Rozdział 4.

186 16 3
                                    

Wchodzę pospiesznie do kliniki, i patrzę na zegarek. Jestem spóźniona - to już trzeci raz w tym tygodniu a jest czwartek. 

- Vivian! - słyszę głos za moimi plecami, i odwracam się szybko. Oh no tak, Styles też jest spóźniony. 

- Em, cześć - mówie szybko i przewracam oczami. Nie mam ochoty na niego patrzeć. 

- Co ty robisz takie uniki? Ja nie gryzę - podnosi charaktersytycznie jedne kącik ku górze, i idzie ze mną krok w krok. 

- Ta? Nie zdziwiałbym się - gryzę się w język zaraz po tym jak te słowa wychodząca z moich ust. Nie powinnam się wtrącać w ich sprawy, i traktować go przez pryzmat tego wszystkiego. Przecież nie obiecywał jej miłości. 

- Niby czemu? - marszczy brwi, nie spuszczając ze mnie wzorku.

- Nie nic, tak po prostu - wzruszam ramionami, posyłając mu fałszywy uśmiech.

- Oookej - unosi brwi, i przełyka ślinę. - Dostałaś już zaproszenie na konferencje? 

- Dostałam - patrzę na niego. - Myślałam że to będzie tylko dla ordynatorów, a nie takich gówniarzy - mruczę mijając małą knajpkę na parterze - siedzi w niej Renesmee i pije kawę. Mierzy nas wzrokiem. Widze że nie jest zadowolona ale nie popadajmy w paranoję. 

- W przeciwieństwie do ciebie ja nim nie jestem - rzuca oschle, gdy wchodzimy do lekarskiego a on odkłada swoją aktówkę na kanapę. 

- Ah wybacz, przeciez jesteś  całe trzy lata od nas strarszy - prycham ściągając swój oversize'owy kardigan i biorę z wieszaka swój biały kitel.

- Od nas? - zarzuca fartuch na swoje ramiona, dokładnie tak jak  w tych wszystkich amerykańskich filmach. Mam ochotę roześmiać się ale powstrzymuję widząc jego minę. 

- Rene, i mnie - przebieram swoje półbuty, na lekkie balerinki i związuje włosy w koczka, po czym szybko wychodzę. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 24, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Night | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz