1.-PRZEPROSINY

7 1 0
                                    

Promienie zaczeły wlatywać do pokoju.Obudziłam sie i przy okzaji budząc moją najlepsza przyjaciółke Betty.

-Sofia jest jeszcze rano.-Powiedziała przekrecając sie na lewy bok.

-Przypomne ci że jest 7:20 a mamy na 8 do szkoły.-Powiedziałam poważnym głosem.

-Dobra,już dobra.-Powiedziała po czym wstała i sie rozciągneła.-Powiedz czym zaczynamy?

-Biologią.Pani przywita nas kartkóweczką.

-Co?!O nie,nie!Ide do łużka.-Wróciła przykrywając sie kołdrą.

-Dobra,tylko wiedz że dziś są walentynki.-Powiedziałam.

-Co?!Nie moge przegapić okazji aby wyznać miłość Maksowi-Powiedziała po czym żuciła sie do łazienki.Ah ta Betty.

Wziełam książki i spakowałam sie do szkoły.Teraz już tylko poczekać na Betty.

*Hej nazywam sie Sophie Blake i mieszkam w domu dziecka.Moja mama...Zgineła w pożarze...A tata zostawił nas gdy sie urodziłam.Męszczyźni to świnie!*

-Betty,pośpiesz sie!-Krzyknełam.

-Już,już daj mi pięć minut.-Odparła.

-Pięć minut to my mamy aby dotrzeć do szkoły.

-Już wychodze!

Betty wybiegła,sięgneła po plecak i chwyciła mnie za ręke.Tak pobiegłysmy do szkoły.Wszystko bylo fajnie dopuki nie natknełyśmy sie na "bad boy'ów" czyli Jack'a,Nathana i Looka.

-O patrzcie kto idzie?Te sierotki marysie.-Zasmiał sie Nathan.

-Przymknij sie gnido.-Wrzasnełam.

-Słuchaj lepiej ty mnie-Zapoczoł Jack.-Wyjasnie ci zasady naszej szkoły.Najpierw bogaci,bad boy'e,sportowcy,kujony,biedni, mrówka,karaluch a nakońcu wy głupie sieroty.

-Teraz ja ci coś powiem!Nie będziesz mi prawił kazań bo wszyscy mają te same prawa!-Krzyknełam.

-O ty suko!-Jack podszedł do mnie i z ogromną siłą walnoł mnie swoja pięścią w twarz.Krew lała sie jak z kranu..Chyba mi złamał nos.Ja od siły uderzenia upadłam na ziemie waląc głową o szafke w wyniku czego zaczeło mi sie krecić w głowie.

-O boże Sofi!-Podbiegła do mnie Betty.Jack i jego szajka stchurzyli i uciekli.

-Bety..Nic mi nie jest.

-Idziemy do pielęgniarki.-Podała mi ręke lecz jak wstałam to natychmiast upadłam.-Biegne po pielęgniarke!-Znikneła w tępie natychmiastowym.Ja chwile puźniej zaczełam widzieć mroczki przed oczami a chwile puźniej nastała ciemność.

                       ~●•●~

Obudziłam sie w gabinecie pielęgniarki,Strasznie bolała mnie głowa,powoli wracały do mnie wszystkie zmysły.Mogłam za oknem zauważyć że jest conajmniej 17.Wstałam i sie rozejrzałam po gabinrcie.Nie było pielęgniarki.Wstałam z łużka i wyszłam na korytarz do wyjścia,spojżałam na zegarek.To niemożliwe!Była już 18:30.Szybko pobiegłam do drzwi,naszczęście drzwi były otwarte.jak zawsze musi byc jakieś ale.Zaczoł padać deszcz..Nie raczej lać!No pięknie..
Miałam już iść ale ktoś złapał mnie za ręke.Odwróciłam sie i ujżałam Nathan.

-Czego chcesz?!-Syknełam.

-Chyba nie zamierzasz chyba wracać w taką ulewe sama,przemokniesz.

-Od kiedy ty sie mną tak interesujesz?

-Wiesz..Zrozumiałem że źle robiłem gdy ci dokuczałem...Przepraszam

-Myślisz że ci wybacze?!

-Pewnie nie..

-Brawo!I tak pujde sama w ten deszcz!Przez 16 lat radziłam sobie sama więc poradze sobie i teraz!-Nie miałam zamiaru go słuchać więc zaczełam biec.Faktycznie było mi zimno i strasznie zmikłam ale nie z takimi żeczami sie stykałam.Tak naprawdę to to nic.W końcu dotarłam do Sierocińca.Weszłam do pokoju,nie było Betty.

Hejka to ja wasza Klucha.Jak widzicie jest to moja pierwsza książka fabularna.Mam nadzieje że wam sie spodoba😁

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 10, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zakład o MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz