1. Urodziny

17 1 0
                                    

14 czerwca, tego dnia, co roku, urodziny obchodzili Scorpius i Sophie. Tym razem miały to być ich jedenaste urodziny, w wakacje mieli nadzieję otrzymać list z Hogwartu, tak jak ich rodzice przed laty. Rodzeństwo, z rana udało się do kuchni, gdzie już czekało przyjęcie urodzinowe. Sophie, ubrana w jasnozieloną sukienkę w szare kropki i czarną opaskę z kokardką. Należy również wspomnieć, że przód jej włosów ozdabiało ciemnozielone pasemko, tak samo jak u Scorpius'a. Pasemko to nie było efektem farbowania, było ono zupełnie naturalne, nikt nie wie dlaczego u dzieci pojawiły się takie nietypowe, wręcz magiczne( choć to normalne, bo są czarodziejami) cechy wyglądu. Scorpius ubrał tego samego koloru sweterek i ciemne jeansy. Na stole leżał jeden duży tort z ozdobnym napisem ,, 11 urodziny Scorpius'a i Sophie". Tata odpalił świeczki, a dzieci jednocześnie wypowiadając życzenie w myślach, zdmuchnęły świeczki. Ich życzenie, choć o tym nie wiedzieli, było takie samo, brzmiało ono ,, chciałabym już zawsze być ze Scorpius'em''- w przypadku Sophie oraz ,, chciałbym już zawsze być z Sophie''- w przypadku Scorpius'a. Każde z nich miało na myśli, by być przy swoim bracie/ siostrze, trafić do tego samego domu i by nic ich nie rozdzieliło, jednak nie wiedzieli, że to życzenie, w swoim czasie, spełni się nieco inaczej niż chcieli. Mama rozłożyła na talerzykach kawałki ciasta i wszyscy zaczęli spożywać tort czekoladowo- miętowo- bananowy. Gdy wszyscy zjedli, przyszła kolej na prezenty, dzieci z zadowoleniem otwierały pakunki. Dziewczynka, dostała małego kotka i cztery książki, chłopiec natomiast, dostał szczura i jedną masywną książkę pod tytułem
,, Dzieje Quidditcha''. Scorpius'a od zawsze bardzo interesowały historie opowiadane przez mamę i tatę, choć to mama opowiadała o tej grze najwięcej. Kochała quidditcha całym sercem, czasem zdawałoby się, że na równi z własnymi dziećmi. Gdy opowiadała o tych starych czasach, gdy była kapitanem drużyny ślizgonów, wzdychała z tęsknotą. Sophie, nie podzielała fascynacji brata, sama pragnęła osiągnąć sukces w nauce, a nie jakiejś głupiej i niebezpiecznej grze. Bardzo lubiła czytać toteż spodobał jej się prezent urodzinowy. Książki ,, Dzieje Hogwartu",
,, Najsłynniejsi Czarodzieje i Czarodziejki", ,, Podstawy Czarodziejstwa" oraz ,, Czarodziejstwo jako sztuka". Książki te były, zdaniem Scorpius'a, nudne i grube, patrząc na nie wzdrygał się bez pohamowania. Rodzice często zabierali chłopca na mecze quidditcha, przez co ten coraz bardziej kochał ten sport, jego siostra tym czasem zostawała z chrzestnymi, aby w spokoju uczyć się, bo jak twierdziła, od tych głośnych i nudnych meczy straci cenne informacje. Mimo różnicy, wręcz ogromnej ( bynajmniej nie z wyglądu) rodzeństwo bardzo się kochało i lubiło spędzać wspólnie czas.
/ Spodobała by ci się ta książka, jest tu dużo informacji i treści.- zaczął zaintrygowany.
/ Pewnie jakieś techniki latania na miotle i inne bzdury.
/ Jest historia powstania tego sportu....
/ Pożyczysz mi później?- zapytała zaciekawiona.
/ Jasne,  to co robimy?
/ Może, pogramy w głupca?
/ Zgoda, poskromię cię.

Na to stwierdzenie, spojrzała na niego jak na głupca. Nie miał szans i dobrze o tym wiedział. Gra polegała na odpowiadaniu na pytania jak głupiec. Gdy wypowiedziane zostało pytanie, osoba zapytana, musiała odpowiedzieć na to pytanie zaczynając od ostatniego słowa zdania kończąc na pierwszym. Nie można się pomylić, chyba że chce się przegrać.
/ Dobra, Sophie. Ile masz lat?
/ Lat jedenaście mam. Jaki był wynik ostatniego meczu Quidditcha?
/ Dwudziestu stu do pięćdziesiąt dwieście wynosił meczu wynik. Jak się nazywał Słynny Czarodziej , który pokonał czarnego Pana.
/ Potter Harry się nazywał, pana czarnego pokonał, który czarodziej słynny. Ile goblinów pracuje w banku Gringotta?
/ Mnóstwo całe pracuje goblinów Gringotta banku w. Kurcze znowu pomieszałem.

/ Było blisko Scorp. Może pobawimy się w origami?
/ Tak, tak!

Dzieci pobiegły prędko do swojego pokoju i wyjęły kolorowe kartki z szuflady i zaczęły składać fantastyczne wzory. Po kilku godzinach padły zmęczone na ziemię. Obok nich leżało całkiem spore stadko papierowych figurek wśród nich były  m.in. Żaba, Rycerz, Profesor Dumbledore, cała ich rodzina, kwiatki, smok i wąż. Bawili się teraz ze swoimi pupilami, szczurem - Jojo i kotkiem - Luną. Sophie, o słynnym Harry'm Potterze, dowiedziała się z książek. Z jakiegoś powodu, żaden z rodziców nie chciał o nim rozmawiać. Może był przyjacielem rodziny i tęsknią za nim, w końcu  kilka lat temu, umarł zabijając czarnego Pana i pokonując go ostatecznie. Nagle usłyszeli głos mamy wołający ich na obiad, dzieci zbiegły z impetem do kuchni, gdzie czekała ich miła niespodzianka. Ciocia Pansy, Wujek Blaise i ich ośmioletni synek Goliat, przyjechali i zaczęli składać im miłe życzenia. Sophie dostała od nich w prezencie książkę bez tytułu i piękne pióro, zdobione złotą wstążką. Dziewczynka, w celu poznania tematyki książki, otworzyła ją. Ku jej zdziwieniu książka była pusta.
/ Ale, ciociu... Tu nie ma słów.
/ Wiem Sophie, to nie jest zwykła książka, to pamiętnik. Możesz zapisywać tutaj ważne sytuacje ze swojego życia i zwierzać mu się jak najwierniejszemu przyjacielowi.
/ Ooo- zarumieniła się, z powodu swojej niewiedzy, była zachwycona tym wynalazkiem.
/ A tobie Scorpius, podoba się prezent?
/ Aha, jest super- westchnął z rozmarzeniem chłopiec. Był zupełnie oniemiały. W rękach trzymał maleńką makietę boiska do quidditcha z zawodnikami. Mógł za jej pomocą rozgrywać własne mecze, oraz oglądać rozgrywane samoistnie. - Goliat, Sophie, chcecie zagrać?
/ Tak, tak- ucieszył się brunet.
/ W porządku, chociaż jedna gra, w której przegram - zgodziła się blondynka i czym prędzej pobiegła za chłopakami do pokoju.

/ To co Nassie, pokażesz mi co narysowałaś dla dzieciaków?
/ Nic, przecież nie potrafię rysować.
/ Nie kłam stara krowo, tylko mi to pokaż.
/ Ty wredoto, to że jestem starsza od ciebie i Draco nie sprawia, że jestem stara!
/ Chłopcy gadają sobie teraz o quidditchu w kuchni więc mamy chwilę spokoju.
/ O quidditchu?! Idziemy, proszę?
/ Nie, jeśli nie pokażesz mi rysunków.
/ Trzecia szafka na prawo, drugie skrzydło na prawo, trzecia szuflada od dołu i czwarta półka od góry, za księgą zamczysk.
/ Przerażasz mnie.

Przyjaciółka, zgodnie z poleceniem, wyjęła dwa identyczne rysunki. Każdy z nich przedstawiał sześć postaci. Nasanie, ubraną w tamtą pamiętną ciemnozieloną sukienkę i Dracona, ubranego w czarny garnitur. Pod spodem były bliźniaki, Scorpius, miał na sobie zielonkawy strój od quidditcha, a w lewej ręce trzymał miotłę, tuż obok stała Sophie, przyodziana w czarną szatę Slytherinu, trzymającą książki i różdżkę. Całkiem z tyłu stała, Pansy we własnej osobie, trzymająca za rękę swojego męża Blaise'a. Rysunek był piękny i staranny. Widać było godziny spędzone nad każdym szczegółem.
/ O łał ..
/ Możemy już iść, zaraz im się znudzi ten temat.
/ Ok, ok.
/Cześć dziewczyny, nie rozmawiamy o niczym ciekawym. Tylko o quidditchu.

Blondynka wzburzyła się i zaczęła podawać argumenty przeciwko.
/ Spokojnie, Pani Kapitan. Żartowałem.

Rozmowa, zaczęła iść właściwie, cały dom zapełniony był teraz tym szlachetnym sportem. Dzieci tymczasem zakończyły grę, z wynikiem dość oczywistym. Po godzinie wspólnych zabaw z kuzynem, wujek Blaise zawołał wszystkich na obiad. Każdy nałożył sobie odpowiednią ilość pieczeni oraz ziemniaków, i strawa zaczęła znikać ze stołu. Najedzeni i zabawieni goście musieli wracać już do domu, a bliźniaki musiały już szykować się do snu, gdyż obiad ten był dzisiaj wyjątkowo późno. Scorpius jako pierwszy zajął łazienkę, umył siebie i zęby, ubrał piżamę i położył się do łóżka, po tej stronie pokoju, która cały czas była w nieładzie i bałaganie, po stronie zapełnionej plakatami i wycinkami z gazet. Druga strona pokoju, strona należąca do Sophie, była schludna i uporządkowana. Ubrania w szafie były poskładane w idealną kosteczkę, książki były ustawione alfabetycznie na półkach, a na ścianach wisiały zdjęcia zamknięte w estetycznych rameczkach. Możnaby pomyśleć, że Scorpius i Sophie to dwa różne światy, zupełne przeciwieństwa, nie było siły, która mogła by ich zjednoczyć. Jednak miłość jest silniejsza od wszystkiego.  Rodzeństwo kochało się i uwielbiało spędzać wspólnie czas. Byli jak ogień i woda, wzajemnie się uzupełniali i to sprawiało, że ich miłość była tak silna. Po prostu nie mogli bez siebie istnieć, jak roślina i tlen.

Tylko nie mów nikomu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz