„Mam na imię Lee Yongbok a to mój pierwszy wpis w pamiętniku, którego mam zamiar od dziś systematycznie prowadzić.
Zaczynając od podstawowych kwestii opowiem trochę o swojej osobie abym naprowadzić czytelników, których nigdy nie będzie, bo na to nie pozwolę o autorze tego wpisu. Mieszkam w małym miasteczku na uboczu skrajnie dużego lasu w Grilling, aktualnie obchodzimy jak co roku Halloween ubierając się w te żenujące kostiumy. Nie wiem co w tym święcie jest takiego fajnego"—Yongbok wyjdź w końcu z tego pokoju!— Rozległ się głośny ale za razem opiekuńczy głos matki.
Odłożyłem na najwyższą półkę pamiętnik, w którym do teraz pisałem i posłusznie zszedłem po drewnianych schodach na dół. Przed drzwiami wyjściowymi czekała na mnie z jakąś foliową torebką moja mama. Uśmiechała się do mnie, kiedy ja sparaliżowany już dobrze wiedziałem co chodzi jej po głowie.
—Wyjdź na dwór.— Wskazała na małe okrągłe okienko w drzwiach. —Zobacz tylko ile dzieci się fajnie bawi zbierając te cukierki.—
—Nie chcę mi się, to jest nudne i tak w ogóle mam 15 lat nie jestem już dzieckiem.—
—Proszę Yongbokie, kochanie, kiedy ostatnio wychodziłeś do znajomych?—
Czy po tylu latach siedzenia w pokoju do tego w kompletnej ciemnicy nie zdała sobie sprawy że nie mam kogoś takiego jak „przyjaciele" —Ja ich nie mam.— Sapnąłem.
--W każdej chwili możesz ich znaleźć! Na przykład dziś.—
Natarczywie nie dawała za wygraną i wciąż nieugięcie próbowała mnie przekonać do wyjścia na zewnątrz. Poniekąd można zrozumieć jej zamartwiania ale wątpię w to aby jej syn był w stanie znaleźć sobie kogoś do towarzystwa, to jest rozczarowujące. —Nie mam kostiumu a dzisiaj wszyscy patrzą się tylko na to.—
—Proszę w tej torebce mam dla ciebie przebranie.—
Ku mojemu zdziwieniu mama przygotowała się na moje chęci odmowy i o dziwo sprytnie poradziła sobie z moimi wymówkami. Dlatego więc wziąłem torbę i od razu zajrzałem do środka, nie byłem zadowolony z tego co tam zobaczyłem. Sam sobie zadałem pytanie czy ja mam to serio włożyć i się jeszcze gorzej w tym przy ludziach upokorzyć? Lecz widziałem jak bardzo była szczęśliwa gdy mi to dała nie chcę by była z mojego powodu smutna więc poświęcę się dla niej i to coś włożę. Ten kostium nie może być przecież dziwniejszy ode mnie. Założyłem czarny kombinezon z narysowanymi na niej białymi kośćmi i maska oczywiście biała w kształcie czaszki z wyciętymi oczami, nosem i twarzą. Wyglądałem okropnie tak dziecinnie ale chyba wolę zmusić się i przez parę godzin pomęczyć się w tym kostiumie niż widzieć jak kolejny raz jest mną rozczarowana.
—Pięknie wyglądasz mój skarbie!— Usłyszawszy to jak najszybciej pożegnałem się z nią i wyszedłem na zewnątrz.
Było chłodno, wiatr powiewał martwe liście z drzew rozpędzając je po wszystkich krętych uliczkach, dzieci chodzące po nich z koszykami w ręku podbiegały wesoło do drzwi machając na przywitanie dorosłym posępnych właścicielom, czekając niecierpliwie na mały upominek z ich strony. Pomarańczowe dynie były prawie pod każdym możliwym domem, mnóstwo dekoracji ozdabiało całą ulicę, aż tu nagle ON. Stojąc jakieś metr od ujrzanej sylwetki wpatrywałem się jak drobny chłopiec o jasnej cerze przegląda swój wygląd w odbiciu sklepowej szyby. Poprawiał stojące na baczność kosmyki włosów wklepując je bardziej w stronę swej grzywki na czole. Między czasie jego koszyk w kształcie dyni leżąc na chodniku staczał się z nierównego betonu, po mału zbliżając się w moim kierunku. Podniosłem więc go i podeszłym do chłopaka. —Chyba ci coś upadło?— Nic mi nie odpowiedział więc spróbowałem jeszcze raz.
—Halo? Upadło ci coś!—
—Huh?— Mruknął, w końcu patrząc mi w twarz.
—To jest twoje?—
—Mówisz do mnie?—
Czy on w tej chwili próbuje mnie wystraszyć? —Nikogo koło nas nie ma, więc odpowiadając ci na pytanie. Tak do ciebie.—
—J-ak to?— Lekko zająkał pierwsze słowo co zakwalifikowałby go na miejsce w aktorskim zespole.
—Wszystko w porządku?— Udałem zmartwionego.
—Tak! Jest nawet lepiej niż dobrze.—
—To jak z tym koszykiem jest twój?—
—Tak należy do mnie, dziękuję..—
—To na razie.—
—Nie czekaj!— Krzyknął nieznajomy. —Może pochodzimy razem..? Będzie raźniej—
Jeżeli w taki sposób znajduje się przyjaciół, to może warto spróbować? —W porządku ale ja cię kompletnie nie znam.—
—Nazywam się Yang Jeong In!—
—Fajne imię.—
—A twoje jak brzmi?—
Przełknąłem ślinię —Lee Yongbok.—
—Miło mi!— Yang wyszczerzył swoje proste zęby całe we krwi, mrużąc przy tym swoje lisie oczy.
—Mi też, chyba.—
Ten chłopak był trochę dziwny, nie umiem wyjaśnić co było w nim takiego niepokojącego ale miałem takie odczucie. W sumie to i dobrze się stało, chociaż miałem się do kogo odezwać i on chyba też się z tego powodu cieszył, cóż nie dziwię się wyglądał jak jakiś filmowy hrabia drakula po cięciach budżetowych. Czarne rozczochrane gęste włosy, biała koszula zaplamiona krwią a na to brązowy płaszcz i ciemne porozrywane spodnie również nie brakowało na nich krwi. Do tego czarne buty w tym jedne z dziurą na środku. Oczy podkrążone i biała jak ściana cera, był podobnego wzrostu jak ja i wydawał się być w moim wieku, lecz nigdy w mojej szkole go nie widziałem, więc spytałem.
—Mieszkasz tu?—
—Kiedyś mieszkałem.—
—Ile masz lat?—
—Mam 14.—
—Gdzie mieszkasz?—
—A może opowiesz mi coś o sobie.— Zerknął na mnie zaniepokojony. —Przecież ja ciebie też nie znam.—
—No dobra jestem rok starszy i tu mieszkam.—
—Widziałeś mnie tu wcześniej Yongbok?—
—A miałbym?— Czy ona wcześniej nie wspomniał że już tu nie mieszka?
—Znaczy tak się z ciekawości pytam?— Nerwowo wydusił z siebie śmiech.
—Jesteś tu sam jak ja?—
—W jakim sensie sam?—
—No masz jakiś przyjaciół czy jesteś takim ofermą życiową jak ja?—
—Mam przyjaciół!— Zatrzymał się na środku chodnika wytrzeszczając swoje gałki oczne do maksymalnej możliwości. —Mam pomysł!— Wrzasnął. —Skoro nie masz żadnych innych przyjaciół to może ja ci przedstawię swoich?—
Nie był to taki głupi pomysł na jaki wyglądał, bardzo chciałem mieć przyjaciół i oczywiście się zgodziłem by mi ich przedstawił, bałem się tylko tego że mnie nie zaakceptują jak reszta osób z mojej szkoły a nie tego że nie dawno poznana osoba prowadzi mnie, gdzieś w jakiś zakątek miasteczka do innych obcych mi ludzi.
CZYTASZ
I see you - stray kids ℨ𝔞𝔭𝔬𝔪𝔫𝔦𝔞𝔫𝔢 𝔥𝔞𝔩𝔩𝔬𝔴𝔢𝔢𝔫
FanficLee Yongbok tak mam na imię i widzę coś czego inni nie widzą. ⁿⁱᵉ ᵐᵘˢⁱˢᶻ ᶻⁿᵃᶜ́ ˢᵗʳᵃʸᵏⁱᵈˢ ᵇʸ ᵐᵒ́ᶜ ᵗᵒ ᵖʳᶻᵉᶜᶻʸᵗᵃᶜ́ Za żelazną siatką w opustoszałym przez ludzi lesie zdarzyła się tragedia. Zaginęło siedmioro młodych chłopców podczas halloween'owej nocy...