EPILOG

3K 103 56
                                    

Wyjrzałam zza drzewa, spoglądając niepostrzeżenie na dziewczynę kucającą przy stawie. Dotykała delikatnie opuszkami palców, krystalicznej tafli. Chcąc podjeść do niej nastąpiłam na cienką gałązkę. Blondynka szybko odwróciła głowę w stronę hałasu. Wstała powoli rozglądając się dookoła. Nasłuchiwała bacznie oglądając las. Po krótkiej chwili ruszyła biegiem w stronę polany. Co jakiś czas oglądała się za siebie, jakby wiedząc, że ja również za nią podążam. Wkrótce zatrzymała się przed tajemniczą studnią. Delikatne promienie słońca padały wprost na miejsce, gdzie stała dziewczyna.

"Czemu przede mną uciekasz?"

Zapytałam jej, jednak nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Podeszłam zatem troszkę bliżej chcąc dokładniej zbadać jej twarz. Z każdym moim krokiem słyszałam głośniej jej szloch.

"Czego ode mnie chcesz?"

Skierowałem do niej kolejne pytanie. Próbowałam zrozumieć sens całej tej sytuacji, w której obie się znalazłyśmy. W końcu stanęłam przed nieznajomą. Teraz jej płacz zamienił się w cichy śmiech.

"Ty już dobrze wiesz czego chce."

Podniosła głowę patrząc na mnie z szyderczym uśmiechem. Amanda złapała mocno za moją szyję. Próbowałam powstrzymać ją ze wszystkich swoich sił, jednak w tamtym momencie byłam bezbronna.

"Nie myśl, że to ostanie nasze spotkanie. Pamiętaj, zabawa dopiero się zaczyna."

Jej oczy płonęły gniewem i urazą. Pchnęła mną mocno do wnętrza studni. Widziałam przez chwilę, jak jej postać oddala się.

Obudziłam się zaraz po uderzeniu o dno. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej próbując uregulować swój oddech.

-Hej, hej. Co się dzieje?-zapytała przerażona brunetka.

Pokręciłam głową łapiąc się za klatkę piersiową.

-N-nie mam pojęcia.-wydukałam cicho.

-Już spokojnie. To tylko sen.-objęła mnie mocno, cały czas głaskała mnie po dłoni.

-Możesz zrobić mi herbaty? P-proszę.-złapałam za koc naciągając go na siebie.

-Tak, już robię.-Michelle wstała natychmiast wychodząc z pokoju. Spoglądała na mnie z kuchni przez cały czas.

-Dziękuję.-uśmiechnęłam się delikatnie. Odebrałam od MJ kubek stawiając go na stolik.

-Już lepiej?-spojrzała badawczo.

Pokiwałam głową twierdząco obserwując wskazówki zegara.

-Co ci się przyśniło?-zapytała po dłuższej chwili ciszy.

-Amanda. Goniłam ją, ale nie mogłam zobaczyć jej twarzy. Gdy stanęłam przed studnią, dopiero wtedy spostrzegałem, że to ona i...-mój wzrok skrzyżował się z jej wzrokiem.- Popchnęła mnie.

-Od zawsze była podła, więc mnie to nie dziwi.-wzruszyła ramionami.

Prychnęłam pod nosem na komentarz MJ.

-Już od dawna jej nie widziałam. Rozpłynęła się w powietrzu. Ludzie mówią, że ponoć jej fosiasty tatuś przeniósł ją na nauczanie zdalne, jednak według mnie to ściema. Pewnie była w ciąży, a Kendrick nie chciał, aby przez ploty jego firma na tym ucierpiała. To sobie ją przetrzymał w domu, a teraz siedzi z dzieckiem.-ciągnęła.

-T-to wszystko jest strasznie dziwne Michelle.-wstałam pośpiesznie z siedzenia.

-Wendy, to tylko sen.-zmarszczyła brwi stając przede mną.-Jesteś blada, usiądź bo zaraz mi tu zemdlejesz.-złapała mnie za ramiona.

ENEMY I Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz