Rozdział 5

22 4 15
                                    

Lis obudził się. Przez chwile nie wiedział, gdzie się znajduje, ale szybko przypomniał sobie wydarzania ostatniego dnia. przynajmniej tak mu się wydawało, bo nie wiedział przecież, ile spał. 

Rozejrzał się i stwierdził, że znajduje się w małym obozowisku złożonym z jednoosobowego namiotu, ogniska oraz koca na którym spał. Spojrzał poza granice obozu i ujrzał zielony i zdrowy las, a nad nim ośnieżone szczyty majestatycznych gór. 

Jednak najbardziej niezwykłe było niebo. Nie wyglądało jakoś nienormalnie, chyba że błękitne, przejrzyste niebo, bez ani jednej chmurki, bez śladu dymu po palonym drewnie, którego tak nawiasem ostatnimi czasy namnożyło się w miarę jak przybywało ludzi, na które czasem tylko wylatywał jakiś ptak, za coś nienormalnego.

Po pozycji słońca i zapachu powietrza stwierdził, że jest jeszcze przed południem. Czyli odpoczywał co najmniej dobę, bowiem nieprzyjemny incydent, jaki stanowiła próba porwania, miejsce miał około 10 rano.

- Widzę, że już nie śpisz - na dźwięk kobiecego głosu lis podskoczył. Brzmienie głosu budziło w nim zaufanie, i starało się przemówić do jego pamięci, a on sam jakby już kiedyś go słyszał. I nie chodziło mu o wczorajszy dzień, w którym to został przez jego właścicielkę uratowany z rąk ludzi. Chociaż w sumie ona też była człowiekiem, więc mogła go uprowadzić. W końcu dostał od niej na dzień dobry wilczą jagodę. I jeszcze podeszła do niego od tyłu, co już kompletnie dezorientowało zwierzę. - Za niedługo ruszamy dalej, a ty musisz coś zjeść. Jeżeli się pośpieszymy może dotrzemy do domu jeszcze dzisiaj - zaśmiała się krótko.

W polu widzenia lisa pojawiła się ręka trzymająca glinianą miskę, która została położona przed nim. Ostrożnie podszedł do niej i węchem zbadał zawartość. Ryba! A to oznacza, ze gdzieś niedaleko jest rzeka, lub co najmniej strumień. 

Jednak prócz ryby było tam coś jeszcze. Owoce leśne. Postanowił się tym na razie nie przejmować i spałaszować jego ulubioną część posiłku. Gdy to zrobił, oddzielił nosem wszystkie ciemne kulki przypominające wyglądem jagody (nie wiedział przecież, czy nie znajduje się w nich kolejna niebezpieczna jagoda, a w tej kwestii węch zawodził, bowiem jagoda ma taki sam zapach jak ta wilcza). Resztę owoców ze smakiem zjadł.

- Widzę, ze mi nie ufasz - westchnęła smutno dalej skryta za jego plecami dziewczyna. - Tak w ogóle, jestem North.

Czy ona oszalała?  pomyślał. Kto normalny gada do zwierzaka? Przecież ludzie ponoć nie rozumieją zwierząt, więc po co miałaby do mnie mówić? Poza tym prawdopodobne jest, że  mnie porwała! Chociaż w sumie który porywacz zostawia swoją ofiarę niezwiązaną na noc na świeżym powietrzu? I jeszcze przedstawia jej swoje plany? A może ona rzeczywiście mi pomaga?

- Mam nadzieję że możesz już chodzić, bo to zdecydowanie ułatwi podróż - w głosie North słychać było uśmiech. - Dobra - dziewczyna wstała i klęknęła przed zwierzątkiem - jakieś 50 metrów na wschód z tego miejsca znajduje się strumień. Napij się i wyruszamy w drogę. Będę tu czekać za piętnaście minut - powiedziała i zaczęła wynosić różne sprzęty z namiotu.

Lis niewiele się zastanawiając, poszedł we wskazanym kierunku. Rzeczywiście, natknął się na dość spory ruczaj, w którym woda lśniła jak diament. Zwierzę w całym swoim życiu nie widział tak czystej wody, więc czym prędzej zaspokoił pragnienie. 

Nagle usłyszał trzask gałązki. Instynktownie skrył się w krzakach porastających brzeg strumienia. 

Na polanę przydreptała kaczka. Lis nie miał pojęcia, co robiła w gąszczu. Zastanawiał się, czy ptak przypadkiem nie stanowi dobrej propozycji do jego menu, gdy na polanę weszła znajoma mu postać.

- Frost! - zawołała North. - Gdzie się podział ten przeklęty lis - swoim krzykiem spłoszyła niedoszłą ofiarę lisa, który z ociąganiem wyszedł z zarośli. - O! Tu jesteś! Myślałam już, ze mi zwiałeś - uśmiechnęła się psotnie. - Ruszajmy zatem! Kierunek: dom!


Siemaneczko!

Chciałabym powiadomi Was o kolejności pojawiania się rozdziałów. Jednak nie chcę wyznaczyć szczególnych dni tygodnia, bo w życiu jest różnie, i nie wiem, czy zdążałabym się wyrabiać. Zatem w pierwszy dzień wychodzą "Strażnicy Lasu", a w drugi "Anarion. Prawda". I tak na zmianę. Jeżeli dojdzie jeszcze jedno opowiadanie, będzie się ono pojawiało w trzeci dzień. 

Do przeczytania!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 16, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Strażnicy LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz