część 1

9 0 0
                                    


Odgarnęłam z czoła kosmyk włosów, poprawiłam okulary na nosie i na powrót zajęłam się przeglądaniem starych zdjęć z rodzinnego albumu. Straciłam już poczucie czasu, zerknęłam tylko ukradkiem na przejeżdżające obok tarasu powozy.
Słońce zachodziło za włoskimi górami i tylko gdzieniegdzie jego promyki przedostawały się przez korony wysokich drzew, które rosły niedaleko mojego domu. Schowałam album pod ramię, dopiłam zimną już kawę i weszłam do środka. Poczułam przyjemny chłód, choć był już początek wiosny to nadal przez otwarte okiennice wpadały strugi zimnego powietrza. Zarzuciłam na siebie szal i poszłam je pozamykać.
Mój dom był na pierwszy rzut oka taki jak inne w okolicy Florencji. Zrobiony był cały z beżowej cegły, okiennice wykonane z ciemnego drewna, pozyskanego z orzecha włoskiego tak jak taras znajdujący się na tyłach posiadłości. Budynek wydawał się ogromny, mógłby bez problemu pomieścić pracowników z niedalekiej mleczarni.
Na zewnątrz otaczał go piękny ogród wraz z kamienną ścieżką, która prowadziła od bramy do drzwi. W środku natomiast znajdował się wielki salon, który bez problemu mógł służyć kiedyś jako sala balowa. Mahoniowe schody prowadziły na kolejne piętro, na którym znajdowały się sypialnie, biblioteczka czy pokój dla służby.
Zawsze wydawało mi się, że to wszystko do mnie nie pasuje, że będzie mnie przytłaczać. Służba, która pomagała poprzednim właścicielom została przeze mnie zwolniona, nie czułam obowiązku, żeby ich zatrzymywać, byłam tylko ja i oni. Cóż mogłam zrobić, nie było mnie wtedy stać na ich utrzymanie. Wiodłam więc spokojne życie, malowałam obrazy dla bogaczy mieszkających w pobliżu, to pomagało mi utrzymać się na jakiś czas.

Nadal trzymałam w ręku rodzinny album, chciałam wrócić pamięcią do czasu,w którym wszystko było prostsze, do czasu, który już nie wróci, tak jak nie wrócą ludzie z moich zdjęć. W mojej głowie przewijały się teraz obrazy minionego roku, ale jeszcze nie jestem gotowa, żeby do nich wrócić.

Usiadłam w salonie przy kominku ogrzewając zmarznięte dłonie. Jedynym dźwiękiem jaki słyszałam były skrzeczące iskierki wydobywające się z żarzących drewienek. Ogarnęła mnie nostalgia, poczułam się taka samotna, siedząc  w wielkim, pustym domu.

Włoskie NiebaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz