Rozdział I

139 14 7
                                    

- Zaraz zaczyna się "Beverly Hills". Włączaj. - powiedział piegowaty chłopak, kiedy tylko przekroczył próg domu swojego przyjaciela.

- Nie da rady. Tata ogląda wiadomości... Poza tym mieliśmy się uczyć.

- Em... No tak. Ale wiesz, fajnie jest sobie pooglądać coś do nauki.

Chłopak pokręcił głową na słowa swojego przyjaciela.

- Aj Felix... Po prostu chodź - powiedział i zaciągnął przyjaciela do pokoju.

Siedzieli w skupieniu, starając się zapamiętać materiał na poniedziałkowy sprawdzian , jednak skupić się, kiedy ta dwójka przebywała razem, było nie lada wyzwaniem, dlatego po dwóch godzinach żmudnego siedzenia nad książkami, nadal niewiele pamiętali.

- Jisung... - mruknął, rzucając w chłopaka zwiniętą kulką papieru. - dlaczego właściwie twój ojciec ogląda wiadomości? Zawsze mówią o tym samym. Czy jeszcze kogokolwiek dziwią te morderstwa?

- Musiałeś o tym wspomnieć, prawda? - spytał, odwracając się do przyjaciela, który opierał się o jego łóżko, przy okazji podnosząc z podłogi zgniecioną kartkę. - uważa, że dobrze jest wiedzieć, gdzie te bestie grasowały ostatnio. Wiedziałeś, że wczoraj znaleźli w okolicy dwa ciała?

- Żartujesz! - Felix od razu się ożywił i wsunął się na materac, żeby być bliżej czarnowłosego.

- Serio. Kobita z dzieckiem. Prawdopodobnie rodzina...

- Dobra, lepiej nie mów - zatkał mu usta ręką - ale to i tak nie ma sensu. Co ci da wiedza, że w twojej okolicy kogoś zabili - wzruszył ramionami.

Jisung nie zdążył jednak nic odpowiedzieć, ponieważ do pokoju zajrzała jego mama.

- Felix, jeszcze tu jesteś? - spytała zaniepokojona kobieta - Już ciemno.

Chłopak spojrzał przez okno. Jego oczom ukazało się miasto otulone mrokiem i strachem.

- Cholera! Powinienem już wracać - zerwał się od razu i wcisnął niedbale zeszyty do swojego plecaka.

- Ale Felix, jest już późno. Nie możesz chodzić o tej porze po ulicy. No i możesz spać u mnie. Prawda? - Han spojrzał na swoją rodzicielkę.

- Oczywiście. Zaraz pójdę zadzwonić do twojej mamy i...

- Nie ma takiej potrzeby, naprawdę. Dziękuję, ale wolę wrócić do domu... - westchnął ciężko - Boję się, że wydarzy się coś złego, dlatego wolę być z rodzicami.

- Masz złe przeczucia?

- Tak, ja... Kiedy tutaj szedłem, widziałem begonie w ogródku twojej sąsiadki.

-Przecież pani Park nie ma begonii, Felix. Źle widziałeś.

- Dopiero je sadziła. Akurat jak tu szedłem. Dlatego to takie dziwne.

- No może... Al to, że sadziła jakieś tam kwiatki, nie sprawi jeszcze, że stanie się coś złego.

- Myślę, że nie bez powodu begonie zwiastują nieszczęście.

Felix pożegnał się z panią Han, po czym Jisung odprowadził go pod drzwi.

- A jeśli masz rację z tymi kwiatami i to tobie stanie się coś złego? - zapytał, otwierając przyjacielowi drzwi - przecież nic się nie stanie, jeśli zostaniesz...

- Nic mi się nie stanie. Nie mam daleko. Poza tym niech ci krwiożercy nie myślą sobie, że są od nas lepsi. Nie możemy się ich tak bać.

- Ale oni są od nas lepsi, idioto. Są silniejsi, szybsi, mają lepsze zmysły...

A Night Before Sunset || ChanglixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz