✜ How to resist those eyes ✜

189 34 17
                                    

A/N: To tak na zakończenie Twoich urodzin ♡

 – Aish! Nie, to jest absolutnie niemożliwe. Nie zrobię tego. – Chłopak wyrzucił ręce w górę, żeby zaraz dramatycznie opaść plecami na podłogę. – Ta matematyka mnie zabije.

– Jungkookie, to wcale nie jest takie straszne, zobacz. Ja na przykład radzę sobie bardzo dobrze. To wystarczy zrozumieć. – Spojrzał na niego nieco zaniepokojony, ale uśmiechnął się pokrzepiająco. Nie chciał żeby jego przyjaciel był smutny z powodu niepowodzeń w jakimś przedmiocie w szkole.

– W przeciwieństwie do ciebie, Jiminnie, ja nie jestem tak inteligentny i raczej wolę wysiłek fizyczni niżeli psychiczny – mruknął pod nosem i przeczesał włosy palcami.

Ten dzień w szkole nie był jakoś specjalnie wesoły. Od rana Jeonowi szło ciężko. Porażka za porażką, począwszy od potknięcia na treningu z drużyną koszykarską, przez nieodrobioną pracę domową, a skończywszy na kolejnej jedynce z matematyki, która była kolejnym gwoździem do jego trumny. Miał już dosyć szkoły, którą technicznie powinien skończyć, ale nie miał pojęcia jak. W jaki sposób ma przeskoczyć tą zasraną matematykę?

– Dramatyzujesz. Myślę, że jeśli się razem pouczymy, to następny sprawdzian pójdzie ci o wiele lepiej. – Uśmiechnął się do niego lekko i chwycił za kartonik po mleku truskawkowym, w którym była krew. Taehyung codziennie to dla niego przygotowywał w taki sposób, żeby nie wyglądało podejrzanie.

– Naprawdę? – Młodszy od razu poderwał się do siadu i spojrzał na przyjaciela. – Naprawdę pomógłbyś mi z matematyką?

Jimin pokiwał głową, rumieniąc się lekko, bo oczy Jungkooka nagle zrobiły się o wiele większe i ze szczęścia widać było w nich niewielkie iskierki. Niesamowite... Blondyn dawno nie widział takiej ekscytacji, która automatycznie udzieliła się i jemu, bo złapał słomkę w usta i wypił całą zawartość kartonika na raz, po czym go wyrzucił.

– Dobrze, w takim razie umawiamy się na poniedziałek. Masz cały weekend na przygotowanie się psychicznie przed nauką. – Podniósł się na równe nogi, bo przed nim czekały bardzo ciężkie dwa dni przekonywania Taehyunga, żeby zgodził się na przyjście Jungkooka. To z pewnością do łatwych należeć nie będzie.

☼ ☼ ☼

Jungkook pożegnał się z blondynem jeszcze pod bramą szkoły i ruszył w swoją stronę. Mieszkali na zupełnie innych końcach miasta, gdy liceum było w samym centrum, więc technicznie mieli tą sammą drogę do przejścia. Młodszy wsunął słuchawki w uszy i puścił głośno muzykę, żeby zakłócić szum myśli.

Szkoła przytłaczała go z każdym dniem coraz bardziej. Czuł, że kompletnie się do tego nie nadaje, gdzie wiedział, że przed nim były jeszcze najpewniej studia. Matka na pewno nie pozwoli mu nie być wykształconym na wyższej uczelni.

A skoro o niej mowa... Chłopakowi nagle przypomniało się, że miał odebrać dla niej jakieś rzeczy ze sklepu po drodze do domu. Skręcił więc w jedną z uliczek, wpisując dokładny adres w telefonie, żeby wiedzieć jak tam dotrzeć. Nie mieszkali tu zbyt długo, więc jeszcze nie wiedział co gdzie jest, nawet jeśli miasto nie należało do zbyt dużych. Mimo to jego matka już zdążyła znaleźć swoje ulubione miejsce, do którego chodziła stanowczo za często.

Osiemnastolatek nie dziwił się jej, bo miała też takie miejsce w poprzednim mieście, w którym mieszkali i... też było tak samo rąbnięte. Kobieta, która go urodziła wierzyła w różne rzeczy od czapy i w tym wypadku była to magia i wróżby. Dlatego zostawiała chore ilości pieniędzy u miejscowej wróżbitki, której rady i amulety były częścią życia jego mamy. Jako, że mieszkał z nią od urodzenia, to i on często był obdarowywany jakimiś dziwnymi kamyczkami, czy przestrogami na dany dzień.

Silver chalice.//TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz