#Witam serdecznie, chciałam powiedzieć Wam, że będzie prezencik związany z nadchodzącym świętem Halloweem. Będzie tutaj umieszczony rozdział specjalny. Mogę zdradzić tyle, że nie będzie powiązany z dalszym ciągiem czyli w tym przypadku nie będzie to rozdział 15. Pozdrawiam wszystkich serdecznie, a najbardziej moją największą fankę. Ta osoba wie dobrze o kogo chodzi. Życzę więc miłej lektury.#
Ich właścicielką była... Isabelle. Przed wejściem w sen Alexandra Magnusowi udało się obudzić ze snu Czarnulkę. Niby Bane był pod urokiem swojej matki, ale jakoś funkcjonował. Poza tym dziwną sprawą było to, że harpie, które zjadły całe jedzone wyczarowane przez syna Hekate dla herosów to te potwory były jakby mu wdzięczne i tylko jego nie atakowały. Jak widać trudno trafić za niektórymi. Właśnie tak było w tym przypadku.
Magnusowi i dzieciom Aresa udało się obudzić innych herosów tak by harpie ich nie zauważali i nie zaatakowali. Największą zasługą miał tutaj Bane, ponieważ użył swojej magii by obudzić ich. Tylko to mogło zadziałać, a, że mężczyzna był synem Hekate, więc miał taką zdolność.
Następnie rozpęczała się pomiędzy półbogami, a harpiami. Trochę osób zginęło i było wiele rannych, ale w końcu te potwory zostały zabite.
Ku zdziwieniu Magnusam, Alexandra oraz Isabelle osobniki co były tutaj najbardziej winne stałe z boku i obserwowali całą tą sytuację. Chodziło tutaj o Inkuba i Sukkuba. Czyżby nie chcieli sobie brudzić rączek?
- To ty! Ty byłeś w moim śnie! – krzyknął zezłoszczony Alec.
Mężczyzna z rogami tylko się roześmiał. Dla niego owa trójka herosów była niczym. Zaraz Sukkub wzięła na ręce nieruchomego Jace'a.
- I wy nazywacie się dziećmi bogów. Litości! - powiedział Inkub.
Już miał zamiar zniknąć ze swoją siostrą co zdobyła swój łup w formie śpiącego herosa i Inkub zaraz dostał w serce pewną strzałą. Okazało się, że przybyło wsparcie. No w końcu! Ktoś pomyślał w końcu, że mieszkańcy obozu są w niebezpieczeństwie.
Inkub usiłował wyrwać ze swojego serducha ten ostry przedmiot.
- Nie radziłbym, bo to pogorszy twój stan. Jednakże i tak zginiesz, bo ona jest zatruta, a takie plugawe stworzenie jak ty nie powinno istnieć – powiedział męski głos.
Okazało się, że wszyscy znali właściciela tego głosu. Z wycelowanym łukiem i kolejną strzałą stał... Meliorn.
Isabelle nie mogła uwierzyć. Oczywiście znała głos syna Demeter. Jednak Czarnulka musiała się upewnić. Przecież Meliorn został z Pan'em i resztą satyrów, więc w jaki sposób tutaj przybył? Izzy nie mogła tego pojąć.
- Rzućcie swoją broń, bo wasz kolega zginie! Nie żartuję – mówiąc to Inkub na potwierdzenie swych słów przyłożył swoje szpony do gardła śpiącego Jace'a, którego na rękach trzymała Sukkub.
Herosi nie mieli innego wyboru musieli rzucić swoje bronie i pokazać, że się poddają. Najważniejsze teraz było życie syna Afrodyty.
- Zadowolony? Teraz został Jace'a w spokoju - odparł Alexander.
Choć Lightwood był zły na Herodane'a to chciał go ratować. Tak naprawdę Alec nie chciał wierzyć, że ten sen mógł okazać się prawdą. Nie mogło to do niego dojść to i tak samo zachowanie Magnusa, a tym bardziej ich gorący pocałunek, który nie dawno ich połączył. Jednakże na razie nie było czasu na takie rozmyślenia.
Jakoś wzrok Meriorna i Aleca spotkały się. Syn Demeter usiłował przekazać jakby w myślach by Lightwood zagadał „nocnego demona". Jakoś brunet na to nie wiadomo czy z pomocą Meliorn'a wpadł czy sam. Mogło być to też to drugie, bo Alexander chciał wiedzieć czy to co wydarzyło się we jego śnie tak jak u Jace'a było prawdą.
CZYTASZ
Ogień miłości {Malec} - wolno pisane
FanfictionAlexander Lightwood, syn Aresa o pięknych kobaltowych niebieskich oczach oraz on: Magnus Bane, syn Hekate o źrenica kocich, złotych, jednak tylko gdy czaruję. Co połączy tych obu panów? Na pewno to, że trafią do obozu pół-bogów czyli tzw. herosów...