rzeczywistość

812 45 13
                                    


               — timothée? — krzyknęła luna, by móc znaleźć chłopaka i w końcu wyznać mu swoje uczucia. przez cały dzień ćwiczyła, co powie i w końcu czuła, że świetnie jej pójdzie.

— tak? — zawołał z piętra.

— chodź tutaj! — odkrzyknęła, a kilka chwil później brunet zszedł po schodach z mokrymi włosami i jedynie z ręcznikiem obwiązanym w pasie. — ale najpierw się ubierz, zboczeńcu!

— uwielbiasz to. — uśmiechnął się, ale wrócił, by założyć na siebie ubrania. zszedł na dół ponownie dość szybko, wycierając włosy drugim ręcznikiem.

— powiem coś i potrzebuję tylko, byś posłuchał. timothée, znam cię już od jakiegoś czasu i przeciągnąłeś mnie przez piekło. pokazałeś mi, czym jest miłość, ale również strata.

— czekaj, powiedziałaś—

— zamknij się choć na minutę. zawsze wiedziałam, że będę chciała być blisko ciebie, nawet po wszystkim, co się wydarzyło. i chciałabym móc się przyjaźnić. nawet nie wiesz, jak bardzo chciałam zapomnieć, nikt nigdy nie sprawił, że czułam tyle rzeczy na raz i to cholernie mnie przeraziło. nawet nie wiem, co ze sobą zrobić i to beznadziejne. ale nie mogę tego zmienić. nie mogę zmienić tego, co czuję, gdy wchodzisz do pokoju albo tego, jak ogromną ochotę mam cię pocałować, albo jak bardzo za tobą tęsknię, gdy cię nie ma. nie mogę zmienić niczego. nie mogę zmienić tego, że jestem w tobie tak zakochana, że ledwo mogę oddychać.

timothée nie wiedział co powiedzieć, gdy patrzył na dziewczynę przed nim. szukała w jego oczach jakiegoś sygnału, o czym mógł myśleć.

jednak on nic nie powiedział. po prostu ją pocałował. i luna czuła się, jakby wszystko, co kiedykolwiek straciła, właśnie do niej wróciło. kiedy już się od siebie odsunęli, spuściła wzrok na swoje stopy i przygryzła wargę.

— ja też jestem w tobie zakochany, luna.

BEAUTIFUL BOY ━ TIMOTHÉE CHALAMETOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz