| Come as you are |

135 8 0
                                    

Czasami czuje się strasznie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czasami czuje się strasznie. Strasznie przestraszony. Jakby coś zżerało mnie od środka. Może to te, fajne, cudowne, śmieszne rzeczy? Może to Charlie, który wie, że przeze mnie utrzymuje swoje życie? Może to ta dziewczyna spod szarej kamieniczki? Może to moi rodzice, którzy zakłamują mnie i siebie? Może to Nick, który nienawidzi mnie całym sercem? Może to Caleb, czyli osoba która szczerze mnie kocha, ale wyniszcza mnie tą przyjacielską miłością, która odchodzi na dno? Może to ja? Może to ja, który niszczy siebie wszystkim czym popadnie.? Może to ten głupi październikowy, chłodny deszcz? Może to ten chłodny powiew wiatru, które obijał się o mnie plecy? Może to te wszystkie złe przeżycia, budowane na strachu i niepewności? Może wszystko co się dzieje, to moja wina? Może przyczyną tego, że coś się dzieje, jest to, że nic się nie dzieje? Jest to, że samo wytwarzamy sobie problemy. Bo sami tym problemem jesteśmy.

Wyobraźmy sobie, jak piękne byłoby życie bez ludzi. Bez głośnej muzyki, wygrywającej się z czarnego JBL'a. Tej muzyki, tego darcia o dziwkach, wódzie i koksie. Tych słów, wyrzucanych na wszystkie strony. Tych spojrzeń, od której niespodziewanie dostawałeś fobii społecznej. Tych, krzyków nienawiści i strachu.
Tych, tępych i mocnych kroków, od których dostawałeś złudzeń zapadania się. Lecz darcia się, potocznie zwanego muzyką, nienawidziłem najbardziej. Ta ich „muzyka", była cholernie trudna, ale jednocześnie pusta. Wódka, dziwki, koks. Współczuje kobietom, za to jak są odbierane.

Może ta dziewczyna, której spojrzenie na mnie, wywoływało strach i niepokój. Chłód. Chłód, który z przerażenia, ogarniał ją w całości. Nie umiałem się do niej uśmiechnąć, bo nie umiałem się uśmiechać, bez tych rzeczy. Dziewczyna, która mimo strachu, mimo niepokoju, do mnie podeszła. Była cholernie silna. Tak strasznie silna, nie umiałem tego pojąć, nie umiałem pojąć jej odwagi. To było wielkie. Większe od McDonalda w mieście obok. Z reszta co mi zależy, co mi zależy na dziewczynie, z która przemieniłem, kilka pustych zdań. Pustych, próbujących, zaprowadzić ją na właściwą drogę.
Współczuje jej, współczuje jej tego, że mnie zobaczyła. Tego, że ujrzała, moje obrzydliwe chude ciało, pokręcone włosy. Wszystko.

— Daj kilka dolców, nie zależy mi na tym ile.—wysyczał przez papierosa.— Młody, dajesz, albo nie ma.— powiedział, gasząc papierosa o szary murek. Patrzyłem na niego. Patrzyłem na jego trzeszczące się ręce. Przerzuciłem wzrok na powoli na gaszącego się papierosa, na majestatycznie wolno wydobywającą się szara chmurkę. Szarą jak szare kamienice, którymi otaczam się w tym niezbyt przyjemnym środowisku.

—Ale ile chcesz?—zapytałem brązowookiego, który był widocznie zdenerwowany moim zachowaniem. Z resztą sam byłem. Sam byłem zły na siebie, za to jakim obrzydliwym jestem.

—Czego nie rozumiesz?—zapytał brunet, patrząc na mnie spod wściekłego wzroku.—Daj mi tyle, żeby mi kurwa na chleb starczyło!—powiedział głośnej brązowooki.—Wiesz co, Wolfhard?- wysyczał przez zęby.—Nie każdy żyje na utrzymaniu rodziców, Finn.- powiedział wskazując na mnie palcem. Byłem przerażony. Wiedziałem, że ten człowiek jest zniszczony tak samo jak ja, ale nie wiedziałem. Po prostu nie wiedziałem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 16, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝓓𝓻𝓪𝓲𝓷 𝔂𝓸𝓾//𝓕𝓲𝓷𝓷 𝓦𝓸𝓵𝓱𝓪𝓻𝓭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz