Energia unosząca się w powietrzu była pozbawiona energii wodnej i chłodu. Jej brak doprowadzał dziewczynę do szaleństwa i osłabienia. Resztki, które pozostały, gdy tu przyszła włożyła w zamrożenie metalowych rękawic, które miała na rękach. Chciała je rozsadzić od środka, ale były zbyt mocne. Oczywiście każda osoba posiada swój zapas energii magicznej, która jest mu potrzebna. Niestety Angelika swoją włożyła w ostatnią walkę. Powietrze w tym świecie było niezwykle rozrzedzone. Brakowało w nim równowagi i wielu elementów. Z racji tego, że w powietrzu nie było już żadnych elementów jej magii, zaczęła się powoli gotować. Spękane, szare mury również nie ułatwiały jej funkcjonowania, nie przepuszczały magii, jak i energii magicznej.
Siedziała podparta o ścianę, na sianie z skulonymi nogami. Rękawice były przymocowane łańcuchami do haczyka na ścianie nad jej głową. Miała bandaż o Myślała nad tym co powinna zrobić, i jak odnaleźć Variana. Jej brat był jej największym priorytetem. Z rozmyślań wyrwał ją z oddali dźwięk kroków. Wyczuwała energię, po której mogła stwierdzić ilość osób oraz rodzaj magii jaką się posługują. Było ich dwóch i obydwoje używali magii telekinezy, nie była ona wrodzona a wyuczona, bądź zaszczepiona. Znajdowali się pięćdziesiąt stóp od niej. Jej serce zaczęło mocniej bić. Jej kącik ust niekontrolowanie zaczął drgać, czy to strach? Pierwszy raz od długiego czasu czuła takie uczucie. A może brak energii pozbawiał ją jakiejkolwiek kontroli? Byli coraz bliżej.
Przed jej celą stało dwóch strażników. Jeden był wilkołakiem, a drugi elfem. Angelika pierwszy raz miała styczność z takimi istotami. Na Ziemi było ich naprawdę mało, poznała jedynie wiedźmy i jednego elfa. Elf, który stał przed nią znacząco się różnił od tego, który niegdyś skradł jej serce. Ten był oschły i miał więcej ludzkich cech niż Belial. Miał wyblakłe niebieskie oczy i szare włosy. Na jego twarzy pojawił się nikły złowieszczy uśmiech. Taki sam jak u wilkołaka. Wymienili się spojrzeniami. Z kieszeni wilkołaka wyleciały klucze, które szybko wzniosły się w powietrze i wylądowały w zamku. Przekręciły się hucznie.
-Teraz już nic nam nie zrobisz, co?-wyszeptał elf.
W jego głosie było słychać straszną pogardę. Podszedł do dziewczyny i ręką chwycił jej podbródek. Jego uśmiech ją przerażał, ale widziała w nim coś znajomego. Chciał ją zdominować, i ona dobrze o tym wiedziała. Jej twarz cały czas spowijał lodowy wzrok.
Strażnik popatrzył się na hak u góry. Siłą swojej woli rozpiął kłódkę. Agresywnie puścił jej podbródek i rzucił jej białą koszulę, którą trzymał w drugiej ręce. Przypominała białą koszulę, którą zakładano czarownicom, gdy je palono bądź wieszano. Czy skończy tak jak one?
-Załóż to-powiedział, a jego uśmiech zszedł z twarzy. Patrzył na nią swoimi niebieskimi oczami z pogardą.
Angelika przykucnęła na jedno kolano, aby się podnieść. Nagle poczuła jak jej prawe ramię zaczęło pulsować, a ona została ciśnięta ponownie o ścianę. Była w szoku.
-Nikt Ci nie pozwolił wstać-krzyknął wilkołak z triumfalnym spojrzeniem.
W oddali było słychać kolejne kroki, a jeżeli to był ktoś z nich? Energia tego kogoś była bardziej złożona, mniej agresywna, wyczuwała energię powietrza, wody i ognia. Pewnie alchemik. Zrozumiała, że strzałka, która ją uśpiła była od niego.
-Garen, Bran co wam to tak długo zajmuje?-krzyknął nieznajomy.
Pojawił się przed wejściem do celi. Miał złote włosy związane z tyłu w kucyk oraz lepsze ubranie niż jego towarzysze. Odznaczał się od nich znacznie. Był jasnej karnacji, mocnych rysach twarzy i bardzo dobrej postury. Miał fiołkowe oczy, te same jakie śniły się w jej najgorszych koszmarach. Jego energia była dla niej obca, ale było w niej coś znajomego. Była silna i niezależna, jakby jej w tym momencie nie kontrolował. To była idealna okazja. To tak jakby na pustyni ktoś luzem trzymał sakiewkę wody podczas kompletnej suszy. Musiała ją jak najszybciej zabrać i przetransferować w rękawice. Był jeszcze za daleko, musiał bliżej podejść.
CZYTASZ
Pieśni Mater
FantasyNa niebie królowała ciemność, a na niej białe punkty, które widniały tam od zawsze i przyglądały się historii ludzkiej od wieków. Wielki księżyc, lśniący i duży jak nigdy wcześniej oświetlał leśne ścieżki obrośnięte mchem, wyłożone kamieniami i usia...