielkiego sie nie stało. - mówiłam nawet na nią nie spoglądając. Byłam znudzona całą tą sytuacją.
- Opowiesz mi dokładnie o co poszło? - zapytała podnosząc znacząco brwi.
- Nie. - spojrzałam na nią w końcu. - I nie myśl o żadnych związkowych sprawach nawet.
-Ugh no dobra dobra.. - mruknęła z niezadowoleniem. - musisz sobie kogoś znaleść, miałaś tylko raz w życiu chłopaka! I to w podstawówce!
- Ciszej! - warknęłam w jej strone. - Nie planuje układać sobie życia miłosnego narazie, wiec się uspokuj.
Spojrzała na mnie jakby wyłapała słowo „narazie" i skończyła na chwile obecną temat. Rozejrzała się po korytarzu dwa razy w różne sobie strony, a później znow jej wzrok wylądował na mnie.
- Coś ukrywasz?
- Nie, w sensie... - ugryzła się w język, żeby specjalnie zastanowić sie czy mi powiedzieć, ale w końcu jestem jej przyjaciółką. - Jest nowy chłopak w szkole i ostatni raz dałam takiej plamy, że boje mu sie pokazać. - przyznała niechętnie, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Czyli, to ty sie ukrywasz? - kontynuowałam dalej z nutką śmiechu.
- Jesteś naprawde świetna. - powiedziała ironicznie i poklepała mi ramię sztucznie sie uśmiechając, lecz szybko jej ten uśmiech znikł z twarzy. - Nie licze na związek ale wydaje sie taki...no
- Dobra rozumiem, wiesz do której klasy chodzi?
- Do 2c z tego co wiem.
- Czyli jest w naszym wieku, przynajmniej tyle z atutów. - stwierdziłam. Byłby dobrym kandydatem na przyjaciela, bo gdybym miała wybierać na sprawy miłosne preferuje jednak...
- Żyjesz? - przerwała mi Kylie. - A może myślisz o nim? Wreszcie znajdziemy ci chłopaka? - znowu zrobila znaczący ruch brwiami, lecz widziałam w niej nutę zazdrości.
- Nie, coś ty. - zaśmiałam się. - skończmy gadać o chłopakach, świat nie obraca się wokół nich.
Nasze rozmyślenia przerwał dzwonek na następną lekcje. Zabrałam potrzebnę mi książki i pożegnałam wzrokiem przyjaciółkę. Ruszyłam do klasy i nagle przypomniały mi się wakacje, które na samą myśl sprawiły, że duchowo poczułam się lepiej.
Jednak moje marzenia znów wprowadziły mnie na złą drogę. Poczułam zdezorientowanie i zobaczyłam jak książki uderzają o podłoge.
Schyliłam się po nie i je podniosłam, ponieważ szanowny pan sprawca sytuacji nie raczył tego zrobić. Mój wzrok powędrował na osobę stojącą przede mną. Był to wysoki brunet, z piwnymi ślniącymi tęczówkami i aparatem na zęby. Gdyby nie moje steptyczne podjeście do chłopaków, możnaby było sie zakochać. Przyjrzałam mu się dokładnie i zrozumiałam, że widzę go pierwszy raz. To chyba chłopak o którym opowiadała Kylie.
Nagle do głowy strzeliła mi myśl o lekcji, bo już po dzwonku, zostawiłam chłopaka w towarzystwie ciszy i samotności, i ruszyłam do klasy.~ time skip ~
Wyszłam przed szkołę, żeby trochę poczuć świeżego powietrza. Chociaż u nas w mieście do pierwszej świeżości nie należy. Siadłam na ławcę i oglądałam jak chłopaki grają w kosza. Chwile później dosiadła się do mnie Kylie.
- Masz - powiedziała dając mi bułke z dżemem i sok ze sklepiku.
- Dzięki, akurat bym coś zjadła. - uśmiechnęłam się delikatnie i wzięłam „zakupy" od przyjaciółki.
- Coś cie dręczy, widze to.
- Zderzyłam się z jakimś chłopakiem idąc do klasy, popatrzyliśmy na siebie chwile i zostawiłam go samego ze sobą. - wzruszyłam ramionami i wzięłam gryz bułki.
- Myślisz, że to mógłbyć ten nowy?
- Wcześniej go tu nie widziałam, więc raczej tak, zresztą ta sytuacja i tak nie wniosła nic do mojego życia. - mruknełam. - Jednynie moje książki mogłyby być go pozbawione.
-Co?
- Nie, nic nic.
- Dobra mniejsza, ide do Harrego, miał mi dać prace domową z biologii. - powiedziała Kylie i odeszła, a na jej miejsce usiadł spocony przez gre w koszykówke chłopak.
~~~~~
Hejka! Witam was w pierwszym rozdziale mojej książki!
Mam nadzieje, że jest w miare interesująca i cierpliwie będziecie oczekiwać kolejnych rozdziałów ponieważ szykuje dużo zwrotów akcji i nie tylko!
Pamiętajcie też żeby zagłosować gwiadką czytając każdy rozdział!
To bardzo motywuje ;) <3
~
~
~
Read - vote
More - follow me
CZYTASZ
One Flight Away
Teen FictionMonotonne życie 16-letniej Joey Smith ulega zmianie podczas wakacyjnego wylotu do Norwegii. Spędza tam cały dwumiesięczny „urlop" i zawiera nowe znajomości. Nie spodziewała się jednak, że 𝙟𝙚𝙙𝙚𝙣 𝙡𝙤𝙩 𝙨𝙩𝙖̨𝙙 obróci jej życie o 180 stopni. ~...