4. Niech nie przestaje wiać.

239 33 7
                                    

lipiec rok 2018, Suvereto, Włochy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

lipiec rok 2018, Suvereto, Włochy

Tym razem (przynajmniej próbował udawać, że tak było) zatrzymał się tam przypadkiem. Usiadł na wolnym leżaku w bezpiecznej odległości, przykrył cienkim ręcznikiem nogi, które powoli zaczęły barwić się na oliwkowy kolor, i obserwował.

Tego poranka wstał z nieznanym mu uczuciem euforii pomieszanej z pewnością siebie i chęcią poznania faceta, który zawrócił mu w głowie podczas drugiego dnia pobytu w Italii. Widział jego miarowe oddechy, które urywały się po paru sekundach. Czuł jego zapach, nawet jeżeli znajdował się od niego przynajmniej dziesięć metrów. Z każdą chwilą czerpał z samego patrzenia coraz więcej bodźców. Wiedział, że gdy zostanie tam jeszcze dłużej, to zacznie odczuwać słony pot tancerza na opuszkach swoich palców. Chciał zaplątać jego poruszające się z każdym krokiem kędziory między swoje palce. Niezmiernie podobała mu się ta forma bliskości, jaką mógł przy nim doświadczyć.

Ruchy animatora były pasjonujące. Wykonywał proste układy dla dzieci, jednak Taehyung dostrzegał w nich coś więcej niż pracę sezonową. Widział miłość. Pragnął być przekonany, że animator z czystym sercem mógł powiedzieć, że jest szczęśliwy. Nie mógł przysiąc na najważniejsze rzeczy w jego życiu. Jednak chciał, aby tak było, wręcz prosił o to, aby jego przypuszczenia się sprawdziły.

Ponownie, to nie było w jego interesie. Zatrzymał się, aby pomyśleć nad tym, jakie znaczenie w jego życiu ma czyjeś szczęście.

Nigdy nie mógł go doświadczyć w stu procentach, dlatego chciał dzielić się resztkami, które mu pozostały, sprawiać, że ludzie dzięki niemu odczują satysfakcję i dowiedzą się o swojej misji na świecie.

Być może chciał być potrzebny lub się ratować, bo przy okazji i jemu uda się doświadczyć tak odległego dla niego uczucia.

— Miło się z tobą rozmawia, Jeongguk. — Kilka minut temu na zegarze wybiła druga w nocy. Siedzieli na murku przy tafli wody, wsłuchując się w szum fal i ostatnich gości w klubie za ich plecami. Było przyjemnie móc przeprowadzić z kimś dyskusję na temat najlepszego napoju, ulubionej pory roku, czy klubach piłkarskich w Lidze Narodów. — Zdecydowanie musimy to kiedyś powtórzyć. — Mężczyzna na jego słowa uniósł lewy kącik ust ku górze, rozpędzając stado motyli w brzuchu turysty.

— Kiedy wyjeżdżasz? — Nie spodziewał się pytania, które w tamtym momencie padło. W jego głowie zaczęło roić się od kolejnych, tworząc teorie o celu jego zadania. — Hm? — Ponaglił go.

— Wystarczająco późno, aby jeszcze kilka razy się z tobą spotkać. — Alkohol pity przed kilkudziesięcioma minutami zaczął uderzać w jego ciało, pozbawiając go wstydu i zażenowania. Nie wypowiedziałby takich słów w innych okolicznościach.

— Pozostaje odpowiedź, czy chcę. — Wbił wzrok w horyzont i zostawił chaos w głowie Taehyunga, który w stresie palcem wskazującym urywał skórki wokół paznokcia najszerszego palca u ręki. — Nie odpowiedziałeś mi należycie na pytanie, więc ja tobie też nie odpowiem. Niby go nie zadałeś, ale widzę po twoich oczach, że chciałeś to zrobić. Nimi najbardziej się zdradzasz. — Otrzepał krótkie spodenki z piasku, wstał i skierował się w stronę centrum miasta.

the night we met ↠ jjk x kthWhere stories live. Discover now