Wszystkie wieczory wyglądają przecież tak samo. Czy tam noce. Trudno stwierdzić gdzie przebiega granica. Wieczór to chyba wtedy, kiedy się idzie spać. Czy noc jest taka bardziej obiektywna? Pewnie jest jakaś definicja, ale jeżeli Kenma Kozume teraz włączy telefon i sprawdzi, to najprawdopodobniej wypali mu oczy. No, bez względu na nazwę, ten moment, kiedy Kenma Kozume się kładzie. O ile w ogóle się kładzie. Bo ogólnie sen to taka strata czasu jest. Ale wiadomo no, czasem trzeba, żeby jakoś funkcjonować (chociaż Kenmę Kozume trudno nazwać jednostką poprawnie funkcjonującą) i żeby w ogóle jakoś przeżyć (chociaż Kenma Kozume nie jest pewien, czy jeszcze mu zależy, żeby tak codziennie to wszystko przeżywać).
No, ale kiedy już stwierdzi, że się położy. No, nie tylko stwierdzi, bo przecież od myśli do działania, ach, megaparseki. Kiedy uda mu się skończyć wszystkie jeszcze jedne poziomy i wszystkie jeszcze jedne odcinki. Wreszcie wyłącza wszystkie swoje Ekrany i wchodzi do łóżka i owija się kołdrą.
I jest tak okropnie, natrętnie cicho, bo po raz pierwszy od dwóch tysięcy lat zdjął słuchawki i rozpaczliwie potrzebuje bodźców. Jego uszy muszą coś słyszeć, bo jak to tak, nagle wstrzymać dostawy danych? Więc słyszą szelest liści na ulicy, szum wody w rurach i jakieś pikanie (czy to raczej pipczenie albo pisk? Kenma Kozume nie za bardzo zna się na takich sprawach, wszystko jedno chyba) tylko co tak pika? Zawsze coś pika i nigdy nie wiadomo co. Oszaleć można. Błagam, niech to się skończy.
Oczy Kenmy Kozume też nie przestają dostrzegać, mimo że w ciemności nie ma już nic do dostrzegania. Światło latani wpada przez okno, bo Kenmie Kozume nie chciało się zaciągnąć żaluzji. Na sufit padają cienie. Cień butelki po coli, bardzo ciekawy, półprzezroczysty, cień wysokiego stosu zeszytów, do których nikt nie zaglądał od bardzo dawna, cień martwej begonii, którą Kenma Kozume podlał dwa razy, jakieś pół roku temu, a potem już ją tylko olewał. Begonia (no któż mógłby to przewidzieć) uschła szybko i stoi tak sobie, i co wieczór(noc?) rzuca ten dziwny cień. Kenma Kozume powinien ją wyrzucić, bo przy każdym muśnięciu gubi zasuszone liście, i robi się przez to jeszcze gorszy syf. Powinien.
Powinien też zmienić pościel, bo śmierdzi potem. Albo czymś innym trochę niż potem. Takim bardziej słonokwaśnym zapachem. Może jak połączenie potu i jakichś chipsów. Tak czy inaczej dość to paskudne. Naprawdę powinien się ogarnąć i ją zmienić. Kenma Kozume nie wie o tym, ale doszedł do tego wniosku już dwadzieścia jeden razy. On zupełnie nie potrafi wziąć się w garść. Trochę to żałosne jest. No ale pościel na zmianę jest w szafie w pokoju rodziców, więc gdyby poszedł teraz, mógłby ich zbudzić. Drzwi szafy zawsze skrzypią przy otwieraniu. A gdyby się dowiedzieli, że nie śpi o takiej porze... Pewnie nic by mu nie zrobili, nawet by nie krzyczeli. Na pewno by nie krzyczeli, bo przecież środek nocy. Chyba jednak nie wieczór. Spojrzeliby po sobie tym takim wzrokiem co zawsze. Że jak to się stało, że nasz syn jest taki, powinniśmy jakoś pomóc, może to nasza wina? I na niego. Że ach, martwimy się o ciebie, masz problemy z zaśnięciem? Udawaliby, że nie domyślają się, że siedział do tej czwartej czy piątej czy którejś na kompie. A może jednak robiliby mu wyrzuty, że jesteś uzależniony i nie dziw się potem, że twoje oceny tak wyglądają, jak wyglądają.
No w zasadzie wszystko jedno, co by zrobili. Na pewno nic, co stawiałoby Kenmę Kozume w wygodnej sytuacji. Więc lepiej zmienić tę pościel jutro.Znowu to cholerstwo pika i jeszcze jakiś samochód przejechał pod oknem Kenmy Kozume, a za samochodem pociągnął się podmuch i liście szeleszczą jakoś głośniej, i woda w rurach tak huczy, prąd w przewodach szumi, gwiazdy trzaskając i sycząc spadają z nieba, z łoskotem uderzają w ziemię i wszystko jest przez moment takie jasne i gorące. Olaboga, co tu się dzieje. Marny nasz los chyba. XD
Ale jednak nie. To znaczy tak. Jest za jasno i za gorąco. Już przyzwyczaił się do ciemności i widzi mniej więcej wnętrze swojego pokoju. Totalny megasyf. Jutro posprząta, serio. (Lol już to widzę)
I jest tak gorąco, wszystko się gniecie, zsuwa, podwija, łaskocze i swędzi. Metka koszulki, gumka majtek, nogawki spodni. Bądźcie przeklęte, wy ubrania niewygodne, szmaty niewdzięczne, dlaczegóż, ach dlaczegóż się gnieciecie, zsuwacie, podwijacie, łaskoczecie i swędzicie? Ochędóstwo. Lol, kiedyś Kenma Kozume uważał na lekcjach. Przynajmniej mniej nieuważał. I na co mu jakieś ochędóstwo, skoro ciuchy, ubrania, szmaty, odzież, łaszki, i jeszcze różne inne. Nonsens. Chociaż nawet nie szło mu źle, kiedyś. A już zwłaszcza te wszystkie matematyki fizyki informatyki. Ogólnie takie, że nie trzeba było kuć jakichś bzdur, wystarczyło raz a dobrze zrozumieć. Ale one też były bez sensu tak naprawdę, bo życie nie jest ruchem jednostajnym prostoliniowym. Nie jest takie ładne proporcjonalne i symetryczne, nie da się go policzyć jednym prostym wzorem. Ani jakimkolwiek wzorem. A może jednak się da, skoro to wszystko w sumie tylko jakaś chemia w mózgu, przeskakujące elektrony, jakieś fale i jakieś przyspieszenia i napięcia, i cała reszta tych różnych. No, okropnie tego wszystkiego sporo. I tak by tego wszystkiego nie zrozumiał, życia nie starczy, więc po co w ogóle próbować. No. Bez sensu.
Ale czy to Kenmy Kozume ciągłe granie ma jakiś większy sens? Może powinien ograniczyć. Jednak jest to całkiem przyjemne i daje pewną chwilową ułudę satysfakcji. Ale do niczego nie prowadzi. Czy cokolwiek prowadzi do czegokolwiek, skoro chemia i elektrony? Może chodzi właśnie o to, żeby przyjemność i satysfakcja. Może o nic nie chodzi. Hm, na pewno był od tego jakiś mądry Grek. Niezależnie od tezy, zawsze byli jacyś głoszący ją Grecy, ale Kenma Kozume nigdy nie kojarzył który jest który. Bo po co.
Tylko jeżeli już celem ma być szczęście i powiedzmy jakieś zaspokojenie, to co on tu w ogóle robi. Z tym swoim obojętnym znudzeniem i tysiącem takich samych nocy jak ta. I szumiącą ciężarówką, wodą w rurach i martwą begonią. Przecież Kenma Kozume się na to nie pisał.
Coś kiepsko to idzie. Chyba to nie będzie taka noc, że sobie pośpi Kenma Kozume. Więc może chyba sobie jeszcze jeden poziomik jeszcze jeden odcineczek.
CZYTASZ
kenma kozume jest offline
Short Storykenma kozume czasami wyłącza internet. serdecznie odradzam lekturę tego opowiadania. obawiam się że może nie być szczególnie dobre niestety i że za dużo go nie powstanie. jestem szczególnie leniwa niestety może będzie gejowo, a może nie. skądże ja m...