||Rantaro Amami|DanganronpaV3||

52 1 1
                                    


-Ile jeszcze razy masz zamiar się spóźniać? Bałem się że nie przyjdziesz. - Powiedział zielonowłosy chłopak kiedy zmęczona biegiem do szkoły dosiadłam się do niego. Tym chłopakiem był Amami Rantaro mój "najlepszy przyjaciel". Czy chciałam żeby z tej znajomości było coś więcej? Oczywiście że tak! Podobał mi się już od kilku miesięcy, ale oczywiście ja pewnie mu nie. 

Nie dziwiłam mu się. Jestem niską, małą dziewczynką. Jesteśmy w tym samym wieku, ale to ja byłam w tej przyjaźni, tą gorszą. Dla wszystkich poza Rantaro, byłam tą drugą opcją. A właściwie to nie drugą, tylko ostatnią. Bolało mnie to strasznie. Ale życia ani charakteru się nie zmieni. Bo wkońcu tylko Rantaro, mój Awokado słuchał o moich chorych zainteresowaniach. 

No bo kto inny chciałby słuchać o tym jak bardzo jara mnie zadawanie sobie bólu. Wszyscy odrazu brali mnie za wariatkę. Może i powinnam iść z tym do psychologa, ale po co? Żeby mi powiedział że to nie jest normalne? Ale ja przecież o tym bardzo dobrze wiem. Chciałabym być normalna. No ale jestem taka i nic tego nie zmieni.

Amami zawsze się irytował kiedy widział że mam nowe rany, albo rozdrapuje stare. Jednak to jest silniejsze odemnie. Owszem nie panuję nad tym. Kocham ten przeszywający ból kiedy po raz kolejny się zatnę. Kocham tą krew która wtedy cieknie w dół i skapuje na podłogę. Najlepiej białą. 

Otrząsnełam się z tych myśli. Lepiej nie w szkole. Młodsze osoby wyzywały mnie od alternatywek tylko dlatego że miałam większość czarnych ubrań. Tak, ubieram się na czarno, mam depresję. Taki bullshit to mogą sobie w dupę wsadzić. Sięgając po książkę do plecaka, bluzka tak mi się podwinęła że przez moment idealnie było widać wszystkie moje rany. 

Szybko je przykryłam, i rozejrzałam się czy ktoś to widział. W szczególności Rantaro. Jednak chyba nikt nie zwrócił na to zbytniej uwagi. Całe szczęście. Dzisiejsze lekcje mineły jakoś szybciej niż zwykle. Znów to głupie złudzenie. Ciągle myślę że już jutro weekend i w końcu się porządnie wyśpię. No niestety, trochę sobie jeszcze poczekam.

Miałam już wychodzić ze szkoły kiedy Amami złapał mnie za nadgarstek i mocno pociągnał za sobą. Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi, jednak pozostawałam w milczeniu. Kiedy wkońcu zaciągnął mnie w jakieś odludne miejsce. Odwrócił się do mnie. Na jego twarzy widziałam wściekłość pomieszaną z smutkiem.

- Dlaczego Nana? Dlaczego wciąż sobie robisz te rany? Kolejne i kolejne, myślisz naprawdę że nikt tego nie widzi? Wyprowadzę cię z błędu, widzi je każdy, w szczególności ja. A teraz powiedz mi dlaczego znów mnie ranisz?- zamurowało mnie. Nie sądziałam że będzie mu tak na mnie zależeć. Bałam się odpowiedzi. 

- A-ale dlaczego tak bardzo interesuje cie moje życie? Życie jakiegoś, brzydkiego zakompleksionego karła? - Niekontrolowane łzy zaczeły mi spływać po policzkach. Naprawdę nie rozumiałam tego ani trochę. 

- Nana. Bo ja kocham tego zakompleksionego karła. - Powiedział i odgarnął mi włosy, po to żeby mnie pocałować. Nie widziałam co czuć. Ale jedno było pewne. To było o niebo lepsze niż cięcie się. 

God, przepraszam nie miałam kompletnie weny na pisanie, ale teraz już mam XD, więc chyba jeszcze dziś wstawię rozdział z Ishimaru 

anime one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz