- Jak wszyscy powinniście już wiedzieć, cykl rozwojowy chełbii modrej przebiega w...- Nie mogłem już słuchać tej tępej kobiety. Nie byłem w stanie nawet udawać zainteresowanego, jak większość tu obecnych uczniów. Co mnie obchodził rozwój jakiegoś dziwnego stworzenia, o którym pierwsze słyszę, skoro obok mnie siedziała pewna brunetka. Chyba nie była zadowolona z faktu, że zająłem miejsce w jej ławce, ponieważ od początku trwającej już pół godziny lekcji, ani razu nawet na mnie nie zerknęła. Siedziała zasłuchana i pogrążona w robieniu notatek. Była tak zaabsorbowana pisaniem w zeszycie, że nie zauważyła zsuwających się jej z nosa okularów.
- Andy?- głos nauczycielki sprawił, że oderwałem wzrok od Charlotte. Uniosłem głowę, patrząc tej irytującej ludzkiej istocie prosto w oczy. Gdybym miał tu moje moce, już dawno by nie żyła.- Może odpowiesz na zadane pytanie?- niestety, na razie to ona je miała.
- Yyy...- poczułem, jak siedząca obok brunetka delikatnie trąca mnie w kolano. Odruchowo spojrzałem w dół.
- Znasz odpowiedź? Nie mamy całej wieczności, panie Biersack.- na moim kolanie znajdowała się mała zapisana karteczka. Szybko przeczytałem, co było na niej napisane.
- Meduza rozmnaża się płciowo, a polip bezpłciowo. - powiedziałem, nie zastanawiając się nawet nad sensem moich słów. Zresztą, tej dziwnej mowy nauczyłem się stosunkowo niedawno i nie miałem pojęcia, o co w niej chodzi. Panna Cantelli spojrzała wymownie na Charlotte.
- Ty i ty- wskazała na nas po kolei- zostaniecie po lekcji. - Kiedy nauczycielka odwróciła się do tablicy, brunetka posłała mi mrożące krew w żyłach spojrzenie, po czym grzecznie wróciła do robienia notatek.
Była taka ułożona i słodka.
Muszę to zmienić.
*diiiiiiiiing*
Wszyscy w klasie nagle wstali i zaczęli pakować swoje rzeczy do toreb i plecaków. Nie miałem pojęcia, co się dzieje. Ludzie zaczęli wychodzić z klasy. Chciałem zapytać kogoś, dlaczego wszyscy się zmywają, gdy wtem dotarło do mnie.
No tak. Pewnie skończyła się lekcja.
Chyba bycie człowiekiem nie szło mi aż tak dobrze, jak sądziłem. Zza biurka wyłoniła się postać panny Cantelli.
- Charlotte, Andy, zapraszam Państwa do mnie.- widziałem, jak dziewczyna przełyka ślinę, powoli zbliżając się do nauczycielki. Pewnie jeszcze nigdy nie musiała zostawać po lekcji. Bała się.
W normalnych okolicznościach żywiłem się ludzkim strachem i śmiercią, ale widok wystraszonej i zdenerwowanej Charlotte jakoś dziwnie na mnie wpłynął. Chciałem zapewnić ją, że wszystko będzie dobrze. Chciałem ją ochronić. Chciałem, by się nie bała.
Ludzkie uczucia są tak silne i niezrozumiałe. Nie wiedziałem, co się ze mną działo.
Panna Cantelli jak zwykle brutalnie przerwała moje rozważania:
- Widziałam, jak podajesz mu karteczkę z odpowiedzią pod stołem, Charlotte. - brunetka otworzyła usta ze zdziwienia. Nie wiedziała, co powiedzieć.
- J-ja... Umm... B-booo...
- Nieważne.- rzuciła, wstając od biurka- Skoro tak bardzo chcesz pomagać naszemu nowemu uczniowi, oprowadzisz go dziś po szkole po lekcjach. I żadnych ale.- pogroziła dziewczynie palcem widząc, że ta chciała coś powiedzieć.- A teraz proszę Państwa o opuszczenie sali, mam dyżur. - zaczerwieniona dziewczyna odwróciła się i wyszła z sali. Powlokłem się za nią.
Kiedy chciałem udać się w stronę przydzielonej mi szafki, ktoś szarpnął mnie za ramię.
- Czego?- odwarknąłem. Nie miałem zamiaru rozmawiać z którymkolwiek z tych idiotów. Kiedy jednak spostrzegłem, kto przede mną stoi, zmieniłem ton.- O, to Ty. O co chodzi?- brunetka wzięła się pod boki.
- A o to, że przez Twój debilizm jestem już spalona u panny Cantelli!- prawie wykrzyknęła Charlotte. Uśmiechnąłem się. Moje jednak nie była tak święta jak mi się wydawało?
Zirytowałem ją tym jeszcze bardziej.
- I czego się szczerzysz, półgłówku? Cieszysz się, że musisz zostać dłużej w szkole?
- Nieważne gdzie, ważne z kim, słodka Charlotte.- puściłem jej oczko. Dziewczyna, lekko się rumieniąc, podeszła bliżej.
- Posłuchaj mnie uważnie, nowy. - mówiła, celując palcem w moją pierś. Przewyższałem ją o półtora głowy, więc musieliśmy wyglądać komicznie. Niezrażona niczym kontynuowała:- Możesz sobie mieć gdzieś nauczycieli i szkołę, ale ja nie mam, więc nie stwarzaj mi więcej kłopotów, jasne?- chciała już odejść, ale odwróciła się mówiąc- Och, i tak przy okazji: Twój look w stylu "wyszedłem prosto z piekła" w ogóle nie robi na mnie wrażenia, także swoje śmieszne tekściki na podryw zachowaj dla siebie, jasne?- odwróciła się już na dobre i dumnym krokiem pomaszerowała przez korytarz. Krzyknąłem za nią:
- Do zobaczenia później, Charlotte!- udawała, że mnie nie słyszy.
Nagle jak z pod ziemii pojawiła się przy mnie przypominająca wytapetowanego blond pudla dziewczyna.
- Za to na mnie Twój wygląd robi bardzo duże wrażenie. - Powiedziała przymilnie, uśmiechając się zachęcająco.- Może na początek pokażę Ci, gdzie są łazienki, co?- rzuciła uwodzicielsko, unosząc przy tym idealnie wyregulowane brwi w znaczący sposób.
Cóż, byłem tylko człowiekiem. Ludzie poddają się instynktom.
Tak jak ja teraz, kiedy blond pudel, którego imienia nie poznałem, ciągnął mnie za rękę w stronę łazienek.
W końcu, jak to mówią, raz się żyje.
A przynajmniej ludzie żyją raz.
A/n: OD DWÓCH DNI NIE MOGĘ DODAĆ ROZDZIAŁU DO "ENVY." I NIE WIEM CZEMU. ZA PRZEPROSZENIEM, ALE WKURWIA MNIE TO JAK CHOLERA.
Pisałam dla Was rozdział "na nielegalu", dlatego taki suaby :/
Love You :*
You are all beautiful :*
CZYTASZ
Break You.→ a.biersack→ ZAWIESZONE
FanfictionHow can the devil be pulling you toward someone who look so much like an angel when he smiles at you? Nie mam pełnego pomysłu na to opowiadanie i może je usunę. W zasadzie nie wiem po co je tu wrzucam. Chyba jedynie po to, by szerzyć Biersackomanię...