Round Two

40 11 0
                                    

IN A HELLISH FOG

Głos nauczyciela odbijał się od zimnych ścian. Jak zwykle, siedząc w ostatniej ławce, ciężko było go zrozumieć. Z tego powodu pisanie notatki pozostawiłam dyktafonowi. Myśli kłębiły się w mojej głowie, doprowadzając niemal do szaleństwa. Osoba, która tyle przeżyła, siedziała teraz na najnudniejszej lekcji na świecie i porozumiewała się w głowie z... samą sobą. Moja historia jest niezwykle zawikłana, niemająca sensu ani racji bytu. To nawet nie była choroba psychiczna, zaczęło się od czegoś gorszego...

│█║▌║║▌║▌║█

W podstawówce wybijałam się z tłumu swoją pewnością siebie. Przez kilka lat byłam nawet przewodniczącą szkoły. Byłam tym, który robił z siebie debila i opowiadał najlepsze żarty. Ze mną nie mogło się nikomu nudzić. Szkoda, że mimo mojej śmieszkowatej natury, nie miałam przyjaciela. Może wtedy nie wydarzyłoby się to wszystko. W gimnazjum bezwiednie wdałam się w złe towarzystwo. Jako głupi pierwszak wierzyłam starszym, no tak, naiwna ja. Grupa przyjaciół z trzeciego rocznika upatrzyła mnie sobie i już po tygodniu znajomości zaprosiła na imprezę do domku letniskowego nad jeziorem, należącego do jednego z nich.

- Założę się, że Adela nie odważy się użyć tabliczki - zaśmiał się nieźle wstawiony Kasper.

- Uwaga, bo jeszcze się zdziwisz - odpowiedziałam, uśmiechając się sztucznie. Ich cotygodniową zabawą było przyzywanie duchów za pomocą tabliczki ouija. Mówili, że lubią ten dreszczyk adrenaliny i strach. Zapewniali mnie, że jeszcze nigdy nic im się nie przytrafiło. Dodatkowo wujek Izy był księdzem egzorcystą, więc wyciągnąłby ich z każdego piekielnego gówna. Oczywiście, zanim pomyślałam, zrobiłam - Dajcie mi instrukcję obsługi i podziwiajcie, leszcze. Zrobię wam takie paranormal activity, jakiego jeszcze nie widzieliście!

Procenty płynące we krwi zaburzyły trzeźwe myślenie. Niechlujnie zaczęłam rytuał. Oprzytomniałam, kiedy po zadaniu pytania „Czy ktoś tu jest?", wskaźnik sam przesunął się na tak. Z przerażeniem odsunęłam się, a reszta zaśmiała.

- Co wy? Magnesu użyliście?

- Nie rób se jaj, chcę zobaczyć, czy naprawdę coś odpowie, więc nie przesuwaj trójkąta - pouczył mnie Patryk. Jego mina była drwiąca, ewidentnie nikt mi tu nie uwierzył. - No i nie wolno ściągać dłoni ze wskaźnika - jego dźwięczny śmiech rozniósł się po pomieszczeniu w akompaniamencie kpin pozostałych nastolatków.

- Ale... ja naprawdę...

Nie zdążyłam skończyć, ale mój wzrok, a za nim całej reszty, powędrował na planszę. Drewniany trójkąt przemieszczał się szybko, wskazując pojedyncze litery i robiąc przy tym sporo hałasu.

W głowie połączyłam litery: „Dzisiaj ktoś tu zginie". Właśnie ta informacja zmroziła nam krew w żyłach.

- To muszą być żarty! Który z was to zrobił? - zapytała przerażona Monika, wtulając się w ramię swojego chłopaka.

- Przysięgam, że to nie...

Znowu mi przerwano. Tym razem prawie zemdlałam, a buzującą w żyłach krew było można z łatwością wyczuć, przez głuchy łomot serc. Jedna z zapalonych świec rytualnych przewróciła się, a płomień przeniósł na drewnianą podłogę. Zamiast wybuchu pożaru ogień zaczął formować na deskach słowa. Po wytężeniu wzroku udało mi się je odczytać.

- Wybudziliście Karinaha, jednak nikt nie wyjdzie stąd żywy - przeczytałam łamiącym się głosem.

Razem z ostatnią sylabą, płomień, jakby nagle przypomniał sobie o swojej naturze, rozniósł się po podłodze, podpalając zasłony. W pomieszczeniu zapanowała panika. Drzwi były zamknięte, wszędzie duszno, nie dało się oddychać.

The Midnight Game - spectrum_of_devilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz