Nadszedł wreszcie tak wyczekiwany przez Ivone dzień. Dzień zakupów.
Dziewczynka chłonęła wzrokiem każdy szczegół magicznej uliczki nie mogąc uwierzyć, że wszystko to było ukryte przed wścibskim wzrokiem mugoli. Idąc w stronę Banku Gringotta zachłannie odczytywała każdą literkę z mijanych szyldów i miała nadzieję, że będzie jej dane obejrzeć dokładnie wnętrze każdego z tych miejsc.
Alice widząc zachwyt swojej córki odczuwała mieszaninę wzruszenia i bolesnej tęsknoty. Tęskniła bowiem za czasami kiedy sama tak bardzo ekscytowała się wizytami na zaczarwanej Londyńskiej uliczce, widziała w swojej córce własną skłonność do niezwykle powściągliwego okazywania uczuć. Ale Alice, oprócz tego, że była matką, która znała swoją córkę na wylot, nadal posiadała umiejętności, które profesor McGonnagal pomagała jej opanować. Dlatego wiedziała, że tak na prawdę jej córka cieszy się swoją obecnością na Pokątnej zupełnie jak jej brat.
Obecność w każdym sklepie była dla dziewczyny niesamowitym przeżyciem. Chłonęła każde słowo sędziwego Pana Olivandera dotyczące budowy różdżek i ich predyspozycji, zapamiętywała nazwy wszystkich ingrediencji jakich tylko była w stanie z głębokim postanowieniem, że kiedy tylko wróci do domu sprawdzi każdą z nich w zakupionych wcześniej księgach.
Alice widząc fascynację swojego jedynego dziecka na widok tych wszystkich książek, które są na temat magii, czarodziejów i ich historii nie mogła powstrzymać się przed zakupem kilku dodatkowych pozycji. Kierując się tym, co najbardziej zainteresowało jej córkę dokupiła jej dodatkową pozycję dotyczącą magicznych stworzeń, choć uważała, że książka Newtona Scamander'a jest sama w sobie dobrym źródłem wiedzy, od czasu jej wydania poczyniono wiele nowych badań, zdobywano nowe informacje, które nie przekraślają tego, czego jej córka nauczy się w szkole, jednak mogą dać jej dodatkowe, ciekawe i jednocześnie przydatne informacje. Chciała kupić jej również coś dotyczące eliksirów i zielarstwa, jednak stwierdziła, że ma w swoich prywatnych zasobach coś odpowiedniego.
Zarówno starsza jak i młodsza Black po odebraniu szat dla Ivone potrzebowały przerwy. Lodziarnia Floriana Fortescue była do tego idealnym miejscem. Po zjedzeniu ogromnej porcji lodów orzechowych z polewą kawowo-czekoladową nabrały energii i dziadkom krokiem udały się do ostatniego, jednak równie ważnego jak wszystkie pozostałe sklepu.
W drodze do Magicznej Menażerii Alice Black poczuła się jakby zobaczyła ducha. Była przygotowana na to, że zobaczy kogoś znajomego, jednak absolutnie nie spodziewała się na Pokątnej akurat jego.
- Alice Potter, akurat ciebie się tutaj nie spodziewałem. Przyjemna niespodzianka.
- Witaj Severusie. Właściwie, to Alice Black. Na prawdę miło cię widzieć. Ivone, podejdź bliżej- dziewczynka przywitała się z oniemiałym mężczyzną cichutkim "Dzień dobry"- To jest Severus Snape. Mój przyjaciel z czasów szkolnych.
- Oraz nauczyciel eliksirów w Hogwarcie. Jak mniemam widzimy się już niebawem panienko Black.
- Ivy idź już do Menażerii. Rozejrzyj się i pomyśl nad tym kogo chcesz. Ja zaraz do ciebie dotrę. Dobrze, kochanie?
- Dobrze mamo! Do widzenia Panie Snape! Widzimy się w Hogwarcie.
- Ma twój uśmiech, ale z wyglądu to czysty Reg, choć czasem ma tą spontaniczność, której nie miało żadne z was. Tyle gratulacji mnie ominęło, tylu kondolencji nie złożyłem. Popełniłem zbyt wiele błędów Alice.
- Sev, błagam pilnuj jej. Ona nie może powiedzieć Harry'emu, nie chcę żeby wpadła w złe towarzystwo, nie chcę powtórki z historii.
- Będę mieć na nią oko. Obiecuję. Miejmy tylko nadzieję, że nie trafi do Slitherinu. W tym roku trafi tam ciekawe towarzystwo.
- Oby. No nic. Muszę już iść. Czeka nas jeszcze zakup sowy. Miło było cię znów spotkać Sevie.
- Ciebie też miło było spotkać. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Po zakupach Ivone utonęła w nowych książkach. Spędzała trochę czasu ze swoją matką, bo w końcu już za kilka dni jedzie do Hogwartu. Alice opowiadała jej o czasach swojego pobytu w szkole. Opowiadała o meczach quidditcha, skrzydle szpitalnym, błoniach, bibliotece. Opowiadała jej o wielu drobnych szczegółach, o których pamiętanie sama by się nie podejrzewała.
Dom bez Ivone był na prawdę pusty. Alice z utęsknieniem wyczekiwała listu.
Droga Mamo!
Hogwart jest świetny! Zupełnie jak mówiłaś. Tiara Przydziału miała ze mną niemały problem. Widziała we mnie odwagę Gryfona, spryt Ślizgona i inteligencję krukona. Okazało się, że mogłam dokonać wyboru!
Dormitorium jest świetne, mam na prawdę miłe koleżanki. Jestem ciekawa zajęć. Niedługo opowiem ci wszystko! Kocham cię i tęsknię
IvoneSzkoda tylko, że Ivone zapomniała napisać swojej matce, który dom wybrała.

CZYTASZ
Rodzinne Strony
FanfictionDruga część siostry Jamesa Ivone tak długo trzymana przez matkę z dala od świata idzie do Hogwartu. Czy wartości wpajane jej przez matkę przetrwają próbę czasu? Czy Ivy odnajdzie swoje miejsce w świecie przed którym Alice tak bardzo starała się ją...