34

2.2K 128 7
                                    

Minął rok od walki z Odosem. Pomimo tego, że wszystko wróciło do normy nadal jestem myślami przy tamtej chwili. Przez pierwsze tygodnie trudno było mi o tym zapomnieć. Spędziłam dosyć sporą ilość czasu z tą osobą i wiem, że tacy jak on nie poddają się tak łatwo.

-Evans. Evans, słuchasz ty mnie?-brunetka pomachała mi swoją dłonią przed twarzą.

-Oh, przepraszam. Zamyśliłam się.-spojrzałam na nią nerwowo drapiąc się po karku.

-Wiesz, zdążyłam zauważyć.-odpowiedziała MJ siadając na ławce tuż przede mną.

Dziewczyna patrzyła wyczekująco, nie powiedziała ani słowa.

-No co?-zmarszczyłam brwi, dziwiąc się jej zachowaniem.

-Zaprosił cię?

-A weź...-machnęłam dłonią, siadając wygodniej na krześle.-Chyba w ogóle nie pójdę na ten bal.-przewróciłam oczami.

-Ma jeszcze czas do piątku.-odpowiedziała poprawiając swój kosmyk, który cały czas opadał jej na czoło.

-Nie wiem czy go trochę nie zraziłam...

-Czym niby?-zdziwiła się lekko.

-Bo powiedziałam mu, że jeśli nikt inny - oczywiście podkreślając to słowo - mnie nie zaprosi, to pójdę z James'em.

-I dobrze! Z chłopakami trzeba krótko!-MJ walnęła lekko pięścią w stół.

Zaśmiałam się widząc reakcję dziewczyny.

***

-Ale przecież twój tata to fajny gość!-zamknęłam szafkę i ruszyłam z dziewczyną ku wyjściu z budynku.

-Tak, w szczególności, gdy wyciągnie swoje znaczki i zacznie je pokazywać swoim znajomym.-burknęła MJ.

-Przynajmniej ma zajęcie i robi to co sprawia mu przyjemność.-przeszłyśmy przez wielkie drzwi. Założyłam swoje okulary przeciwsłoneczne, aby lepiej zlokalizować chłopaków.

-Tam są.-powiedziała MJ.

-Hej, dziewczyny.-przywitał nas uśmiechnięty Ned, gdy już byłyśmy obok nich.

-Hej, co dziś robimy?-zapytałam lekko zerkając w stronę Peter'a.

-Możemy iść do parku. Jest tam dziś kino.-zaproponował Ned.

-A trzeba zabrać jakieś koce?-zapytała brunetka szukając kluczy.

-Jak chcesz. Są tam też leżaki.-opowiedziałam pakując się na tylnie siedzenie.

-W bagażniku chyba coś mam, ale będę musiała sprawdzić.

Złapałam kontakt wzrokowy z dziewczyną, gdy ta poprawiała lusterka. Poruszyła dwuznacznie brwiami, ponieważ tylnie siedzenia auta były obecnie okupowane przeze mnie i Parker'a.

Skarciłam ją wypowiadając bezdźwięczne "odwal się", brunetka parsknęła śmiechem na tę reakcję. Pokręciła lekko głową, odpaliła auto, a następnie wyjechaliśmy ze szkolnego parkingu.

-Jak Parker twoja praca?-zaczęła dziewczyna.

Chłopak wzdrygnął lekko.

-Mam ostatnio mniej wezwań.-odchrząknął blokując ekran telefonu.

-To dobrze?-ciągnęła dalej zatrzymując się na światłach.

-Po części tak, po części nie.-spojrzał na widok zza oknem jakby zobaczył tam najciekawszą rzecz na świecie.

-Weź trochę jaśniej.-prychnęła.

Siedziałam słuchając uważnie odpowiedzi chłopka. Widać było, że gdy rozmowa schodziła na jego "prace" spinał się.

-Plusem tego jest to, że mam więcej czasu dla siebie, a minusem to, że Wendy zabrała mi większość przydzielonych do mnie wcześniej zadań.-uśmiechnął się cwaniacko spoglądając na mnie.

Ned szybko odwrócił się w moją stronę z wielkim zdziwieniem wymalowanym na jego twarzy.

-Ty też programujesz dla Stark'a?!-nadal nie dowierzał.

-Tak, od niedawna.-skupiłam całą uwagę na swoich palcach czując się bardzo niekomfortowo.

Czemu Peter zaczął ten temat? MJ napewno nie da mi spokoju i będzie się o wszystko wypytywać.

-Dzięki za podwózkę Michelle.-Peter zabrał torbę i szybko wyszedł z samochodu, Ned zrobił to samo również dziękując brunetce.

-Jeszcze do tego wrócimy.-burknęła do mnie mrużąc oczy.

-Do zobaczenia później.-rzuciłam, zaraz po tym odprowadziłam wzrokiem auto MJ.

Usłyszałam cichy śmiech, odwróciłam się na pięcie, aby móc zobaczyć rozbawionych osobników płci przeciwnej.

-A was co tak bawi?-warknęłam. Nie dość, że temat w aucie zszedł na mnie to w dodatku teraz śmieją się i to prawdopodobnie ze mnie.

-Nigdy jeszcze nie widziałem, żebyś tak uciekała przed wzrokiem MJ.-zaczął Ned.

-Czy ty jesteś poważny?-skarciłam Petra nie zważając na to co przed chwilą powiedział jego przyjaciel.

-Przecież to nic wielkiego...-przewrócił oczami zakładając trobe przez głowę.

-A..?-skinełam głową na Ned'a.

Parker zmrużył oczy próbując rozszyfrować moją bezdźwięczną wypowiedź.

Powtórzyłam to jeszcze raz, mając nadzieję, że teraz ogarnie.

-To jakiś tik nerwowy?-zapytał Ned.

Westchnęłam zmarnowana chowając twarz w dłonie.

-Nie martw się o niego. On wie.-Parker złapał za moje nadgarstki odciągając je w dół.

Odkręciłam delikatnie głowę w stronę Ned'a, a gdy ten posłał mi szeroki uśmiech wróciłam z powrotem na twarz Peter'a marszcząc brwi.

-Zwariowałeś?-wyrwałam ręce z uścisku chłopaka.-Tak po prostu mu powiedziałeś?-wskazałam dłonią.

-Em, ja nadal tu jestem...-podniósł wyżej dłoń.

-Zaufaj mi.-uśmiechnął się lekko.-Ned wie kim jesteśmy, co prawda dowiedział się przypadkowo, ale mnie nie wydał, tobie też tego nie zrobi.

-Jestem jego prawą ręką.-wyprostował się dumnie.

-Tak, tak.-Peter odpowiedział mu ironicznie kiwając głową.

Przymknęłam na moment powieki lekko wzdychając.

-Ale jeśli komuś się wygadasz obiecuje Ci, że cię uduszę. Wiem gdzie mieszkasz, więc nie radzę.-dotknęłam go lekko w ramię, a następnie poraziłam delikatnie prądem.

Ned odskoczył szybko łapiąc się w miejsce porażenia.

-To ty jesteś Electrą?-zdziwił się robiąc jeszcze jeden krok w tył.

-Powiedziałeś, że on wie!-spojrzałam z wyrzutem na Peter'a.

Ten jedynie wzruszył ramionami, zaciskając usta w wąską kreskę.

Po chwili obydwoje znów wybuchnęli śmiechem.

-Już prawie nie wytrzymałem.-Ned wydukał przez śmiech przybijając piątkę z brunetem.-Wendy, przecież ja to wiem, tylko tak sobie żartujemy.-wyprostował widząc moją minę.

-Ah...-warknęłam cicho, a następnie wyminęłam tę dwójkę wartych siebie pacanów kierując się w stronę mieszkania.

-Wendy, nie obrażaj się no!-usłyszałam nie zważając na to, który to powiedział.

ENEMY I Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz