》7《

74 18 30
                                    

- I co się tak patrzysz jak na lalkę na wystawie?- warknęłam na Piotra, który od minuty nawet nie drgnął.

- Słucham?- zapytał wyrwany z transu.

- Pytam, czy masz zamiar jeszcze długo tak się na mnie gapić?!

- Nie...- powiedział, wycierając krew, która leciała z jego nosa.

- Chodź, oczyszczę ci ranę.- zaprosiłam go do mieszkania.

- A co jak twój... chłopak wróci.- na słowo chłopak, głos lekko mu zadrżał.

- Wątpię, żeby tu dzisiaj wrócił.- zaśmiałam się cicho.

On kiwnął głową i razem ze mną wszedł do mieszkania. Tym razem drzwi zamknęłam na klucz. Posadziłam jednego z samców Alfa na krześle w kuchni, po czym poszłam do szafki w poszukiwaniu wody utlenionej. Z łazienki zabrałam gazę i waciki kosmetyczne. Szybko i sprawnie oczyściłam wszystkie rany powstałe na skutek ich idiotycznej bójki.

- Kto zaczął?- zapytałam wyrzucając zużyte waciki.

- On.- mruknął Piotr.

- Mogłabym się tego po nim spodziewać.

- Jak on śmiał na Ciebie podnieść rękę?!- podniósł głos, a ja się zlękłam.- Spokojnie. Nie zrobię ci krzywdy.

- Wiem.- powiedziałam cicho.

- Tak zmieniając temat... Jak podoba Ci się bransoletka?

- Jest śliczna.- uśmiechnęłam się delikatnie.

- Cieszę się.- wymamrotał lekko zarumieniony.- Bardzo.- szepnął.

- Kawy już ci nie zaproponuje, bo tyle kofeiny na raz to zabójstwo, ale za to proponuję herbatę, albo coś na zimno.- zaśmiałam się, patrząc mu w oczy.

- Wodę poproszę.- zaśmiał się cicho, a w jego oczach widziałam szczęście.

Przyszykowałam dwie szklanki, do których nalałam wody. Wzięłam je i postawiłam na stole.

- Dziękuję.- zabrał ją ode mnie i duszkiem wypił całą zawartość.

- Chcesz jeszcze?- zapytałam z lekkim uśmiechem, podstawiając mu moja szklankę.

- Nie... byłem po prostu spragniony. Dzięki.

- Nie ma sprawy.- parsknęłam krótkim śmiechem i usiadłam naprzeciw niego.

- Przepraszam za tę całą sytuację. Głupio wyszło. I to na dodatek w twoje urodziny...- na jego twarzy widniał smutek.

- Nie takie urodziny jeszcze przede mną.- uśmiałam się.- Ty nie masz mnie za co przepraszać. To ja powinnam. Naprawdę wstyd mi za Antka.

- Luzik.- puścił ni oczko.- A ty... długo jesteś z tym Antkiem?- zapytał cicho, jakby wcale nie chciał o to pytać.

- Miesiąc.

- A...

Między nami zapadła grobowa cisza. Ja nie wiedziałam o czym mam zacząć temat. Na samą myśl o firmie, miałam ochotę zwymiotować.

- Czemu nie odpowiedziałaś mi na wiadomości z kartek?- zapytał smutny.

- Nie miałam ochoty.- powiedziałam "półprawdę".

- No spoko...- ledwo to z siebie wydusił, po czym zakrył usta dłonią.

- Ale też tak po prostu chciałam ci uprykrzyć życie. Chciałam ci udowodnić, że śpiąc na kupie pieniędzy, nie zawsze będziesz miał wszystko.

- Skąd takie wnioski?- zapytał zdziwiony.

- Chcesz, żebym ci to wszystko wypomniała?- zapytałam pewną siebie.

- Nie...- mruknął.

- No więc właśnie. Nasze ostatnie spotkanie znowu okazało się klapą. Znowu był ktoś ważniejszy ode mnie. A ja tak nie chcę. Jak już ktoś ma sie ze mną spotkać, to niech mnie szanuje tak, jak ja jego.- wyznałam, jak się wówczas czułam.- Znowu miałam doła. Znowu było mi przykro. Kolejne nieprzespane noce, z powodu płakania!- krzyknęłam.- Jak dziś pamiętam, kiedy mówiłeś mi, że nie dałam ci szansy... A było warto? Po dwóch pieprzonych latach wyrosłeś mi z ziemi jak chwast. Powiedz, co robiłeś przez te dwa lata. Bo ja tylko pielęgnowałam moją nienawiść do Ciebie, o której koniec końców zapomniałam...

- Dasz mi szansę? Obiecuję, że już nikt nam nie przeszkodzi. Tylko proszę, daj mi tą szansę.- spojrzał mi prosto w oczy ze smutkiem i promykiem nadziei.

- Naprawdę jesteś w stanie to zrobić?- zapytałam cicho, a ten malutki promyczek stał się promieniem.

- Tak.- powiedział szczęśliwy.- Już nigdy nikt nam nie przeszkodzi.- powiedział na oko szczerze.

- No dobrze... Tylko nie zmarnuj tej szansy.

- Nigdy w życiu!- krzyknął szczęśliwy.- Dziękuję.

- Proszę.- zaśmiałam się cicho.

- Co powiesz na kawę? Jutro? W porze lunchu?

- A ty tu zamieszkałeś, czy co? Przecież firmę masz w Warszawie.- spojrzałam mu w oczy.

- No tak... prawda. Ale to, że firma jest w Warszawie, nie oznacza, że nie mogę jej prowadzić zdalnie.- powiedział uśmiechnięty.

- Dobrze. Niech więc będzie kawa. Zadzwonię do Ciebie jutro, kiedy będę miała przerwę w nagrywkach.

- Słyszałem, że nagrywacie film. Opowiesz mi o tym?- zapytał opierając brodę na dłoniach.

I w ten sposób spędziłam wieczór. Ja opowiedziałam Piotrkowi o filmie, a on mi o firmie.

///\\\///\\\///\\\///\\\

Hejcia! Dzisiaj też daję rozdział, bo... Bo tak. Wiem, że czekacie, więc staram się pisać.

Teraz piszcie mi w komentarzach wasze teamy. TEAM Piotr czy TEAM Antek?

Czekam na wasze odpowiedzi!

Miłego dzionka Bestyjki

Wasza Bielska 👩🏼‍🚀❤

𝐊𝐨𝐜𝐡𝐚𝐣...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz