Tulpa

13 1 1
                                    

Ignis nie zawsze marzyła o władzy. Od kiedy była malutka  była postrzegana jako umowę między królestwami o pokój. Na Neryte nie ważna była płeć, to nie ona dominowała o dziedziczeniu tronu. O tym kto posiądzie tron decydował jedynie wiek. Reguła była łamana jedynie wtedy kiedy o władze walczyły bliźnięta. Organizowano turniej dwunastu kluczy. Zdarzał się on naprawdę rzadko. Mimo że Ignis była właśnie jednym z bliźniąt, to właśnie ją Król Ardal obiecał wydać za mąż dla przyszłego władcy Królestwa Skorpiona. 

Od kiedy Ignis była mała uczyła się jak zostać damą, ale również jak władać mieczem. Ardal wymagał od córki wiele. Chciał ofiarować Królowi Mansurowi najpiękniejszy i najcenniejszy dar jaki tylko mógł mu dać, własną córkę. Ignis wiedziała, że również Glacies mógł zostać "darem", ale o losie przesądził wiek. Starała się jak tylko mogła, kosztem swojego szczęścia. Aby móc przetrwać stworzyła tulpę, z którą dzieliła swoje cierpienie. Tulpa była jej najlepszym przyjacielem i zamieszkiwała część jej umysłu. To ona mówiła co ma robić, a Ignis wiele razy dała jej zawładnąć jej ciałem. O tulpie nie wiedział nikt, od początku do śmierci, a nawet do wydarzeń, które teraz wstrząsają Neryte. Tulpy kiedy nikt o nie nie dba stają się wredne i chciwe. Potrafią same przejmować kontrolę nad ciałem. One karmią się cierpieniem jak i wykazują psychiczne cechy człowiecze.


Szesnastolatka leżała na olbrzymim łóżku. Miała ubraną białą suknię, która służyła do spania. Wokół niej, na poduszce leżały wijące się fale brązowych włosów. Pościel była koloru ciemnej czerwieni wymieszanej z złotem, tak, aby pasowała do reszty pokoju, który również był w tych barwach. Koło łóżka stał stoliczek, a na nim stos książek. Tytuły książek dotyczyły jednego tematu, tulp.

Ignis była urodziwą dziewczyną z wielkimi brązowymi, smutnymi oczami. Miała lekko wąskie usta i mały zgrabny nos. Była jasnej karnacji a jej buzia była nieskalana żadną niedoskonałością. Jej wygląd składał się z elementów typowych dla rodu lwa. 

 Wyraz jej twarzy wyrażał kompletnie nic. Jej spojrzenie było skierowane ku górze. Wyglądała jakby intensywnie myślała, kreowała coś w swojej głowie. Nie była obecna w tym świecie.

Minęła godzina, za oknem zaczęło się ściemniać, za każdym razem, gdy ktoś wchodził do jej pokoju denerwowała się i kazała wyjść. Zimne powietrze, które dostawało się do pokoju przez okno pomagało dziewczynie się skoncentrować. Z upływem godzin postać, którą kreowała była już bardzo realna. Ogarnęła ją fala gorąca. Poczuła jej obecność w swoim ciele.

-Czekałam tylko, aż to zrobisz-usłyszała jej głos w swojej głowie.

Pieśni MaterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz