Przed zadbaną rezydencją, ogrodzoną żywopłotem zatrzymał się powóz zaprzęgnięty w dwa konie. Pojazd był wykonany z czarnego lakierowanego drewna, a na drzwiczkach widniał herb przedstawiający dwa gołębie na tle róży. Woźnica zeskoczył ze swojego miejsca i podszedł do białej maści koni, które widocznie podenerwowane uderzały kopytami o ziemię. W tym momencie otworzyły się drzwi rezydencji i wyszedł mężczyzna ubrany w strój zarządcy, pilnujący ludzi niosących walizki. Za nimi pojawiło się dwoje wytwornie ubranych ludzi, którzy z wyglądu byli do siebie podobni, mimo różnicy płci. Oboje mieli jasne blond włosy oraz taki sam wyraz twarzy. Chociaż gdy się przyjrzano to od twarzy kobiety bił wręcz troska, natomiast od mężczyzny dało się wyczuć zdenerwowanie i władczość. Kiedy oboje zatrzymali się na podjeździe, spojrzeli na siebie z widocznym smutkiem. Mężczyzna wyciągnął rękę i pogładził policzek towarzyszki.
- Uważam to za zły pomysł. Nie nadajesz się do tego domu, Elizabeth...
Blondynka zamknęła oczy i widocznie delektowała się tym aktem czułości. Na jej ustach pojawił się nikły uśmiech. W końcu zakryła dłoń mężczyzny swoją własną i spojrzała na niego zielonymi oczyma.
- Christianie... Jadę tam tylko na chwilowe zastępstwo. Wrócę nim się obejrzysz.
- Jesteś zbyt delikatna, a to miejsce wręcz emanuje złem. Do tego powinnaś zabrać ze sobą służbę.
Elizabeth ciężko westchnęła i mocniej ścisnęła dłoń blondyna. Chciała trwać w tej chwili wiecznie, czuć pod opuszkami palców ciepło drugiej osoby. Wiedziała, że każdego dnia będzie jej brakowało wspólnych posiłków, spacerów oraz innych chwili kiedy Christian był obok niej. Czuła jak i on drży na całym ciele na myśl, że będą rozdzieleni.
- Dobrze wiesz, że to tylko chwilowe. Służba nie jest potrzebna przez tak krótki okres czasu. A i nic mi się nie stanie, dobrze wiesz o czym mówię.
Christian obejrzał się w koło i przez chwilę zwrócił uwagę na to co wykonuje woźnica, który wraz z zarządcą pilnował by inni pracownicy umieścili prawidłowo walizki na wozie. Jego wzrok powędrował na okno, w którym zasłona była odsunięta. Mimo iż nic nie widział to dobrze wiedział, kto w nim stoi - Pan tego dobytku a zarazem ich ojciec. Czuł narastający gniew, ale zniknął równie szybko jak się pojawił. Spojrzał zlękniony na Elizabeth, która uśmiechnęła się pocieszająco. Bez namysłu pociągnął siostrę w stronę parku, by chodź na chwilę nie czuć na plecach spojrzenia ojca.
- Christianie... - szepnęła Elizabeth. - Zaraz będę wyjeżdżać, a jeśli... - jednak nie dokończyła wypowiedzi.
Jej usta zostały zamknięte długim pocałunkiem, bez namysłu oddawała się tej zakazanej namiętności. Czuła jak dłonie brata przesuwały się po jej plecach, jednak zatrzymywały się z drżeniem przy końcu gorsetu. Rozległo się rżenie koni i odskoczyli od siebie jak poparzeni. Oboje oblali się rumieńcem i wrócili z powrotem na podjazd. Woźnica otworzył drzwiczki powozu i skłaniając się zaprosił Elizabeth do środka. Tym razem rodzeństwo pożegnało się uściśnięciem ręki. Kiedy pojazd ruszył alejką, wychyliła głowę by po raz ostatni zobaczyć tę twarz, którą kochała.
Kiedy woźnica prowadził powóz przez pola, Elizabeth nawet nie zwracała uwagę na przemijający krajobraz. Rozmyślała ciągle nad powodem wyjazdu. Parę dni temu otrzymała prośbę od siostry swej nieboszczki matki, by mogła się przez jakiś czas zająć rodowym dworem. Zadziwiająco jej ojciec był za tym pomysłem. Przedstawiał same plusy wyjazdu z zatłoczonego i głośnego Londynu do spokojnego dworu Funhouse. Nie przejmował się tym, że dom nie miał zbyt przychylnej opinii wśród krewnych swojej zmarłej żony, którzy nigdy nie toczyli o niego sporów majątkowych. Tylko ona i Christian dostawali gęsiej skórki na myśl o tym miejscu. Jednak nie przerażało ich to tak jak fakt, że zostaną rozdzieleni. Elizabeth była pewna, że ich ojciec wie o tych zakazanych uczuciach. Mimo bycia bliźniakami, kochali siebie w większym znaczeniu niż brat z siostrą. Żaden mężczyzna nie budził w niej takich czuć jak Christian. Jaką było radością, gdy odkryła, że jej uczucia są odwzajemnione. Przez długi czas byli zmuszeni do ukrywania swoich namiętności i za dnia zachowywali się przykładnie. Elizabeth nawet domyślała się kiedy zostali nakryci i zrozumiała, że ojciec chcąc ich rozdzielić miał nadzieję, że zgasi ten płomień, który trawił ich serca i duszę. Jednak czuła, że z każdą większą odległością coraz bardziej rosną jej uczucia do brata. Ta rozłąka jeszcze bardziej ustabilizuje ich uczucia, które niestety nie są tolerowane przez innych. Jednak wina leżała także po stronie ojca, który znając sekret rodu z którego pochodziła jego małżonka, zgodził się oddać córkę pod ich wychowanie. Kiedy Elizabeth powróciła po latach spędzonych na naukach, nie była już małą, pyzatą dziewczynką tylko wytworną i delikatną damą. Nie dziwił się synowi, ponieważ dorosła Elizabeth była bardzo piękną kobietą. Miała w sobie tyle gracji, a rozmawiając z nią czuło się tyle ciepła, że nie raz miało się wrażenie, że wszystko jest tylko pięknym snem. Natomiast Elizabeth przebywając u krewnej nie miała w ogóle styczności z młodymi mężczyznami, więc gdy po wieloletniej rozłące ujrzała brata, poczuła coś nowego. Mężczyźni okazali się atrakcyjni.
CZYTASZ
Funhouse
Детектив / ТриллерW zastraszającym tempie świat gna do przodu, gdzie ludzkość robi wszystko by ułatwić sobie życie. Wszechobecna technologia, która wykonuje coraz więcej "ludzkich" zadań jest czymś naturalnym wręcz niezauważalnym. Korzystanie z dobrodziejstw nauki st...