Drogi pamiętniku
Mam nadzieję, że jesteś w humorze (chociaż w sumie nie chciałabym ci go zepsuć), ponieważ muszę ci coś opowiedzieć. Głównie mam na myśli wydarzenie ze stołówki. Mogłabym zacząć od tego, ale najpierw pozwól, że wprowadzę cię w sytuację:
Zapisywałam ostatnie słowa w zeszycie, gdy usłyszałam dźwięk dzwonka oznajmiającego koniec lekcji. Szybko spakowałam rzeczy rozrzucone po mojej ławce, po czym wybiegłam jak poparzona z klasy. Zatrzymałam się dopiero przy damskiej toalecie, gdzie uświadomiłam sobie, że nastała przerwa obiadowa, dlatego tym razem spokojnym krokiem udałam się w kierunku kafejki.
Po wejściu do pomieszczenia od razu ustawiłam się w kolejce do kasy, bo trzeba przyznać, że byłam wtedy bardzo głodna. Gdy w końcu znalazłam się przy ladzie, zamówiłam jagodziankę, za którą oczywiście zapłaciłam, a następnie ruszyłam w stronę „Naszego stolika". Nazwaliśmy go tak razem z Di i Cory'm (na których musiałam czekać, gdyż jak zwykle się spóźniali), ponieważ codziennie od pół roku właśnie tam razem jedliśmy nasze posiłki. Dokładnie to miejsce, w którym przeżuwałam wtedy swoją bułkę było jakby świętością, a to dlatego, że nikt inny (oprócz nas oczywiście) nigdy tam nie zasiadał.
Nagle do stolika obok usiadła Shannon razem ze swoimi przyjaciółeczkami – blondwłosą Asleigh Stewart oraz brunetką z loczkami, czyli Lią Papas Kemps. Z pierwszą z nich nigdy nie miałam nigdy okazji bliżej poznać. Natomiast rozmawiałam kiedyś z Lią i okazała się naprawdę cudowną osóbką. Mimo tego, że koleguje się z Szan Szan (tak nazywamy tego potwora) i przytakuje jej, gdy źle o mnie mówi to wyjawiła mi, że tak naprawdę nic do mnie nie ma. Od tamtej pory zaczęłyśmy spędzać ze sobą naprawdę sporo czasu. W taki oto sposób obie stałyśmy się niczym tajne agentki ukrywające przyjaźń.
W chwili spożywania posiłku nie chciałam zaprzątać sobie niczym głowy, dlatego starałam się olewać obecność dziewczyny pewnego osobnika, który mi się podoba (to strasznie brzmi) jednak mi to nie wyszło, gdyż rozmawiały one naprawdę głośno (pewnie domyślasz się już o kogo im chodziło) i po prostu nie dało się tego nie słyszeć. Po niecałych pięciu minutach nie dałam rady i wyszłam (w końcu kto normalny słuchałby z kamienną twarzą obelg rzucanych w jego kierunku). Dodatkowo w drzwiach minęłam się z Lucasem. Cudownie (mam nadzieję, że czuć ten sarkazm).
Na moich cudownych przyjaciół trafiłam dopiero pod salą do matematyki. Najpierw oczywiście zrobiłam im mały wykład o tym, że znowu nie przyszli na stołówkę, a następnie opowiedziałam im o zaistniałej sytuacji.
Kolejne kilka godzin lekcyjnych minęło mi dosyć spokojnie (no może nie do końca). Przez ten cały czas czułam na sobie czyjś wzrok, co postanowiłam po raz kolejny dzisiejszego dnia zignorować. W końcu jednak ciekawość wzięła górę. Odwróciłam się, a moim oczom ukazał się Lucas Zumann we własnej osobie. Zdziwiło mnie to trochę jednak nie dałam tego po sobie poznać.
Zajęcia powoli zaczęły dobiegać końca. Został mi tylko nieszczęsny wf z klasą tego szatana. Bardzo mnie to zniechęciło, ale zmieniłam zdanie, gdy usłyszałam, że zagramy w zbijaka klasami. Oznaczało to więc, że będę mogła z całej siły rzucić w nią piłką – oczywiście tak zrobiłam i przyznam szczerze, że mi dzięki temu ulżyło.
Myślę,że mogę spokojnie powiedzieć, że Amybeth McNulty wróciła właśnie do gry.
Twoja usatysfakcjonowana Amy
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Kolejny shitowy rozdział do kolekcji
Oczywiście jeśli widzisz jakiś błąd to napisz
Miłej nocy
CZYTASZ
Dear diary | Lubeth story [ZAWIESZONE]
FanfictionKażdego wieczora dwójka stosunkowo obcych sobie nastolatków, siada do biurek znajdujących się w ich pokojach. Z tylko im znanych skrytek wyjmują rzekomo zwyczajne zeszyty, w których zaczynają pisać. Co łączy ze sobą te wpisy? Każdy zaczyna się słow...