demon in my head

1.2K 46 10
                                    

Kiedy to się stało? Tego nie wie nawet sam szatyn. Może zacznijmy od początku, Derek Hale zakochał się i to tak na serio. Nie wie kiedy to się zaczęło, ale ciągnie się to już od dobrych dwóch lat, kiedy sobie to uświadomił. Nie, Peter go uświadomił. Młodszy Hale, nie chciał tego przyjąć do świadomości, sam fakt że pozwolił komuś wkraść się do jego ogrodzonego wielkimi murami serca, ta myśl mu nie wchodziła w ogóle do głowy. Po śmierci rodziny, w życiu Dereka zabrakło kilku kolorów. Nauczył się z tym żyć, nie przeszkadzał mu fakt, że widzi niektóre rzeczy na szaro. Do życia nastoletniego Dereka, wkradła się Paige. Ona z powrotem pokazała szatynowi te kolory, których on nie widział. Cieszyli się życiem, sobą, chwilami gdy byli razem. I każdy kto zovaczył ich razem mógł powiedzieć "Oni napweno są szczęśliwi" i tak było. Wraz ze śmiercią Paige, te kolory znów zrobiły się szare, to szczęście wygasło, wtedy Derek przysiągł sobie, że się nie zakocha. Racja bywał później w 'związkach', ale nie czuł tego co przy Paige. Dopiero niedawno, pewien ciekawski, nadpobudliwy i sarkastyczny nastolatek, pokazał mu znów te kolory których mu brakowało. A ten szczęściarz nazywa się Mieczyslaw, ale wszyscy od zawsze wołają na niego Stiles.

Derek od początku gdy poznał nastolatka, czuł się przy nim inaczej niż przy innych i nie umiał tego opisać. Przez to znane jak i nieznane uczucie, postanowił odpychać od siebie chłopaka. Nie nienawidzili się, ale się nie lubili, bynajmniej tak to miało wyglądać. Rozmawiali ze sobą z oporem, pracowali ze sobą z oporem, ale to nie było tak 'na pokaz', po prostu byli tak przyzwyczajeni. Gdy Peter otworzył oczy siostrzeńcowi, ten zrozumiał to uczucie co w nim siedziało, ale dalej je tam tłumił i pomimo racji wuja, nie przyznał mu jej. Niby byli rodziną i mógł jemu ufać, ale sam nie był pewien czy to aby napewno to czego nie chciał. Nie chciał się zakochać. Dobrze pamietał słowa wujka i za każdym razem, gdy widział bruneta te odbijały mu się w głowie.

"Po co chcesz siebie oszukiwać? Po prostu przyjmij do wiadomości to, że go kochasz".

Derek pamiętał, jak na spodkaniach watachy, Stiles się skupiał, tworzył strategie i plany, uśmiechał się lub śmiał i niechciał tego po sobie pokazać, ale to rozklejało mu serce. Czasem nawet w najgorszych chwilach potrafił rzucić jakimś sucharem i atmosfera się rozluźniała.

Za co kochał tego nastolatka? Nie był pewien. Od początku lubił bruneta, polubił jego charakter, i wygląd. Z czasem ten wybuchowy charakter pokochał i nie mogł bez niego żyć. Dosłownie, cholernie brakowało mu jego głosu, tego kretyńskiego sarkazmu, którego z początku nienawidził. Po prostu tęsknił, dalej tęskni. Teraz gdy jest pewien swoich uczuć, Stilesa tak jakby nie ma, jest tylko jego ciało. A gdzie ta piękna dusza? Gdzieś z tyłu, na drugim planie. Ciałem bruneta steruje ktoś inny, to bolało Dereka najbardziej. Nie dopuszczał do siebie myśli, że nastolatka bogłoby już nie być, on tęsknił po jednym dniu, a co dopiero po kilku tygodniach.

Najpierw nastolatek znikał, niewiadomo jak, niewiadomo gdzie, niewiadomo kiedy. Znikał na dzień lub dwa i wracał jak gdyby nigdy nic, i zachowywał się normalnie. Może to śmieszne, ale Derek wyczuł różnicę w zachowaniu bruneta. Nie był aż tak bardzo nadpobudliwy, ani nie pracował z taką pasją jak wcześniej. Teraz wszyscy wiedzieli co się stało. Stilesa opętał zły kitsune.

Powiedzieć że Derek się bał to za mało, on był przerażony tą myślą, nie dopuszczał jej do siebie, pomimo że wszyscy mówli, że tak może się stać. Może i próbowali wyciągnąć Stilesa na wierzch, ale jakoś im to nie wychodziło.

* * *

Stiles był zamknięty w czym na krztałt pomieszczenia z jakimś potworem. Miał na całej twarzy i rękach bandarze, jedynie było widać buzię i zęby. Nie był pewien czy jest w swojej głowie, ale wiedział co się dzieje, mógł tylko patrzyć, bo nie miał kontroli nad własnym ciałem. Dowiedział się, że ten potwór to potocznie nazywany nogitsune.

Czy bał się go? To chyba jasne, ten mroczny duch, czy czym tam on jest opętał go i uwięził w własnym ciele, ranił jego przyjaciół i zabijał niewinnych.

* * *

Derek stał na środku korytarza Beacon Hills High School, naprzeciwko swojego zbawienia jak i zniszczenia. Stal przed Stilsem, znaczy jego ciałem. Patrzyli na siebie cały czas, nic nie mówiąc i nic nie robiąc po prostu stali. Derek miał pewien pomysł, nie wiedział czy on zadziała, ale miał taka nadzieję. W końcu nadzieja matką głupich. Nie mówił o tym nikomu, bo nie chciał nikogo narażać. To śmieszne, bo Derek obrywał najbardziej w starciach z nogitsune, a miał największe szanse na przeżycie, więc czemu miał kogoś narażać?

Wpatrywał się w nastolatka przed sobą i mimowolnie się uśmiechnął, to było silniejsze od niego. Powoli zaczął poschodzić do bruneta, gdzie tamten nawet nie drgnął. Nie bał się konsekwencji swoich czynów, nie w tym momencie.

-Wiem że tam jesteś Stiles -powiedział szeptem, ale na tyle głośno, by chłopak usłyszał jak i ten duch w nim

-Stiles'a już nie ma -odpowiedział, jak za każdym razem zagadkowo, że każdy by spytał "co masz na myśli?", ale nie szatyn on teraz chciał sprawdzić czy jego myśli są słuszne, gdy stali już na tyle blisko siebie, Derek wpił się w wargi nastolatka

* * *

Stiles patrzył z otwartymi oczami na to co się właśnie działo. Derek, ten Derek Hale, który niby go nie lubi, właśnie go pocałował. Może to była część jakiegoś planu, w co szczerze nie wierzył. To po prostu dziwne. Ale jeśli to był plan to działał, Stiles zaczynał odzyskiwać kontrolę, czuł to mrowienie w palcach. I pierwszy raz dziękował za coś Derekowi.

Nogitsune zaczął chodzić po tym 'pomieszczeniu', aż w końcu zniknął, rozsypał się jak piasek, ale nie taki żółty, tylko taki czarny. Stilesa to teraz nie obchodziło, odzyskał kontrolę, a chłopak w którym się zakochał, całował go i w tej chwili był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Z początku niepewnie, ale oddał pocałunek. Nie pomyślał o tym, że będzie żałować. Nikt by nie żałował. Derek był zdziwiony gdy poczuł jak nastolatek kładzie mu ręce na karku, ale nie przerywał pocałunku. Podobało mu się. Podobało im się. Gdy w końcu zabrakło im powietrza odkleili się od siebie. Teraz Derek spojrzałw te oczy za któymi tęsknił, pełne iskierek brązowe oczy, bez najmniejszej skazy, patrzyły na niego z miłością.

Bez zastsnowienia przytulil nastolatka, wiedział że Stiles wrócił. Że jego Stiles wrócił. I prędko go nie opuści. Stali tak kolejne minuty w ciszy, która im nie przeszkadzała, ale starszy ja przerwał.

-Stiles? -spytał cicho, gdzieś na końcu głowy pojawiła się myśl, że nogitsune jest serio takim dobrym aktorem, i to wszystko to nie prawda

-Tak, jestem tu -szepnął do ucha szatyna- dzięki tobie- Derekowi zrobiło się ciepło, w sercu usłyszał ten głos za którym tęsknił. Może nie był nigdy w tak imtymnej sytuacji z chłopakiem, ale znał ten głos i nikt nie umiałby go podrobić, nawet sam nogitsune- tęskniłem, nawet nie wiesz jak bardzo

-Wiesz, chyba wiem

*********************************
Hejoł, no więc to mój wierszy one shot, mam nadzieję, że wyszedł w miarę okej.

Ogólnie to miałam go w głowie już jakiś czas, ale gdy chciałam go napisać to wypadał mi z głowy.

Nie wiem, pewnie może kiedyś napiszę jeszcze jakiegoś one shota, wręcz napewno. Więc do następnego

Be mine | Sterek One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz