1. Mała puchonka

591 28 7
                                    

Usiadłam przy oknie, po chwili dosiadła się do mnie Charlotte i Hope

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usiadłam przy oknie, po chwili dosiadła
się do mnie Charlotte i Hope. Wszystkie byłyśmy z Hufflepuffu i mimo kilku wspólnych cech różniłyśmy się bardzo.
Charlotte była mądra, wyrozumiała i jednak gdy trafiło się w jej czuły punkt potrafiła wybuchnąć gniewem, Hope nie była zbyt inteligentna była wytrwała i zabawna. Ja byłam miła, wrażliwa i spokojna dopóki mnie nie zirytujesz.
-Gdzie jest Damon? - zaczęła rozmowę Charlotte.
Rozmawiałyśmy przez cała drogę, a tematów było wiele, aż za dużo.
~~
Dojechaliśmy w spokoju. Wyszłyśmy jako ostatnie z pociągu by nie pchać się przy wyjściu. Hope gdy tylko zauważyła blondyna ruszyła w jego stronę zostawiajac mnie i Charlotte same.
-Zapewne i tak nigdy nie skończą razem...-powiedziała- Jego rodzice i tak sie nie zgodzą.
-Dlaczego tak mówisz? To że jest Ślizgonem nic nie oznacza...-odpowiedziałam zawiedziona reakcja Charlotte.
Była po prostu zazdrosna niezależnie za kim się uganiała nigdy nie kończyli razem.
-Ślizgoni są wredni, podli i wykorzystają cię w każdej możliwej sytuacji!-krzyknęła na co odeszła zła że odważyłam się z nią nie zgodzić. 
Zostałam sama na peronie, próbowałam jeszcze chwile znaleźć Hope wzrokiem jednak zapewne poszła już ze swoim chłopakiem.
Ruszyłam wiec sama w stronę Hogwardu. Zwolniłam wyciągając książkę z torby, gdy ja trzymałam czułam się bezpiecznie i przyspieszyłam, jednak był to zły ruch.  Po chwili wpadłam na kogoś. Odrazu upadłam na ziemie, a kilka moich rzeczy wypadło z szeroko otwartej torby.
Złapałam za książki rozsypane dookoła mnie i skarciłam każdego kto na jakaś nadepnął.
-Patrz jak chodzisz, dziewczynko-gdy tylko usłyszałam ten znajomy głos popatrzyłam na niego- przede mną stał Draco Malfoy a tuż za nim Blaise Zabini razem z Georgem Goyle.
Wstałam powoli wyminełam ich z nienawistnym wzrokiem i poszłam przed siebie.
Nagle usłyszałam prychnięcie Draco na mój „wyczyn".
-Masz jakiś problem?!-obrocilam się zirytowana zachowaniem ślizgona- No słucham!
-Mała puchonka postanowiła się zbuntować?-po tych słowach zaśmiał się chwile a na jego twarz wszedł wredny uśmieszek.
-Wszystko okej?-uslyszalam znajomy głos Hope, która znalazła się koło mnie nagle-Możemy już isc?
-Tak, chodźmy-odpowiedziałam nadal utrzymując silny kontakt wzrokowy z szarookim.
~~
Doszłyśmy do wielkiej sali na której siedziało już sporo ludzi. Usiadłyśmy przy stole Hufflepuffu. Zaczęłam szukać wzrokiem Charlotte którą gdzieś wcięło.
-Co znowu robiłaś z Malfoy'em?-Hope szybko odwiodła mnie od zastanawiania się gdzie jest nasza przyjaciółka.
-Znowu?-zapytałam zdziwiona jej słowami.
-W zeszłym roku jakoś tez się często spotykaliście i to przypadkiem...-odwróciła po chwili głowę w stronę Damona, który szeptał jej coś na ucho.
Zachichotała tylko i ponownie odwróciła wzrok na mnie wyczekując odpowiedzi.
-To nie moja wina że cały czas szwęda się tam gdzie ja!-odpadłam- Nie wiem co sobie myślisz i wyobrażasz ale odpuść nareszcie, co?!- nie chciałam drążyć tematu nie przepadałam za tematem Malfoy'a, po prostu nie.
-Jezu zrobiłaś się strasznie wrażliwa na tym punkcie...
-Może go po prostu lubi!- dodał Damon śmiejąc się jednak nie była pora na żarty.
Wstałam zdenerwowana od stołu Hufflepuffu i wyszłam z sali głównej, ruszyłam prosto do toalety, usiadłam na ziemi tuż przy drzwiach. Łzy zebrały mi się w oczach a po chwili spływały po mojej jasnej twarzy. Wybuchłam jednym wielkim szlochem. Bez powodu, tak po prostu.... Było tak zawsze nie potrafiłam być zła zbyt długo zawsze kończyło się histerią, po prostu nie potrafię powstrzymać płaczu....
Odwróciłam głowie gdy tylko drzwi skrzypnęły, a po chwili w pomieszczeniu znalazł się Draco.
Jeszcze jego tu brakowało.

𝐼 𝑙𝑜𝑣𝑒 𝑦𝑜𝑢, 𝑖𝑑𝑖𝑜𝑡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz