Niedziela

25.7K 213 22
                                    


- Mamo, błagam, pośpieszmy się. Zbiórka jest za 20 minut, a ty nawet ubrana nie jesteś! - krzyczę lekko zdenerwowana.
- Tak, tak! Już idę! - woła moja rodzicielka z pokoju na piętrze.
Po 15 minutach wychodzimy, a ja ledwo zdążam wejść do autokaru. Podbiegam do dwóch osób czekających w kolejce do wejścia i podaję walizkę kierowcy, który zamyka bagażnik pojazdu, a następnie kieruje się na swoje miejsce. Po zameldowaniu obecności opiekunce wchodzę do autokaru, szukając wolnego miejsca. Siadam na ostatnie niezajęte miejsce i spoglądam na dziewczynę która siedzi obok.
- Hej, jestem Emila a ty? - mówię, podając dłoń.
- Oliwia - odpowiada dziewczyna nieśmiało i odwraca wzrok z powrotem do telefonu.
Kusi mnie, żeby zacząć jakiś temat, ale gdy widzę, że towarzyszka nie jest zainteresowana, także zajmuję się telefonem.
- Możemy się zamienić miejscem? - pytam dziewczyny po kilkudziesięciu minutach, chcąc pospać, opierając się o okno.
- Słucham? Tak, tak - mówi, podnosząc się z miejsca.
Zamieniamy się miejscami, ale widzę kątem oka, że dziewczyna koniecznie chce coś powiedzieć.
- Coś się stało?
- Nie, znaczy tak, znaczy umm
- Hej, spokojnie, co się dzieje?
- Mogę się o ciebie oprzeć? - pyta tak szybko, że ledwo ją rozumiem i się rumieni.
- Tak, oczywiście - uśmiecham się szeroko. - Uroczo się rumienisz - dodaję, czym jeszcze bardziej zawstydzam dziewczynę.
Oliwia opiera się o mnie, ale przez dobre 10 minut wierci się i nie może zasnąć. Przenoszę delikatnie jej głowę oraz ramiona i układam je na moich kolanach, na co dziewczyna uśmiecha się delikatnie pod nosem. Wtapiam palce w jej włosy i po chwili zasypiam.

*time skip*

- Pójdziemy się przejść? - pyta dziewczyna siedząca po mojej prawej stronie.
- Pewnie - odpowiadam zdziwiona i się uśmiecham. Nie spodziewałam się, że Oliwia sama zacznie rozmowę, a już tym bardziej, że zaproponuje spacer. Wstałyśmy i zaczęłyśmy się oddalać od ogniska, które zostało zorganizowane w celu integracji i zapoznania się.
- Może pójdziemy na pomost? Skoro jesteśmy razem w pokoju, to może warto się poznać huh? - no i znowu szok.
- Może zajdziemy najpierw do pokoju po coś do jedzenia?
- Dobrze. A masz ciasteczka? - pyta z nadzieją.
- Chyba mam.
Oliwii zaświeciły się oczy, a jej pełne usta uśmiechnęły się szeroko. Chciałabym ich posmakować. Kiedy doszłyśmy na miejsce, wyciągnęłam ciasteczka i spojrzałam się na nią.
- Takie mogą być?
- Moje ulubione - zapiszczała uroczo jak mała dziewczynka.
Spojrzałam się na nią zadziornie. - Ah tak? W takim razie je weź - powiedziałam, uśmiechając się i wspięłam się na palce. Dziewczyna jest ode mnie niższa prawie o głowę więc mam dużą przewagę. Skrzyżowała ręce na piersi i zaczęła robić groźną minę. W jej wykonaniu wyglądało to cholernie seksownie i uroczo. Wspięła się na palce i próbowała dosięgnąć ciasteczek. W którymś momencie niespodziewanie skoczyła, a ja tracąc równowagę, upadłam na podłogę. Dziewczyna zwinnie złapała zdobycz i wytknęła mi język, śmiejąc się. Wstałam i złapałam się pod boki. Spojrzałam na nią, próbując zachować powagę.
- Masz 5 sekund - powiedziałam "groźnie" ale w środku śmiałam się z całej sytuacji.
Dziewczyna przymrużyła oczy, robiąc zdezorientowaną minę, ale gdy doliczyłam do trzech, pisnęła i zaczęła uciekać. Szybko zakluczyłam drzwi i rzuciłam się biegiem za Oliwią. Niestety jest dużo szybsza i dogoniłam ją dopiero na pomoście. Złapałam za wolną rękę dziewczyny i odwróciłam ją w moją stronę.
- Nieładnie, nieładnie, będzie kara - zaśmiałam się.
Usiadłyśmy na deskach i spuszczając nogi w dół, zaczęłyśmy rozmawiać, dopóki nie zawołali nas na ognisko.

Teraz ty decydujesz || Ukończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz