1.

1.1K 52 90
                                    

Pov. Hubert

Karol od kilku dni jest chory. Ma gorączkę, kaszel i katar. Większość czasu spędza w łóżku śpiąc, zaś ja siedzę tylko obok i głaszcze jego piękne włosy.

- rano -

Obudziłem się jako pierwszy, wyślizgnąłem się z objęć Karola i podreptałem do kuchni z zamiarem zrobienia śniadania. Nagle zadzwonił telefon. 
Kto dzwoni o 8 rano, wiedząc jaki ze mnie czy z Karola śpioch?
Sięgnąłem po komórkę i od razu w oczy rzucił mi się numer Ernesta. Odebrałem bez wahania.

E : Słuchaj mordko, może wpadniesz dziś wieczorem z Karolem do nas do bazy? Jestem ja, Piotrek, Marcin.. byśmy trochę posiedzieli razem.. pogadali, wypili piwo.. czy coś?..

  Co prawda to prawda. Od pewnego czasu ja i Karol praktycznie z nikim się nie widywaliśmy poza ludźmi w sklepie czy w parku. Nawet nie wiem czemu tak się stało..

H : Ale wiesz.. bo Karol jest chory..

  W tym momencie usłyszałem szuranie kapci i ciche pociąganie nosem. Spojrzałem w kierunku wydobywających się dźwięków i ujrzałem na schodach Karola.
Poprawił okulary na nosie i bacznie mi się przyglądał, stojąc na przedostatnim stopniu schodów i trzymając się barierki.

  Już stąd widziałem jego opuchnięte oczy od zmęczenia gorączką i całym chorowaniem i lekkie wypieki spowodowane najpewniej znowu gorączką.

E : Nooooo tooo przyjdź bez niego.

H : Wiesz.. Kiedy ja byłem chory, Karol siedział ze mną w domu, pilnował i opiekował się mną.. Chyba nie fair by było gdybym poszedł bez niego..

Zielonooki skrzywił lekko wyraz twarzy, podszedł bliżej i nalał sobie wody. Jego ręka zadrżała pod wagą małej szklanki wody. Byłem pewny niemal, że zaraz przezroczysta ciecz przywita albo białe płytki na podłodze, albo czyjąś koszulkę. Na szczęście szatyn panował jako tako nad sytuacją.

Oparł się o blat naprzeciw mnie i wziął łyka wody, nie spuszczając ze mnie wzroku, jakbym zaraz miał mu gdzieś uciec.

E : No racja Hubi, ale tak długo się nie widzieliśmy, a później Marcin wyjeżdża.. Opili byśmy urodziny Zipka, które były tydzień temu!

No tak. Zapomniałem o urodzinach Piotrka.

H : Przemyślę to..

E : Super! 17:00 Widzimy się w Bazie!

H : Powiedziałem przemy—

  Nie zdążyłem dokończyć, bo Ernest już zakończył połączenie.

K : Czemu nie chcesz iść beze mnie?

  Usłyszałem ochrypnięty głos Karola i aż się wystraszyłem.
Karol odstawił szklankę na bok i spojrzał w moje oczy. Był poważny, a zarazem widać było na nim zmęczenie.

H : Po pierwsze.. nie chcę cię zostawić, kiedy jesteś chory.. może się coś stać, trzeba będzie jechać do szpitala z za wysoką temperaturą czy coś.. martwię się, a po drugie.. zapomniałeś już rok temu jak skończyło się moje pójście bez ciebie na spotkanie z nimi? A szczególnie z ERNESTEM?

Karol tylko westchnął.
Wiedziałem że pamiętał, co się działo jakiś rok temu.
To właśnie wtedy szatyn musiał jechać do ciotki ogarnąć parę rzeczy, zaś ja wraz z Ernestem i Marcinem pojechaliśmy się spotkać w bazie. Potem spotkanie przeniosło się do klubu, a tam każdy z nas trochę się napił.

  Jakiś czas później z niewyjaśnionych przyczyn ja i ERNEST znaleźliśmy się w jednej kabinie w łazience i z niewyjaśnionego powodu, palce ERNESTA wylądowały we mnie, rozciągając mnie.
Krzyczałem i płakałem, a on dalej to robił. Mimo alkoholu.. miałem rozsądek i serce. Obie te rzeczy głośno i wyraźnie krzyczały imię Karola oraz wołanie o pomoc.
 
  Na szczęście z opresji uratował mnie Marcin. Zastanawiała go nasza długa nieobecność i zaciekawił się tym.
Potem wszystko opowiedziałem Karolowi jak wrócił. Pokłócił się z Ernestem, a nawet pobił. Ten przepraszał mnie potem, ale i tak od tamtej pory nie widzieliśmy się.

𝘿𝙭𝘿 𝙊𝙣𝙚 𝙎𝙝𝙤𝙩𝙮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz