2. Welcome To The Jungle

151 14 53
                                    

- Hej Bonnie! - odwracam się i widzę jak Duff i Slash równocześnie, jeden z basem a drugi z gitarą w ręku, biegną w moją stronę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Hej Bonnie! - odwracam się i widzę jak Duff i Slash równocześnie, jeden z basem a drugi z gitarą w ręku, biegną w moją stronę. Zatrzymuje się więc. 

- Co jest? - pytam, kiedy zdyszani docierają obok mnie. Widzę że Duff już coś wziął, o Slashu natomiast się nie wypowiem, ponieważ ma okulary na nosie a do tego włosy zasłaniają mu połowę twarzy. Gdyby nie one, mogłabym zauważyć ewentualne wypieki na jego policzkach.

Odkąd jestem z Axlem (tak, to w dalszym ciągu mój przybrany brat), jestem na prawie każdym koncercie Gunsów, co akurat bardzo mi odpowiada. Wcześniej mało kiedy na nich bywałam, a teraz kręcę się po zapleczach sceny czy studiu jak kura w kórniku. 

Chłopakom to raczej nie przeszkadza. Jako gwiazdy, mają zazwyczaj pod ręką jakąś pierwszą lepszą laskę, a kiedy się najarają, nawet nie zwracają na mnie uwagi. Slash i Duff w miarę mnie lubią, za to reszta... No cóż, Izyy rzuca w moją stronę krzywe spojrzenia a Steven unika mnie jak zapłacenia alimentów. Szczerze mówiąc, trudno. Jak ktoś nie lubi tak zajebistej osoby jak ja, to jego problem. Tak samo jak to, że miłość nie patrzy na nic. Miłość to miłość. Walić przybrane pokrewieństwo. 

- Słuchaj wiemy że to nie miejsce i czas ale... - Duff nagle przerywa i nerowowo drapię się po karku. Spoglada na Slasha w którym szuka pomocy. 

- Możecie się nie obnosić tak z Axlem? To obrzydliwe... - Slash za niego kończy, z swoją wrodzoną szczerością i autentycznością, które wjeżdżają we mnie jak rozpędzony tir. Momentalnie opada mi szczęka i z dziwnego powodu jest dość... Niezręcznie.

Czy chcieliśmy się z Axlem ukrywać? Taki plan początkowo wykiełkował w naszych głowach, bo wielkie mózgi myślą podobnie. Ale tak samo szybko odrzuciliśmy ten pomysł. To byłoby głupie i niedorzeczne, ukrywać osobę którą kochasz przed całym światem, nie móc jej normalnie dotknąć czy pocałować w obencności bliskich bądź miejscu publicznym. 

Owszem, baliśmy się jak cholera. Tak ryzykowany związek, to jeszcze większa odpowiedzialność. W końcu wszyscy ludzie od zawsze brali was za rodzeństwo, ludzi którzy sobie dokuczają i darzą się tylko rodzinnym uczuciem. Otóż nie tym razem moi drodzy. 

Ta historia jest jeszcze bardziej pokręcona, nierealna, chora, a jednak dobrze się czuję, nosząc ją w swoim życiorysie. Przyzwyczaiłam się do niesmacznych spojrzeń, ciekawskich sąsiadów w Los Angeles, którzy widzą jak często całuje się z Axlem na podjeździe. Przyzwyczaiłam się też do uwag mojego ojca, który nie chcę się do nas przyznawać. 

To akurat boli mnie najbardziej, ale muszę się z tym pogodzić. Wątpie żeby nastąpił przełom, moment w którym mój tatuś stwierdzi : Wiesz co Bonnie? To nie ważne że Axl to twój przyrodni brat, ważne jest to że jesteś szczęśliwa. No nie, mój tatulek to ciężki orzech do zgryzienia. Czasami się zastanawiam czy nadal chcę mieć taką córkę i przybranego syna...

- O co wam chodzi? - marszczę brwi. Chodzi im o szybkie pocałunki które daje Axlowi przed koncertem? Wiem że Slash przyłapał nas kiedyś w, egkhem, dwuznacznej sytuacji ale to już tylko jego wina. Nie musiał wtedy wchodzić do tej pieprzonej przebieralni...

- Kurwa o gówno - syczy Slash. Okej, na pewno coś brał bo nie zachowywałby się w taki sposób do mojej osoby. Nie żeby mnie ranił, gdzie tam. Ja już przywykłam - A tak serio Bonnie, kochamy cię ale weźcie się ogarnijcie. My nadal widzimy w was przybrane... 

- I czemu teraz mi o tym mówicie? - przerywam mu i piorunuje ich wzrokiem. Mówię wam, na bank mam w oczach takie małe błyskawice. 

Oficjalnie mogę stwierdzić, że jestem atomówką. 

I nie, nie biorę z chłopakami. Spokojna głowa.

- Co jest? - nagle niczym baba w samochodzie, zjeżdżająca na zły pas, zza ściany korytarza wypada Axl. 

- A tak gadamy sobie... Z twoją siostrzyczką - mówi Duff i po chwili obaj ze Slashem wybuchają przeraźliwym śmiechem, waląc się po klatach.

Chcę im powiedzieć żeby spieprzali gdzie pieprz rośnie, że zaraz dostaną od Axla takie lanie że przez tydzień nie usiądą na dupie, bo on naprawdę nie nawidzi takich tekstów. Tak jak ja, walczy o akceptację, każdego dnia zmaga się z tym, aby żyło się nam lepiej lecz to przeprawa przez masakrę, kiedy nawet twoi najbliżsi się z ciebie nabijają. 

- Spierdalajcie - warczy mój ukochany, mocno zaciskając pięści - Idźcie lepiej aktualizować swoją listę lasek do zaliczenia. 

W ten oto sposób, zdecydowanie oddalam się od tej dwójki bo Axl łapie mnie za ręke i gdzieś prowadzi. Gdy po chwili zdaje sobie sprawę gdzie, natychmiast się uśmiecham.

- Co ci mówili? - pyta, nawet na mnie nie patrząc. Po kilku sekundach znajdujemy się w małym, przyciasnawym pokoju z gitarami, gdzie Axl zamyka nas na klucz. W ciemności i tak widzę jego złote włosy, które połyskują. 

- O tym że mamy się tak nie obnosić...

- No cóż, to już ich problem. 

- Brałeś coś? - pytam dla pewności. 

Gdyby któryś z chłopaków czy dźwiękowców usłyszał to pytanie, pewnie rozległby się gromki śmiech, a odpowiedzią na nie, byłoby również pytanie : Kiedy on nie bierze?

Nic w tym śmiesznego. Axl zdecydował że pójdzie dla mnie na terapię odwykową. Serio, był już na kilku sesjach i mimo że większość opuścił, stara się to zmienić. Powiedział że jeśli mamy problemy z akcpetacją, to nie potrzeba nam kolejnych. I ma rację. 

Jest mu ciężko, bo wszyscy jego kumple, a nawet ekipa przygotowawcza, ogólnie rzecz biorąc, idą w krainę zapomnienia. On jako jedyny, próbuje to zmienić. Dla mnie, ale będzie miało to zbawienny wpływ na jego zdrowie i zachowanie.

- Tylko trochę haszysz, nic więcej... - przybliża się do mnie, po czym gładzi mój policzek. Moja skóra pokrywa się dreszczem. 

Jednoznacznie odbieram jego znaki. Nie tracąc uśmiechu na twarzy, sięgam do rozporka jego spodni, kiedy on odpina mój ruchem jednej ręki. Drugą wplata w moje włosy, po czym zsuwa z siebie dolną część garderoby. Idę w jego ślady.

I już po chwili jest we mnie. Tak szybko, tak niespodziewanie że z moich ust wyrywają się pojękiwania. Usta Axla które trafiają na moje wargi, są ich najlepszym tłumikiem.

Axl porusza się coraz szybciej, sprawiając moją ekstazę i podniecenie tak wielkie, że obaj dochodzimy w tym samym momencie. Wplatuje dłoń w jego włosy, mocno zaciskając palce ich kosmykach.

- Kocham cię Bonnie - sapie w moje ucho.

- Też cię kocham Axl...

Witamy w dżungli, gdzie przebrane rodzeństwo kocha się ze sobą, w najmniej odpowiednim momencie, miejscu i czasie.

Całkiem przyjemna ta dżungla....

Całkiem przyjemna ta dżungla

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
☆ Paradise City ☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz