~Harry~
- Czuję się, jakbym zaprzyjaźniał się ze swoim porywaczem -burknąłem i skuliłem się lekko. - Jestem.
~Louis~
- W takim razie mak czy kfc?-zapytałem podchodząc do mojegosamochodu- I jakbym był twoim porywaczem to zabacz jakiego seksiakabyć miał- zrobiłem dość dziwną pozycję nawet nie wiem czy owama nazwę
~Harry~
Spuściłem wzrok, rumieniąc się. Od dawna uważałem Louisa zaatrakcyjnego, ale przecież nie mogłem mu tego wyznać.
- KFC... - mruknąłem, gapiąc się na kostkę brukową.
~Louis~
-Wsiądziesz sam czy ci pomóc?-Zapytałem otwierając samochód,a następnie kierując się do drzwi pasażera aby mu je odtworzyć
~Harry~
- Dam radę - odpowiedziałem, przewracając oczami. Wkurzałomnie to, że tak mnie zawstydzał.
~Louis~
-Jak chcesz- usiadłem na miejscu kierowcy zapinając pasbezpieczeństwa. Spojrzałem na Hazze nachyliłem się tak bardzo, żeprzez chwilę byłem blisko twarzą przy jego członku, wiałem pasbezpieczeństwa i go zapiąłem- O wile lepiej- Odpaliłem samochódi ruszyłem do najbliższego KFC
~Harry~
Gdy tak się do mnie przybliżył, docisnąłem się mocno dofotela. Odetchnąłem z ulgą, gdy w końcu się odsunął. Bałemsię go zapytać, dlaczego robi to wszystko. Nie odzywałem sięprzez całą drogę zawstydzony. Jedynie wpatrywałem się w szybę.
~Louis~
Kiedy podjechaliśmy do KFC driver(JAK TO SIĘ PISZE
spojrzałem na Hazze i zapytałem
-Co chciałbyś zjeść?
~Harry~
Spojrzałem na niego niepewnie.
- Weź jakiś kubełek, czy coś - odparłem, starając sięzachować powagę.
~Louis~
-Duży mały?- zapytałem
~Harry~
Poczułem, jak burczy mi w brzuszku.
- Duży.
~Louis~
Zaśmiałem się lekko
-No dobrze- Składałem zamówienie i nagle mnie oświeciło-Chcesz coś do picia?
~Harry~
Spojrzałem na niego kątem oka i przytaknąłem.
- Obojętnie co.
~Louis~
- Na pewno może masz na coś ochotę?
~Harry~
- Ochotę to ja mam ci wpierdolić! - warknąłem, odwracającgłowę. - Rozkuj mnie w końcu, Louuu!!!
~Louis~
-Ciszej i nie- zamówiłem dla nas jakieś picie i teraz zostałonam czekanie na żarełko. Chwyciłem telefon w celu znalezieniujakiegoś filmu który moglibyśmy obejrzeć- Co powiesz na obecność?
~Harry~
Podkuliłem nóżki i oparłem głowę o zagłówek.
- Czy mam jakikolwiek wybór? Zostałem porwany - mruknąłem,mrużąc oczy.
CZYTASZ
Shit, maybe I love you... (Larry Stylsion)
Romanceopowieść zawiera przekleństwa, podteksty seksualne itp. W książce też nic nie ma na celu nikogo urazić ............-Nie ma mowy! - Chwyciłem go za nadgarstki, by mi nie uciekł. Wyciągnął kajdanki z kieszeni i pomachałem mu nimi przed twarzą, czując...