Rodział 2

30 5 0
                                    

Obudził się w wąskim, ale wygodnym łóżku. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz spał tak dobrze. Nie czuł się tak nawet po całym odpoczynku w kriokomorze.

O ile był to odpoczynek.

Powoli otworzył oczy. Pokój w którym się znajdował miał pomarańczowe ściany. Zapach się w nim unoszący był lekki i kwiatowy. Zorientował się, że trzymał drobną, bladą dłoń. Na krześle obok siedziała Clarke oglądając książki dla dzieci znalezione w szkole w Sanctum. Przerzucała w skupieniu następne strony. Nie dał po sobie poznać, że się obudził, żeby jeszcze na nią popatrzeć. Ona sama była zbyt pochłonięta lekturą, żeby cokolwiek zauważyć. Zastanowił się w duchu, czy kiedyś miałby dosyć tego widoku. Pogłaskał powoli jej dłoń opuszkami palców.

- Hej.

- Hej - odpowiedziała i odłożyła książkę na stolik za głową Bellamiego. - Patrzyłam, czego ich tu uczą. Może teraz Madi będzie mogła zacząć się uczyć innych rzeczy niż kierowanie autem i obsługa karabinu. Nie zagonię jej teraz do nauki górnolotnych przedmiotów, ale przydadzą się jej podstawy.

- Jest tu wielu nauczycieli. Dzieci też. Chcąc zbudować tu na nowo politykę tego miejsca, myśle, że przyda ci się czas, gdy dzieciak będzie siedział w szkole. - puścił do niej oczko. - Przy okazji może polubi kogoś z rówieśników.

- Dzieciak? Panie Blake, co to za słownictwo? Mówi pan o przywódczyni.

- Panie Blake? Tak oficjalnie? Dzieciak to dzieciak, Księżniczko. - zaśmiali się oboje, a Bellamy dopiero teraz zorientował się, że nadal trzyma dłoń Clarke. Ona zauważyła jego zdziwienie, czemu obudził się w ten sposób.

- Miałeś koszmar. Przy mnie się uspokoiłeś.

- I siedziałaś tu przy mnie cały czas?

- I tak nie mogłam spać. No wiesz... A Madi miała więcej miejsca dla siebie - pokazała na nią głową.

Teraz dopiero zwrócił uwagę, jak przepocona była jego koszulka. Zdziwiło go uczucie żalu, że nie postanowiła po prostu położyć się obok niego i go przytulić. Pocieszali się w ten sposób ostatnio cały czas, ale ten jeden raz więcej by mu nie zaszkodził.

- Nie musisz jeszcze wstawać, i tak jest wcześnie. Wczoraj wracając wzięłam ci od razu jakieś ubrania ze statku.

- A ty?

- Ja też zostaje. Nie muszę dzisiaj nigdzie wychodzić. Wszyscy dostali swoje zadania. A moje to uporać się najpierw z własnymi myślami. Dlatego zaczęłam od tej szkoły. Gabriell zajmuje się wszystkimi papierowymi rzeczami, przeglądaniem zapasów, upraw. Zna się na tym lepiej. Właściwie on im projektował te systemy.

- A moje zadanie?

- Wieczorem macie iść spróbować uruchomić kamień anomalii. Ty, Octavia i Echo.

- Będę czekać z niecierpliwością na ten wieczór - odpowiedział z przekąsem.

- Na co czekamy? - odezwała się Madi, która dopiero co otworzyła oczy.

- Aż wstaniesz, dzieciaku.

- Ty brodaczu. Clarke, stan po mojej stronie!

- Ja już mam chyba zajęcie dla nas na dzisiaj. Trzeba obciąć wam włosy - zakończyła krótką wojnę blondynka. - Zapuściłeś się tragicznie, jeśli o to chodzi - spojrzała na Bella.

- Nigdy w sumie nie spytałem, czemu ty obcięłaś swoje.

- Sama nie wiem. Poryw chwili. A od tamtego czasu w sumie brałam nożyczki i robiłam to cały czas.

Człowieczeństwo || Bellarke storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz