— Halo?
— Kwiaciarnia, Castiel przy telefonie.
— Piękne imię, Cas.
— Proszę?
— Dean Winchester. Kupowałem u ciebie bzy miesiąc temu, pamiętasz?
— Jasne. W czym mogę pomóc?
— Potrzebuję kwiatów dla szwagierki, ma jutro urodziny. Mógłbyś coś przygotować? Wpadłbym rano.
Jak zapowiedział, Dean zjawił się tuż po otwarciu, wesoło przekraczając próg małej kwiaciarni. Castiel wysunął głowę zza drzwi zaplecza i szybko wyszedł z kubkiem gorącej kawy, prawie oblewając beżowy fartuch.
— Panie Winchester, miło pana widzieć.
— Dean, proszę — blondyn zaśmiał się i oparł o blat przed sprzedawcą. — Nie wygłupiajmy się.
Castiel speszył się, ale zaraz posłał klientowi nieśmiały uśmiech i sięgnął za siebie, podsuwając mężczyźnie wazon z bukietem.
— Nie mówiłeś nic o żadnych preferencjach, więc postawiłem na słoneczniki. Chyba całkiem neutralne, takie żywe kolorystycznie. Mogę coś zmienić, jeśli twoja szwagierka gustuje w innych kwiatach.
Dean zaśmiał się i wyciągnął z kieszeni kurtki portfel.
— Co jak co, ale jej upodobania mnie średnio interesują. Ale cóż — wzruszył ramionami — chyba powinienem być miły, chociaż ten jeden dzień w roku. Jeśli o mnie chodzi, mogą zwiędnąć nawet jutro.
— Nie lubicie się? — Castiel zaśmiał się jak anioł i wyciągnął z szafki nabłyszczacz do liści.
Mgiełka uniosła się w powietrzu, małe kropelki osiadły na bukiecie.
— Powiedzmy, że nie wchodzimy sobie w drogę. Wiesz, jak to jest w rodzinie, ktoś musi podejmować złe decyzje matrymonialne.
— Ty za to jesteś prawym i odpowiedzialnym partnerem?
— Zawsze. — Dean błysnął uśmiechem.
Castiel pokręcił głową rozbawiony i zaczął wystukiwać numery na kasie.
— Jak poszła ostatnia randka?
Winchester wywrócił oczami.
— Wystawiła mnie, dasz wiary? Twoje bzy więdły samotnie w moim mieszkaniu! — Oburzył się teatralnie.
— Niemożliwe — sprzedawca zakpił.
— Nie denerwuj mnie, Cas. — Dean uśmiechnął się krzywo, pogrzebał w kieszeni i położył na blacie płytę CD. — Pomyślałem o ożywieniu tego przybytku, ściągnąłem ci kilka fajnych kawałków.
Castiel uniósł brwi.
— Dziękuję, nie spodziewałem się.
— Daj znać, jak się podobają. — Blondyn odebrał kwiaty i puścił oczko Castielowi. — Masz już mój numer.
CZYTASZ
『kwiatostan』 destiel
FanficCastiel tylko pracował w kwiaciarni, a Dean tylko chciał kupić kwiaty.