one shot

85 7 1
                                    


Kilka miesięcy temu, ogłosiliśmy przerwe w działalności naszego zespołu "One Direction". Dzisiaj nadszedł moment naszego ostatniego koncertu, czulem sie.. dziwnie. Chłopaki z którymi spędzilem 5 lat swojego życia, tak nagle sie rozchodzą.. To tak szybko mineło. Brakowało nam jedynie Zayn'a... i Harry'ego nieprzychodził od dobrej godziny, może mu się cos stało? Pewnie zaraz przyjdzie. Zachwile zaczynamy 3 wywiad a go nie ma, co ludzie pomyślą? Odłożyłem telefon na blat, nie zważając na to czy ktoś dzwoni. Prowadziliśmy wywiad, wkońcu padło pytanie;

R: Czy zamierzacie się jeszcze zejść? To nie koniec, tak?
L: Tak, oczywiście że nie koniec.
Li: Zapewne po ogłoszeniu naszej przerwy bedziemy tworzyli solowe kariery, ale nadal bedziemy i zostaniemy, mamy nadzieję że zostaniemy również w waszych sercach
N: Nie posładzaj Payno, nie posładzaj!
R: Hahahaha, a wiecie może gdz-

W tym momencie z mój telefon zacząl wibrować coraz mocniej, sięgnąłem po niego, Simon zaczął patrzec sie na mnie jakbym obdzierał kogos ze skóry, dzwonił Harry. Czułem taką ulgę... Dopóki nie uslyszalem tego;

H:*Zakłócenia* L-Lou-is tu Harry, miałem wypadek samochodowy, możecie przyjechać?

Si: Odłóż ten telefon Louis,chyba nie chcesz mieć problemów, tak?
L: Ale to Harry, mial wypadek samochodowy!
Si: Odłóż te-le-fon, w tym momencie to nie ważne. - powiedzial zadowolony Simon
L: Że co przepraszam? Co jest nie ważne? Że do jasnej cholery Harry miał wypadek?! - odpowiedziałem, ze złością chciałem roznieść wszystko dookoła. Wstałem z krzesła i podnioslem rękawy.
N: Liam trzymaj go!
Li: Louis uspokój się, wszystko bedzie w porzadku! (we'll be alright - Fine line)

Zapomniałem sie rozlaczyć, Harry wszystko słyszał. Nie przemyslalem tego, zlapałem za komórkę;

L: Przepraszam Harry, gdzie jesteś?
H: Wszystko ok? Nie musisz przyjeżdżać.
L: Zachwile przyjade, zostań tam.

Rozłączylem się i poinformowałem o tym chłopaków. Musieliśmy zakończyć wywiad. Simona zabrali, niewiem nawet gdzie jest. Przeprosiłem za to ze musimy iść, i wyszliśmy. Tak się matrwilem o Harry'ego, że trzesły mi się rece do takiego stopnia że nie mogłem utrzymać kierownicy, wiec Niall poprowadził za mnie. W połowie drogi skapnełem się że jedziemy na ślepo, kompletnie nie wiedzieliśmy w jakim szpitalu jest Harry, napisałem do niego, ale nie odpisał. Wiec uruchomiłem moje zdolości stalkerskie, i namierzyłem Harry'ego. Odziwo był w szpitalu, nie wiem czemu pomyślałem że skłamał. Dotarliśmy na miejsce, szpital był dość duży. Spytalem sie recepcjonistki, gdzie znajduję sie Harry Styles. Odpowiedziała mi że w sali
nr. e3 216, zastanawia mnie skąd takie dziwne numerki. Ale nie ważne, wjechaliśmy tam windą. Zobaczyłem na łóżku Harry'ego, miał nogę i rękę w gipsie. Na sam widok Harry'ego zaszkliły mi się oczy. Rzucilem sie na jego ramię, całując lekko jego policzek, powiedziałem mu że go kocham, tylko nie jestem pewny czy uslyszał (I told him that I loved him, just not sure if he heard - EOTD). Spojrzał się na mnie,
takim wzrokiem jak patrzyliśmy na siebie w związku.. Spytalem sie go czy to napewno koniec.. Nic nie odpowiedział, ale próbowal z siebie coś wyrzucić.

H: Ja- ja naprawde, przpraszam Tommo, ale nie dam rady dlużej tego ciągnąć..
L: Rozumiem, chyba już pójde..

Poszedlem z glową spuszczną w dół, nie wiedzialem co robie, wiec poszedlem do łazienki, i wziełem pierwsza lepszą ostrą rzecz. Chciałem się pociąć, wykonałem kilka losowych cięć. Dopiero po chwili zrozumiałem co tak naprawde zrobilem. Wybiegłem ze szpitala z zakrwawiona reką, i wsiadłem do samochodu gdzie czekał Niall. Liam zostal z Harry'm. Napisał mi ze mozemy wracac do domu bez niego, i ze zamowi taksowke. Nialler byl w szoku i nalegal zebysmy wrocili do szpitala. Dopóki nie wydarłem mu się że nigdzie nie idziemy, by jeszcze błagał. Trafiliśmy w końcu do domu, Niall pojechał już, więc moge na spokojnie położyć się i odpocząć. Odkluczyłem dom i zobaczyłem leżące nogi, to pewnie Fizzy leżała i przegladała instagrama. Chciałem powiedzieć "Akuku" ale... To nie była Fizzy, tylko mama.. Opadłem na kolana i zrzuciłem plecak z mojego ramiona. Potrzasalem mame i probowełem jak kolwiek ja obudzić, nie udało się.. ona poprostu nie żyła.. Jej oczy były.. zaszklone, jakby wszystkie jej problemy ulotniły sie łzami.. Codziennie rozpaczałem jej śmierć, karetka nie przyjechała na czas dopóki miała jeszcze puls.. Miałem teraz tylko Fizzy,Lottie i blizniaczki. Dawałem im jak najwiecej miłości, żeby nie czuły sie samotnie.. Jest 2020, 9 miesiecy temu zmarla Fizzy.. przedawkowala narkotyki, własciwie znaleziono je w jej krwi. Mam tylko jedno rozwiazanie dołączyć do nich..


just come home || l.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz