Part 6

1.7K 78 16
                                    

- Nie, nie pozwalam ci wyjść. Jeśli nie chcesz jeść czekolady to nie jedzmy, zróbmy coś co chcesz.

- Liam, nie chodzi o to - zaczęłam i poczułam że w moich oczach zbierają się łzy - chodzi o to że pochodzimy z różnych światów.

-O czym ty mówisz, to nie ma znaczenia. Ważne jest to co się czuje. Nie zasobność portfela, wiek, pochodzie!

-Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. Codziennie myślę o tobie. O tym co czuję. Ale ty jesteś sławny i bogaty a ja...

- Nie liczą się dla mnie pieniądze, dla ciebie też nie bo twoja matka zarabia więcej niż nauczyciel a mimo to byłaś ze mną.

- Ale mniej niż gwiazda pop! Mniej niż ty - przerwałam mu, a po moich policzkach pociekły łzy.

- Jak dla mnie mogłabyś mieszkać pod mostem i tak bym cię kochał. Nie liczy się to ile masz pieniędzy ale co czujesz! - powiedział i mocno mnie przytulił.

- Ja... Ja się boje - powiedziałam spokojnie i rozpłakałam się jeszcze bardziej.

- Nie masz czego, jestem tu. Już zawsze będę. Obiecuję - powiedział i dał mi całusa w czoło.

- Dlaczego ona płacze? - zapytał Louis, który najwyraźniej usłyszał i przybiegł na górę.

- Boi się - odpowiedział mu Liam przytulając mnie jeszcze bardziej.

- Czego?

- Że ją zostawię bo stwierdzę że nie jest dla mnie dość dobra. Zostaw nas samych, muszę z nią porozmawiać - powiedział Liam.

- Spoko, jak by co możesz na mnie liczyć. Pamiętaj że pomogę - powiedział Louis i wyszedł z pokoju.

Liam mnie mocno przytulił i nie puszczał mnie tak długo aż się nie uspokoiłam. Głaskał po głowie i nucił piosenki.

-Już dobrze?-zapytał kiedy się w końcu uspokoiłam.

-Tak, przepraszam po prostu to takie dziwne uczucie, kocham cię i nie chcę cię skrzywdzić - powiedziałam a po moim policzku pociekły kolejne, pojedyńcze łzy. Liam podniósł dłoń i z czułością otarł ciecz z policzków.

-Kocham cię i nigdy o tym nie zapominaj już na zawsze będziesz moją księżniczką. Nigdy, powtarzam NIGDY nie przestane cię kochać - powiedział i umieścił na moich ustach czuły pocałunek.

-Ja ciebie też - wymamrotałam i zamknęłam oczy, potem tak zasnęłam.

Liam zaniósł mnie na łóżko i przykrył kołdrą a sam usiadł w fotelu.

Poczułam że nie ma go w pobliżu, otworzyłam oczy i odwróciłam się w jego stronę. Nie zdążyłam jeszcze nic powiedzieć a on już klęczał obok swojego łóżka w którym spałam.

-Coś nie tak - zapytał z czułością.

-Tak - zdążyłam tylko powiedzieć bo mi przerwał.

-A co? - zapytał przestraszony.

-Ciebie nie ma obok - odparłam.

-Już to naprawimy - powiedział i położył się obok - a teraz lepiej? - zapytał.

-O wiele, wiele lepiej - powiedziałam posyłając mu zadziorny uśmieszek.

Liam objął mnie ramieniem, a ja szybko zasnęłam w akompaniamencie idealnej muzyki - bicia serca ukochanej osoby.

Przespałam jakieś dwanaście godzin co było moim rekordem, obudziłam się a budzik wskazywał piątą. Liam już nie spał, siedział na Twitterze, zerknęłam mu przez ramię i zobaczyłam miliony tweetów... Miłe i mniej miłe, niektóre wręcz okrutne. Po jego policzkach spływały pojedyncze łzy.

-Nie płacz, ja cię wspieram - powiedziałam przekonana że płacze z powodu niemiłych wpisów.

-Płaczę, bo się boje - odparł spokojnie.

-Czego?

-Raczej o kogo... - odpowiedział nieprecyzyjnie.

-A więc o kogo? - nie dawałam za wygraną.

-O ciebie kochanie - powiedział i rozpłakał się jeszcze bardziej.

-Dlaczego? - zapytam.

-Bo ludzie są okrutni, już wyzywają cię choć cię nie widzieli ale twierdzą że moja poprawa humoru może być spowodowana tylko i wyłącznie jakąś miłością i już cię nie lubią. Boje się że tego nie wytrzymasz - odparł spokojnie.

-Mając ciebie u boku zniosę wszystko - powiedziałam spokojnie.

Mocno przytuliłam Liam'a i zeszłam na dół. Postanowiłam że przygotuję śniadanie. Zerknęłam do szafek i lodówki, uświadomiłam sobie że ta kuchnia jest profesjonalnie wyposażona w sprzęt i jedzenie. A mając tyle produktów postanowiłam nie iść na łatwiznę przygotowując zwykłe kanapki... Wyciągnęłam więc makaron  z szafki, do tego biały ser, przyprawy w tym oregano, pieprz, sól... Dobrałam do tego kilka pomidorów, ser żółty. Do dzbanka nalałam sobie wody i postanowiłam przygotować makaron z zapieczonym srem z przyprawami... Rzecz jasna w sosie pomidorowym. Gdy zaczynałam przygotowywać do kuchni wszedł Harry.

- Hej mała - powiedział i cmoknął mnie w czoło.

- Hej - odparłam.

- Czemu nie śpisz?

- Postanowiłam przygotować śniadanie, poza tym wyspałam się - odparłam.

- Może pomogę, skoro odbierasz mi moje zadanie - zapytał, a raczej stwierdził Harry.

- Weź zrób z serem skoro masz zamiar się wtrącać - odpowiedziałam, lekko naburmuszona.

- Nie złość się - stwierdził, podwinął rękawy i wziął się do pracy... - zawsze ja przygotowuje śniadanie.

Po pół godzinie zapiekanka była już w piekarniku gdzie powinna się znajdować przez mniej więcej godzinę... Więc przygotowałam sobie i Harry'emu herbatę, zrobiłam też filiżankę herbaty dla Liam'a i zaniosłam mu do sypialni. Teraz wyglądał na jeszcze bardziej zdenerwowanego niż poprzednim razem.

- Co się dzieje? - zapytałam.

- Oni są dla ciebie okrutni - odparł.

- Ale nawet mnie nie znają, nie wiedzą nawet kim jestem - powiedziałam szybko.

- Boje się o ciebie... Załatwię ci ochronę.

- Nie, poradzę sobie.

- Ale....

- Nie, dam sobie radę. Nie martw się - powiedziałam i podałam mu herbatę.

Gdy chłopcy zeszli na śniadanie zegar wskazywał 7. Wydawać by się mogło że nikt tak wczas nie wstaje, ale oni jednak wstali. Podałam zapiekankę, Zayn nalał wszystkim kawy i usiedliśmy...

Śniadanie mijało spokojnie, aż do momentu w którym Liam wstał od stołu podszedł do mnie i...

-Cara czy uszczęśliwisz mnie i zostaniesz moją żoną ? Bym mógł spędzić resztę życia z kobietą którą kocham całym sercem...

W gardle mi zaschło, nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa. Cisza przeciągała się w nieskończoność, widziałam skupienie chłopaków. Pot na czole Liama. Zdenerwowanie w jego oczach... Ta niepewność go męczyła a ja nie mogłam się wysłowić.

Nauczyciel czy chłopak? / L.POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz