Nᴏ.

138 16 0
                                    

  Dzisiejszego dnia, ponoć, JaeMin miał wymyślić plan wydostania się stąd. Mówiłam mu, żeby poczekał jeszcze jakiś czas. Sam bardzo dobrze wiedział, że uciekając teraz, damy się złapać i będzie tylko gorzej. Niestety chłopak był na tyle uparty, że albo udawał, że mnie nie słucha, albo mówił ciągle, żebym przestała. Dziwiłam się, że nie był zirytowany, bo jego twarz wyglądała na spokojną, a głos był łagodny.

Jedyny w tym problem był taki, że każdego dnia miał coraz więcej siniaków i ran na twarzy oraz ciele. Bałam się, że w końcu pobiją go do tego stopnia, że będzie leżał nieprzytomny. Ciągle modliłam się w duchu, żeby udało nam się jednak uciec i starałam się mieć dobre myśli, ale ilekroć próbowałam, to zawsze wątpliwości wracały.

Patrzyłam się, co chłopak robił siedząc na łóżku. Naprawdę nie miałam pojęcia, co mógłby robić, bo był odwrócony do mnie tyłem. Dlatego więc, wstałam i zaczęłam chodzić po całym pomieszczeniu. Spojrzałam w sytone okna i zaczęłam patrzeć przez nie stojąc ciągle w miejscu.

Zauważyłam dwóch kolesi ubranych na czarno. Przyglądali się budynkowi dyskutując o czymś. Wtem razem z JaeMinem usłyszeliśmy, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Oboje spojrzeliśmy w kierunku w tej osoby, a raczej osób.

Jeden z nich złapał mnie za nadgarstki wiązając je liną. To samo zrobili JaeMinowi. Spojrzałam na chłopaka będąc bardzo zdezorientowana. Posłał mi delikatny uśmiech, który miał na celu pomóc mi ze stresem, który właśnie czułam. No cóż, tym razem Ci nie wyszło Na JaeMin. Wyprowadzili nas z pokoju idąc w stronę jednego z wejść. Wsadzili nas do bagażnika wielkiego busa, po czym zamknęli drzwi.

W miejscu, w którym byliśmy momentalnie zrobiło się ciemno. Nie bałabym się gdyby było małe światełko, ale było na tyle ciemno, że nawet nie widziałam JaeMina siedzącego obok mnie.

— Wyciągnę nas stąd — odparł najprawdopodobniej spoglądając na mnie. Poczułam czyiś wzrok na sobie, a jedynie kto był tu ze mną, to JaeMin. Przygryzłam delikatnie wargę kręcąc głową.

— Nie wyciągniesz nas. Prędzej nas zabiją zanim tak się stanie — powiedziałam patrząc w jego stronę. Pomimo, że nie widziałam go, czułam jego bliskość. Czułam jego oddech. Każda nie wątpliwość wracała, a przeczuwałam, że to powoli nasz koniec. Może to wszystko miało tak naprawdę wyglądać?

My PrincessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz