- Widzimy się po dzwonku, dziś macie ze mną zastępstwo ponieważ pani Kate się rozchorowała. - powiedziała wpisując coś do dziennika zołza z matmy.
Jest mi przykro, ponieważ pani Kate to jedna z najbardziej wyluzowanych nauczycielek i serio lubię z nią lekcje. Ciekawe czy do końca tego roku wróci, osobiście mam taką nadzieję.
Nie ważne, spakowałam książki i ruszyłam ku drzwi lecz niespodziewanie zatrzymał mnie głos.- Smith! - krzyknęła profesor.
- Tak proszę pani? - zgrywałam miłą, osobiście jej nienawidzę i przydałoby jej się nauczyć mojego imienia, czy naprawdę Joey jest tak trudne do wymowy?
- Wytrzyj tablice. - powiedziała sucho kartkując podręcznik od matematyki. - A i naucz się mówić dowidzenia bo wyglądałaś jakbyś miała wyjść bez słowa. - spojrzała na mnie spod byka i pośliniła palec by przekręcić kartkę na następną stronę. Biedna książka.
Podeszłam do tablicy, chwyciłam za gąbkę i zaczęłam zmazywać jej bazgroły, które nigdy mi się nie przydadzą do życia.
- Dowidzenia. - mruknęłam pod nosem i wyszłam finalnie z klasy rozglądając się za Kylie. Nigdzie jej nie widziałam więc postanowiłam wyjść na dwór na naszą ławkę.
Będąc już na dworze planowałam pójść na ławeczkę ale zauważyłam na niej Kylie rozmawiającą z Aaronem. Dziewczyna zauważyła mnie i zaczęła mnie wołać, lecz ja odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do toalety dla dziewczyn.
Po chwili do toalety przyszła moja przyjaciółka.- Zawriowałaś?! - wykrzyknęłam. - Dobrze wiesz, że nie chce się z nim widzieć!
- Ej spokojnie! Zapomniało mi się o waszej sytuacji... - starała się wytłumaczyć.
- Naprawdę? W ciągu 45 minut zdążyłaś o wszystkim zapomnieć? Nie cierpisz na jakieś zaniki pamięci? - spojrzałam na dziewczynę.
- Dobra przepraszam no! Nie rób z tego wielkiej sytuacji do kłótni. - podniosła delikatnie głos, a ja wyczułam u niej nutę zirytowania w głosie.
- Zapomnij o czym mówiłam, poradzę sobie w zerwaniu z wuefu. Możesz iść kontynuować rozmowę z kolegą. - uśmiechnęłam się z odrobiną ironii.
- Naprawdę cię lubię, ale teraz wydajesz mi się totalnie żałosna! - krzyknęła i wyszła ze szkolnej toalety.
Głęboko wzięłam wdech i wyszłam z pomieszczenia kłótni zmierzając w stronę sali lekcyjnej.
>>time skip<<
Został tylko wf! Co jest ze mną nie tak, że nie jestem w stanie pokazać się na oczy Aaronowi? Brak we mnie odwagi! To jest nie tak! Dobra po prostu idę w stronę wyjścia i tyle przecież to nic wielkiego.
Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam ku drzwi wyjściowych. Otwierając już szklane wrota szkoły i czując po części świeże powietrze zatrzymał mnie głos wołający po moim imieniu.- Joey! Mamy wf, gdzie idziesz? Raz dwa do szatni! - powiedział trener, a ja stałam wmurowana nie odwracając się do niego.
Cholera, wszystko dziś idzie do dupy
Odkręciłam się przygryzając dolną wargę z nerwów, a następnie spojrzałam na trenera z myślą jaki wcisnąć mu kit.
- Ja... ja przepraszam zapomniałam o tej lekcji. - no super, bardziej zbłaźnić się nie mogłam.
- Tak, a ja jestem świętym Mikołajem tańczącym balet. - podniósł brwi. - Do szatni idź, a i pamiętaj, jeszcze jedna akcja, a niestety nie będę mógł postawić ci szóstki na koniec roku.
- Tak, już idę przepraszam. - powiedziałam omijając trenera, nie patrząc mu w twarz.
Weszłam do szatni i ze zdenerwowania rzuciłam plecakiem i zaczęłam zdejmować bluzkę.
- Ekhem. - usłyszałam kaszlnięcie.
Nie no kurw prosze nie
Nałożyłam bluzkę z powrotem z prędkością światła i spojrzałam na towarzysza będącego w szatni.
- Chyba weszłaś nie do tej szatni. - zaśmiał się.
- Racja.. dlatego już stąd idę. - schyliłam się po plecak i próbowałam wyjść lecz brunet przytrzymał drzwi, a ja nie byłam wstanie wygrać z nim walki.
- Dlaczego mnie unikasz? Słuchaj jest mi cholernie głupio za tą sytuację i no chciałbym, żebyś dała mi drugą szansę.
Spojrzałam w jego oczy i nie byłam w stanie odmówić, jakby mnie hipnotyzował.
- Dobra.. sorry za to unikanie, po prostu jakoś dziwnie się czułam po tym ostatnim no..
- Zapomnijmy o tym. - uśmiechnął się i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej.
- Co ty odwalasz?
- Zaniosę cię na salę gimnastyczną, tak z nudów. - zaśmiał się, a ja razem z nim.
>> time skip <<
- Zbiórka! - krzyknął trener. - Na następnej lekcji będziemy grać w koszykówkę więc przygotujcie się na tyle ile możecie. Rozejść się.
Pójście do szatni było jedyną okazją w której Kylie mogła do mnie zagadać. I tak też się stało.
- Hej, widzę, że nieźle poradziłaś sobie z ucieknięciem z lekcji. - zaśmiała się.
- Oj weź, przynajmniej wyjaśniłam sobie pewne kwestie z Aaronem. - popchnęłam ją lekko.
- Nic się nie dzieje bez przyczyny.
- To też prawda. - powiedziałam, zaczynając się przebierać.
Poprawiłam włosy i wyjęłam mgiełkę do twarzy, a wszystkie dziewczyny zaczęły patrzeć się na nią jakby nie widziały mgiełki nigdy w życiu na oczy. Prawie się złamałam, ale dlaczego to ja mam być wiecznie miła? Schowałam mgiełkę do plecaka i wyszłam, a przed szkołą czekał na mnie Aaron.
- Hej, mam pytanie.
- No? Ostatnio sporo ich zadajesz. - zaśmiałam się.
- Chcesz wyjść gdzieś jutro? Dzisiaj nie dam rady bo musze pomóc mamie, ale jutrzejszy dzień mam wolny. - Uśmiechnął się pokazując swój aparat na zęby.
- W sumie nie mam planów, więc możemy się gdzieś przejść.
- To do jutra. - pocałował mnie w czoło na pożegnanie i odszedł.
Trochę się zdziwiłam - nie powiem, bo traktuje mnie jak swoją dziewczynę, a do tego jeszcze nie doszliśmy. Moje kąciki ust delikatnie się podniosły, ale przypomniało mi się, że muszę pomóc bratu w lekcjach ponieważ rodziców nie będzie.
Może o tym nie wspominałam ale tak - mam brata. Ma 9 lat i nazywa się Max. To mały rozbójnik ale bywa kochany.
Nagle moje ramiona okrył chłodny wiaterek. Spojrzałam na niebo i ujrzałam czarną chmurę. Zapowiadało się na padanie, a ja do domu piechotą mam 15 minut więc lepiej jak ruszę już teraz.
~~~~~~~~~~~~~~
Hejka kochani! Witam was w 3 rozdziale mojej ksiazki! Mam nadzieje ze sie podoba jak narazie haha <3
~~
Read - Vote
More - Follow me
~~
CZYTASZ
One Flight Away
Teen FictionMonotonne życie 16-letniej Joey Smith ulega zmianie podczas wakacyjnego wylotu do Norwegii. Spędza tam cały dwumiesięczny „urlop" i zawiera nowe znajomości. Nie spodziewała się jednak, że 𝙟𝙚𝙙𝙚𝙣 𝙡𝙤𝙩 𝙨𝙩𝙖̨𝙙 obróci jej życie o 180 stopni. ~...