Maritza
– Tanti auguri a te, tanti auguri a te, tanti auguri a Maritza, tanti auguri a te!
– Proszę, nie teraz – marudzę, słysząc śpiewającego tatę, który właśnie mnie obudził.
Co roku, w dniu moich urodzin musi być pierwszą osobą, która osobiście złoży mi życzenia. Wiedziałam, że przyjdzie do mnie, jeszcze zanim pojedzie do kancelarii. Niestety tej nocy nie mogłam spać i męczyłam się do prawie trzeciej nad ranem.
– Tato, nie mogłeś przyjść później? – pytam, naciągając na siebie fioletową kołdrę.
Od zawsze uwielbiałam swoje urodziny. Dziś coś się zmieniło, jest jakoś inaczej i ten dzień nie cieszy mnie tak jak kiedyś. Nawet mój humor uległ zmianie. Jedyne, czego pragnę tego dnia, to spokój.
– Wiesz, że to moja tradycja.
Gwałtownie ściąga ze mnie kołdrę, która ląduje na końcu łóżka. Patrzy na mnie z cwaniackim uśmiechem. Przeciągam się, przewracając oczami. Tata siada obok, opierając się plecami o beżowy zagłówek. Z jego ust wypływa tradycyjna wiązanka z życzeniami. Nawet nie muszę tego słuchać. Znam to na pamięć, bo co rok słyszę podobne życzenia. W sumie nie tylko od niego, mam wrażenie, że każdy mówi to samo.
Uśmiecham się szeroko i wtulam w jego tors. Zamykam na chwilę oczy i wciągam delikatnie świeży zapach wody po goleniu, który miesza się z wonią proszku do prania.
Mój ojciec, Carlos Silvano urodą wygląda jak typowy Włoch. Ma ciemne wystylizowane włosy, z przodu sterczące. Kilkudniowy zarost idealnie podkreśla jego owalną twarz i pełne usta. Duże ciemnozielone oczy oprawiają lekko krzaczaste brwi. Wszystko bardzo dobrze się komponuje z jego śniadą karnacją. Mierzy prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu i jest umięśniony, co potwierdza opinająca się koszula na jego plecach.
– Proszę, to dla ciebie, Księżniczko. – Wręcza mi małe, czerwone, kwadratowe pudełko.
– Dziękuję, jesteś kochany.
Całuję go w policzek i zabieram się do otwarcia prezentu. Delikatnie pociągam za czarną, cieniutką wstążkę. Unoszę wieczko, ziewając lekko. Nadal jestem zaspana, dlatego chciałabym jeszcze trochę z tym poczekać. Tata jednak uwielbia patrzeć na moją reakcję, kiedy dostaję od niego prezenty.
Moje duże oczy na widok ślicznej, błyszczącej bransoletki z białego złota, robią się jeszcze większe.
– Jest przepiękna – szepczę, obracając w palcach biżuterię z drobniutkimi brylancikami.
– Wiedziałem, że ci się spodoba. – Pręży się dumnie.
– Ty wiesz, co najlepsze. – Uśmiecham się, gdy zapina mi ją na nadgarstku.
Całuje mnie w głowę i wstaje. Zawsze musi wyglądać nienagannie, więc poprawia swoją idealnie wyprasowaną, bielusieńką koszulę, po czym kieruje się do drzwi.
– Zejdź na chwilę na dół, bo mama czeka. Miała przyjść ze mną, ale ma dziś ważną sprawę i zaczyna trochę wariować.
– Ona? – Patrzę pytająco. – To niemożliwe – mówię rozbawiona, wygrzebując się z łóżka.
– A jednak.
– Daj mi pięć minut. Muszę chociaż trochę doprowadzić się do porządku.
– Pięć minut, kochanie, bo niedługo musimy jechać.
Zamyka za sobą drzwi. Na półśpiąco ruszam do szafy. Kucam i wstukuję kod do sejfu, gdzie chowam prezent. Jest dopiero po siódmej, a temperatura już daje o sobie znać. Pomimo że jest otwarty balkon, w pokoju panuje okropny zaduch. Dlatego wybieram krótkie bawełniane, pudrowe szorty i ciemną luźną koszulkę. To moje urodziny, więc powinnam przywiązać większą uwagę do swojego
CZYTASZ
1. Maritza - Księżniczka rodziny Silvano WYDANE!
Roman d'amourW dniu siedemnastych urodzin życie Maritzy zaczyna się rozpadać za sprawą tajemniczego mężczyzny. Dziewczyna dowiaduje się, że jej rodzina ma przed nią wiele sekretów. Aby je poznać, musi wkroczyć do niebezpiecznego świata, w którym nieświadomie się...