『lilia』

189 30 7
                                    

Castiel wywiesił drewniany bloczek opisany OTWARTE i otworzył drzwi przed Deanem.

— Pojawiasz się coraz wcześniej, doprawdy mnie zadziwiasz.

— Dużo spraw do załatwienia, wiesz, jak jest. — Blondyn wzruszył ramionami i wsunął się do sklepu. — Zrobisz mi wiązankę?

— Wybierasz się na pogrzeb?

— W odwiedziny. Na cmentarz.

Castiel kiwnął głową.

— Przykro mi.

Dean uśmiechnął się.

— To nic takiego. Może coś z lilii? — Szybko dodał. — Bardzo lubiła lilie.

— Oczywiście.  — Zniknął między wazonami i wrócił zaraz z kilkoma białymi główkami.

— A ty co, jakie plany na dzisiaj? — Winchester opadł na krzesło. — Równie zapracowany?

— Właściwie, to nie. Myślałem nad wieczorem na kanapie z jakimś filmem. — Uśmiechnął się lekko i zaczął przebierać między liśćmi salalu.

Winchester przerzucał magazyny florystyczne leżące na półce obok, przyglądając się bacznie ruchom sprzedawcy.

— Mieszkasz w okolicy?

Castiel uniósł wzrok znad blatu.

— Tutaj. Mam mieszkanie nad sklepem.

— Wygodnie.

— Bardzo — mruknął, wbijając ostatnie liście we floret. — Potrzebujesz czegoś jeszcze?

Dean podniósł się do pionu.

— Nie, raczej nie. Dzięki.

Brunet przysunął się do kasy i zaczął w nią wstukiwać dane.

— Możesz pozdrowić ode mnie mamę — Zerknął na klienta i szybko się skarcił. — Przepraszam, domyśliłem się.

Winchester pokręcił głową.

— Nic się nie stało. — Oblizał wargi i rozejrzał się po kwiaciarni. — Wiesz co, zmieniłem zdanie. Potrzebuję jeszcze kwiatów dla dziewczyny.

— Szczęściara.

— Nawet nie wiesz jaka, Cas — zaśmiał się blondyn. — Co mógłbyś polecić?

— Jeśli chcesz być oryginalny, możesz jej dać coś doniczkowego.

— Doniczkowego?

— Wiesz, nie zwiędnie po tygodniu. Coś trwałego, trochę symbolicznie. — Castiel oparł się na kontuarze i zamyślony popatrzył w sufit. — Zasugeruje, że interesujesz się czymś na dłużej. Jeśli tak jest, oczywiście.

Dean przygryzł wargę.

— Podoba mi się twój tok myślenia.

— Może doceni gest. — Uśmiechnął się lekko. — Chociaż byłbym zdziwiony, gdyby od razu wiedziała, o co chodzi. Nie umniejszając, to po prostu dość specyficzne.

— Nie, masz rację. To genialny pomysł. — Blondyn rozpromienił się i wskazał na jedną z roślin na regale. — Wezmę  to.

『kwiatostan』 destielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz