Rozdział 1

159 9 0
                                    

- Castiel, czas na przerwę!

Przygarbiona postać wyprostowała się powoli w swoim obrotowym krześle, podnosząc się ze swego miejsca przed zestawem trzech monitorów i ziewając lekko. Była druga nad ranem i Castiel pracował cały cholerny dzień nad tym jednym kawałkiem animacji, bo synchronizacja mowy wciąż mu nie wychodziła. Nie pomagało też to, że stale rozpraszał go sposób, w jaki aktor poruszał ustami, wypowiadając sylaby; sposób, w jaki jego język pojawiał mu się między ustami, kiedy robił przerwy między słowami czy zdaniami. Wobec tego pięciominutowy fragment dialogu, którego poprawianie powinno było zająć tylko kilka godzin, zajmowało cały dzień.

- Racja, dzięki, Ruby...

Szefowa nocnej zmiany pokiwała z uśmiechem głową i wyszła z pomieszczenia. Zawsze kręciła się w pobliżu i upewniała, że Castiel na tyle długo przestawał pracować, by coś zjeść i rozprostować swe szczupłe ciało, a jemu to nie przeszkadzało, bo była miła, przyjazna i zabawna w sposób, dzięki któremu czuł się jak w domu. Zatem wyszedł z pracowni w podziemiach, w których wiecznie tkwił, prosto na mroźne nocne powietrze, mocniej otulając się swoim czarno- szarym płaszczem.

- Kurwa, zimno jest...

Blada skóra zaczerwieniła się niemal natychmiast, oszczypana wiatrem, kiedy szedł ulicą do jedynej kafejki w pobliżu otwartej do tak późna, Jack's All American Burgers and Shakes. Wchodząc, Castiel przeczesał dłonią swe rozczochrane czarne włosy, rozglądając się wokół zbyt niebieskimi oczami, i znalazł wolne miejsce daleko z tyłu kafejki. Już miał usiąść, kiedy do środka weszła gwarna grupa aktorów, śmiejąc się, chichocząc i rozmawiając między sobą.

Zamarł, gdy rozpoznał ten głos, głos, z którym pracował od miesięcy, głos aktora, którego ciało, twarz i oczy zapamiętywał, przepracowywał i animował aż do wczesnych godzin porannych.

Deana Winchestera. Serce mu przyspieszyło, gdy odwrócił się, aby spojrzeć przez ramię, pierwszy raz widząc aktora osobiście. Animatorzy nigdy nie spotykali aktorów, tak się po prostu nie robiło. A już zwłaszcza nie pracujący ledwo rok animatorzy twarzy. Gapił się, w szoku szeroko otwierając niebieskie oczy, na piękną rzeźbioną twarz, znajdującą się tak blisko niego, zaledwie 10 stóp dalej, i zaparło mu dech, gdy Dean się uśmiechnął.


Skoro już wszyscy byli nieco nietrzeźwi lub pijani, mała, hałaśliwa grupka potrzebowała trochę czasu, by przejść przez kafejkę i usiąść w jednej z lóż w narożniku.

- Stawiam pierwszą kolejkę! - krzyknął Dean, a głos miał szorstki i zachrypnięty po wyczerpującej, jednak gorącej nocy. Sam właśnie skończył 21 lat, a jego starszy o 4 lata brat obiecał mu niezapomniane przeżycia. Oczywiście był to tylko postój, Dean upewniał się, że Sam coś zje po tych wszystkich kieliszkach, jakie wychylił w ostatnim klubie. Spróbowali praktycznie wszystkiego, co powinien zrobić normalny dorosły, zaczynając od nabycia potwornych ilości alkoholu, a kończąc na prywatnym tańcu i francuskich pocałunkach w szczególnie zdezelowanym klubie ze striptizem, zatrudniającym zaskakująco gorące pracownice.

Gdy kelnerka nie pokazała się nawet kilka minut później, Dean wstał ponownie i ruszył do baru. Zamówił burgery, frytki i dietetyczną Pepsi dla wszystkich, po czym wyszczerzył się do przyjaciół, którzy zaczęli mu wiwatować.

- Za chwilę wracam - powiedział im głośno, po czym wyciągnął zgniecioną paczkę papierosów i ponownie wyszedł na zewnątrz.

Na co dzień nie palił, ale zdarzały się okazje - a lodzik od pięknej, biuściastej Azjatki z pewnością był okazją - kiedy po prostu potrzebował nikotyny. Oparł się o ścianę zaraz obok drzwi i zapalił papierosa, zaciągnął się i wypuścił dym na zimne, nocne powietrze.

I to wystarczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz