Pierwszy etap - przebiegnięcie ''długiego'' dystansu. Co za łatwe zadanie. Gdyby ci egzaminatorzy mogli zliczyć ile ja w życiu przebiegłam uciekając przed policją, wojskiem, sądem i oczywiście łowcami to na pewno ten dystans byłby z dwa razy większy od tego. Ale no dobra, muszę przyznać, że zadyszka się pojawiła. Na raz to tyle jeszcze nie biegałam....
Po zawiązaniu umowy z Hiso, podążałam za nim w bliższej odległości niż wcześniej. Kazał mi to zrobić starszy Zoldyck, któremu towarzystwa dotrzymywał ninja. Nie zapamiętałam jego imienia. Widocznie nie było tego warte albo jakieś pojebane, że po prostu pamiętać się nie dało. No ale nie ważne. Ja Illumiemu naprawdę współczułam. Przecież ten łysy takie głupoty pierdolił, że się słuchać nie dało. Płyta mu się ścięła i cały czas powtarzał, że jest dobrze wyćwiczonym shinobi, trenuje praktycznie od urodzenia, a te metalowe gwiazdki to dostał do zabawy w wieku trzech miesięcy i zapierdolił matkę. Nie no... Może to ostatnie to wymyśliłam, ale wiadomo jak to jest kiedy ktoś mówi bzdury i zaczyna się go naśladować...
Okej, okazało się, że ten typ egzaminator to ma na imię Satotz, a nie Strotz jak myślałam na początku. Ogarnęłam to dzięki temu dzieciakowi w czarnych włosach, który coś tam do niego gadał. Było to wtedy, gdy próbowała nas oszukać małpa z ''Mokradeł Oszustów''.
Kurwa, brzmiało jak miejsce dla kogoś takiego jak ja..
Chociaż gdy po rozpoczęciu drugiej części pierwszego etapu zobaczyłam realia to jednak zmieniłam zdanie. Rozdzieliłam się też wtedy z Hisoką i Ill'em.Ten pierwszy odwalił wcześniej niezły cyrk. Jakby coś się stało egzaminatorowi to koleżka z gwiazdką na twarzy zaliczyłby dyskwalifikację. Ale nie chodziło o to bo poza tym, że zdołał zasiać strach w sercach bogu ducha winnych ludzi to wykazał się do tego inteligencją i logicznym myśleniem.
Miałam trafną teorię, że on tylko udawał debila. W rzeczywistości był mądry. A co do swojej pedofilskiej strony to się nie wypowiadam...Aleee! To że go chwalę nie oznacza, że go lubię. Nie trawię go...
* * *
Na tym bagnie niestety shreka nie spotkałam ale za to natknęłam się na jakieś dziwne zwierze. O ile faktycznie to było zwierze... No oszukać mnie nie zdołało, a to głównie dlatego, że byłam czujna i to ja prędzej pozbyłam się jego niżeli on mnie. Poza tym ten etap przeszłam w samotności bez większych przeszkód.
Drugi etap okazał się problematyczny. Jak Menchi powiedziała '' gotowanie '' to się przeraziłam. Nigdy dla nikogo nie gotowałam bo to inni robili to dla mnie. Moje zdolności kulinarne ograniczały się do co najwyżej zrobienia zupki chińskiej. Nie chciałam jednak panikować. Stwierdziłam, że jak nie dam po sobie poznać, że nie umiem gotować to jakoś to będzie. Poza tym we większości byli tu faceci, którzy planowali stać się łowcami. Wątpiłam w to, że chciało im się marnować czas przy garach zamiast ćwiczyć zarówno fizycznie jak i psychicznie.
I chuj. I tak wszyscy oblali. Wszyscy. A śmiałam się z Hisoki, który po zaniesieniu swojego dania do tej niebieskowłosej laski został skarcony.
No nic... I tak trzeba było zmienić konkurencję, bo pani Magda Gessler też dostała zjebkę od starucha. Ostatecznie musieliśmy zdobyć jajka i je ugotować. Tego już nie oceniała bo niektórzy zginęli i nie trzeba było ich oblewać.
Po tym wzięli nas na sterowiec gdzie mieliśmy zażyć trochę odpoczynku. Tam niby zaczynał się etap trzeci. Przynajmniej tak tym dzieciakom mówił ten ulaniec z numerem 16.
Nie wyglądało jednak żeby się tym przejmowali. Przynajmniej nie ten... Miał na imię Gon. Tak mi się wydawało.
* * *
Można tam się było umyć, więc poszłam się trochę odświeżyć, a następnie poszukać jakiegoś wolnego kąta na odpoczynek. Najlepiej z dala od ludzi.
Trafiłam do pokoju gdzie spał ten blondyn i gościu z teczką. Wyglądali jakby na coś czekali, albo bardziej na kogoś...
Spojrzeli na mnie wrogo. Heh... Widocznie nie byłam tu mile widziana. Postanowiłam pójść dalej ale chyba za dużo oczekiwałam. Było pięć 'pokoi' i wszystkie były dla parunastu osób..
Rozejrzałam się po ostatnim, stojąc w progu i gdy już wybrałam sobie miejsce w miarę luźne do koczowania to zobaczyłam jego. Układał karty z prawdziwie dziwnym uśmieszkiem. W jednym momencie spojrzał się na mnie zupełnie zmieniając mimikę twarzy z tej obrzydliwej na zupełnie poważną....
Prychnęłam i lekko zdenerwowana opuściłam pomieszczenie trzaskając drzwiami. Co mnie wkurwiło to sama nie widziałam ale na pewno chodziło o niego...
Ale to nie był koniec wydarzeń z tamtego wieczora z udziałem Hisoki....
----------------------------------------------
Dziękuje wam za wszelkie głosy moi drodzy <333
Chociaz nie pisze tego dla rozpoznawalnosci czy wlasnie gwiazdek bo robię to sama dla siebie. liczy sie jednak tez dla mnie opinia czytelnikow wiec jezeli cos wam przeszkadza to piszcie smialo, będe starala sie poprawić : ))))
CZYTASZ
To Tylko Sojusz... || Hisoka × Reader / H×H
FanfictionPragnąc udogodnień jakie niesie za sobą posiadanie licencji łowcy, decydujesz się wziąć udział w egzaminie, nie spodziewasz się jednak, że będzie tam ktoś kogo bardzo dobrze znasz. Mężczyzna ten ma cię już od dłuższego czasu na oku dlatego właśnie z...