[Rozdział 6]

325 18 13
                                    

Kolejny dzień.

Obudziłem się  w  swoim nieszczęście pokoju,  rozejrzalem sie po pokoju i  zauważyłem na  podlodze nietylko swoje ubrania,  ale  też damskie.  Najprawdopodobniej  to byly ubrania Kazy.  Przekrecilem glowe w stronę  sciany  i  zobaczyłem śpiąca  rudą  dziewczynę. 
-  Ze co? Czy my to... -  Mowilem szeptajac i zagladajac pod  kołdrę i zauważyłem, że  mamy na sobie  bielizne. Ulżyło mi.

Wstałem z łóżka  po cichu i ostrożnie żeby  jej nie obudzić.  Podszedłem do swoich ubrań i je podniosłem.  Zauważyłem jedzenie i  alkohol na moim biurku. Czyli popilismy,  ubrałem się  i  zacząłem szukać oczami swojego telefonu. Znalazłem go, wziąłem go do  ręki i zobaczyłem jaka godzina  ( 13:25 ). To sobie pospałem. Wychodząc z  pokoju od razub poczułem ten  jego zapach. Kurwa  kocham ten zapach!  Chyba się  powtarzam. Spojrzałem się  na siebie w lustrze. Moje piekne  włosy  zostaly  porozwalane na wszystkie strony. 
Pokrecilem głową na nie i  odwrocilem się  od lustra, popatrzylem na ścianę na której  wisiało  nasze  rodzinne zdjęcie. Mama,  Harry i ja. Bardzo lubiłem  patrzeć  na nie, aczkolwiek dalej boli że jej tutaj z nami nie ma.

Wchodząc do kuchni spostrzegłem niebieską kartkę na  lodówce.  Podszedłem i przeczytałem następujące słowa  na niej;

" Bᴀᴡ sɪᴇ  ᴛᴀᴍ ᴅᴏʙʀᴢᴇ,  ɴɪᴇ sᴘᴀʟ ᴍɪ ᴅᴏᴍᴜ ᴢ ᴛᴀ sᴍsʀᴋᴜʟᴀ.  Nɪᴇ ᴡɪᴇᴍ ᴋɪᴇᴅʏ ᴡʀᴏᴄᴇ,  ᴀʟᴇ ɴᴀᴘᴇᴡɴᴏ  ᴍɴɪᴇ ɴɪᴇ sᴢᴜᴋᴀᴊ ᴀɴɪ ɴɪᴇ ᴄᴢᴇᴋᴀᴊ.
   
                                                 HARRY.

PS: Zʀᴏʙɪʟᴇᴍ ᴄɪ ᴏʙɪᴀᴅ  ᴢᴇʙʏs  ᴅᴢɪsɪᴀᴊ ɴɪᴇ ᴜᴍᴀʀʟ ɪ ɴᴀᴘʀᴀᴡᴅᴇ ɴɪᴇ sᴘᴀʟɪʟ ᴍɪ ᴅᴏᴍᴜ. "

Westchnolem, jak zawsze. Nie pierwszy raz kiedy odpierdala takie rzeczy. Zachowuje sie jak dziecko. Podchodze do lodowki i wyjmuje ten obiad.  Przygrzewam go w mikrofali. Wyjmuje jeden talerz i łyżkę. 
*piipp piipp* .
Usłyszałem mikorfale,  podszedlem do niek szybko i wyjalem garnek na stół. Zamknalem ja i wziąłem łyżkę  do zup i przelałem ją  do swojego talerza, oczywiście  był  głęboki,  więc  się  nie rozlało.

Odłożyłem garnek  do zlewu i usiadłem do stolu. Nagle uslyszalem kroki,  zauwazylem ze Kazy szykowala się do wyjscia. Wstałem więc  i szybko do niej podszedlem do niej.

-  Gdzie sie wybierasz? - Podszedlem szybko i lapie ja mocno za  ramie.
- Pusc... Do domu nie widzisz? -  Spojrzala na mnie złym  wzrokiem.
-  Co cie ugryzlo? -  popatrzylem  na nia zmieszany.
- Mnie?  Nic  pusc  mnie chce juz pojsc. - Zmierzyla mnie wzrokiem.  Przeszedł mnie dreszcz. Puściłem ja a ona wyszedla trzaskajadz  drzwiami. Wczoraj bylo wszystko dobrze, ale chyba nigdy nie zrozumiem dziewczyn.

Wróciłem  do kuchni i dojadłem już  tą zimną zupę. Była  jak na zimną zupkę,  dość  dobra.

Po kilku godzinach wyladowałem w salonie na kanapie, oglądający moje ulubione anime. Kończyłem już  trzeci sezon Bungou Stray dogs,  w kolejce było jeszcze pare anime,  ale nie mogę się zdecydować  które  zacząć.  Po krótkiej  chwili dostałem SMS'a od Chrisa. W nim pisał że po 18 będzie u mnie.

Do  chris ;
- Spoko, nie ruszam się z domu,  więc wpadaj.

Odpisałem   i  odłożyłem telefon. Westchnąłem. Ten dzień  dziwnie się przedłuża. Nie lubię takich dni, w których  nic  się  nie dzieje, także  nie lubię  tej dla innych przyjemnej  ciszy, a  dla mnie bardzo irytującej. Cóż  zapomnialem Chris nienawidzi  Anime,  Kurwa on nawet ani jednego nie ogladał a mówi, że  anime jest chujowe. Nie rozumiem takich ludzi, ja nie wyzywam ich  "Sabriny"  lub "dom z papieru" i innych seriali  od Netflixa. Chociaz nie powiem Wiedźmin  jest zajebisty. Ma  coś w sobie co wyróżnia  go na tle innych seriali.

Po paru minutach przyszedł  i on, ruchacz i pogromca wszystkich  dup  z naszej kochanej szkoły. Chyba bardziej pogromca puszczalskich zdzir jak ich nie mało. Niby dobra  szkoła, a jednak laski  starych obyczajów są.

-  Siema  stary,  czy udało ci się może  zaliczyć Kazy?  - śmieje się i podchodzi do mnie siadajac obok.
-  Nie ruchaliśmy się chyba... tak mi się wydaję  ponieważ  byliśmy niby nadzy... ale oboje mieliśmy na sobie majtki wiec.
-  Naprawde? -  wybucha śmiechem-  juz myslalem,  biedny  nie zaruchales ;(
- Jakoś bardzo  nie marudzę bo jak wstała rano to chciala  od razu spierdalac...chyba nigdy nie zrozumiem bab  -  patrze na niego mówiąc i zakładając ręce  za głowę.
-  Ahhh, ona chyba taka już  jest,  Alan mowil to samo,  Że  do niego przychodziła  an noc, nic się stało miedzy nimi, ale jak już  dochodziła  do domu to była  jakas nafochana. Niby fajan llaska ale jednak jakas dziwna w chuj.
- Yhm... - Wzdycham  i przygladam mu się,  ma  duże  zrenice. Czyli cos bral przed  przyjsciem do mnie. -  Kurwa brałeś  i sie nie podzieliłes?!  Taki z ciebie kurwa kumpel? :(
- y y y co ?!  -  patrzy  na mnie  zmieszany. -  Ja nic nie brałem -_-
- Tak tak widze przecież  po twoich oczach Chris. -  przyblizam sie do niego -  daj kochaniutki troche -_-
-  Kochaniutki? o ty pedale  -  śmieje  sie ze mnie i podaje mi  mała przezroczysta paczuszke z bialym proszkiem. -  Tylko nie mow nikomu i nie pytaj się  skąd mam,kumasz?
- tak tak - biore to od niego i otwieram  paczuszke. Wygląda legitnie. Wysypuje troche na stol i odkladam paczke  na bok. Biorę  kartę bankową  chrisa która  mi podawał i  robie z kupki proszku  kreske. Biorę  banknot  i  robie z niego rulonik. Wzdycham i przykladam zrulowany banknot  do bialego proszku  i nos  do dziurki. Druga dziurkę w nosie  zatykam i wyciągam koks  do nosa. Od  razu zaczeła kokaina  działać. Poczułem tą fazę. Byłem  w tej fazie w swoim życiu  2  raz i było  tak samo zajebiscie.   Wyciągnąłem do nosa wszystko, odłożyłem  to na stół  i  oparlem sie o oparcie  wzdychajac  i oatrze na Chrisa.  Zawsze mając  tą  fazę  Chris wydawał  mi się   jakiś  jakiś  ładniejszy, ale to jest mój  przyjaciel,  więc... nie wolno się  do niego bardziej zbliżać.

Ostatni raz kiedy ćpałem to było pół  roku temu,  urodziny jakiegoś  chłopaka z klasy.
Wtedy to był  mój  1 raz kiedy  brałem jakiekolwiek narkotyki.  Wtedy  na tej imprezie każdy  coś ćpał, jedyny ja nie chciałem, ale w końcu   Chris mnie przekonał,  że ten stan jest zajebisty. I miał racje, nie żałuję  tego. Ten stan jest, najlepszym  stanem w  jakim kolwiek bylem,  ale wiecie?  Nie polecam mieszac narkotyków  i alkoholu razem.

Po paru godzinach  lezelismy  wtuleni  w siebie  pijani i nacpani.  Ja bylem przytomny, ale nie jestem pewien co do  Chrisa. 
Próbowałem wstać  na początku jakoś  powoli, żeby  go nie obudzic,  ale potem jednak  wstałem szybciej. Stałem  nad nim przez  pare sekund,  a potem spojrzałem na  stol. Byl  caly w butelkach po wódce i  piwie, oraz woreczlach  po koce.
Wzdechnelem i popatrzylem na godzine.  -Kuurwa tak pozno?!. (  2:21)  - Wzdechnelem i  poszlem do kuchni.  Podskoczylem. Przy  blacie stał  pół  nagi  Harry.
-  Widzę,  że  fajnie sie zabawiałes  jak mnie nie bylo  z tym Chrisem. -  Bylo po nim widać,  że  zarazem jest  zly i zazdrosny.
-  ehhh podobno miałeś  późno być  - patrze na niego i podchodze  do niego. -  Christian to tylko moj przyjaciel, a miedzy nami nic się  nie stało.
- Tak napewno?  I jeszcze  cpales?! Znowu?!
-  Ojjj przestań...  spróbować  chciałem...
-  Ojj przestań?!  Bedziesz  miec kar-
-  Kare?!  Nie jesteś  moim ojcem! -  Chcialem go uderzyc,  ale  nagle  zlapal mnie  za ręce i mocno do siebie przyciągna. Popatrzylem na niego zmieszany.  A ten zacza mnie calowac, myslalem ze oszaleje, nie wiedzialem co mam zrobic. Uderzyc go i uciec?  Czy odwzajemnic?  Jednak odwzajemnilem jego pocalunek. Calowslismy sie dosc  dlugo. Zlapal mnie z a talie i posadzil na blacie  a swoim jezykiem zjechal mi na szyje.
I stalo sie to na co tak strasznie dlugo na to  czekalem.

Jealous little brother [ yaoi ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz