W Sali tronowej zawrzało od pytań i krzyków. Każdy z Herosów wydawał się zszokowany i każdy chciał coś powiedzieć, co oczywiście nie było zbyt dobre, bo w rezultacie nie było słychać nikogo.
W końcu wszyscy usłyszeliśmy przeraźliwy dźwięk. To Apollo zagwizdał, aby wszystkich uciszyć.
- Spokojnie. – powiedziałem do półbogów. – Wiem, że wszyscy domagacie się odpowiedzi, ale po kolei.
Jason uniósł się nieco nad tłum za pomocą wiatrów.
- Pozabijałeś tylu ludzi, zatopiłeś wyspę i zniszczyłeś mu życie tylko dlatego, że był potężniejszy od ciebie?! – krzyknął do swojego ojca. – Jak mogłeś?!
- Akurat w tej sprawie powinieneś być po mojej stronie, synu. – stwierdził Zeus. – Przeklął ciebie, Thalię i waszą matkę!
- Ponieważ zabiłeś wszystkich jego Herosów, kapłanów i mieszkańców Afosiosi! – wtrąciła Thalia. – Zrobiłabym dokładnie to samo, gdyby spotkało mnie coś takiego! Dziwię się, że nie przeklął was wszystkich! – wskazała na bogów, którzy w ten pamiętny dzień poparli Zeusa.
Król Bogów napowietrzył się, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie tego nie zrobił.
- To ty dałeś Peryklimenosowi jego moce? – spytał z niedowierzaniem Frank. – To dzięki tobie ja je mam?
Skinąłem lekko głową.
- Niektórzy pewnie mówili ci, że masz ładne oczy. – powiedziałem do niego. – A złoty krąg wokół nich to moja zasługa.
Zhang uśmiechnął się lekko.
- Kto wiedział? – spytała Annabeth. – Kto wiedział, że jesteś bogiem?
- Tylko mój ojciec i Sally. – spuściłem wzrok. – Nikt inny.
- Dlaczego nie powiedziałeś? – blondynka miała łzy w oczach.
- Ponieważ nie chciałem nikogo skrzywdzić. – odparłem. – Po za tym, jak sobie to wyobrażasz? Nie mogłem po prostu przyjść do Obozu i powiedzieć „Hej Chejron, miło Cię znowu widzieć! Nie rozmawialiśmy od przeszło tysiąca lat, dużo się tu pozmieniało, nie?".
- A co z Wielką Przepowiednią? – zawołał inny heros z tyłu tłumu. – Skoro jesteś bogiem, jak się wypełniła?
- Gdy moja moc była mała, byłem herosem. – oznajmiłem. – Dlatego... No cóż, przepowiednia wypełniła się. Z kolei gdyby mnie nie było, Losy znalazłyby sobie pewnie kogoś innego... Tak to już jest.
- Tak, wiemy, że Losy są złośliwe. – przewróciła oczami Atena. – Ale możemy proszę porozmawiać o tym, co właśnie powiedział Apollo?
- Myślę, że to całkiem proste, Ateno. – prychnął Posejdon. – Mój syn to zdradzony bóg. Siódemka to... Siódemka z ostatniego proroctwa. Dalej... Do dolnego pierwotnego zaraz wrócimy. Śmiertelni z nieśmiertelnymi... To chyba nawet głupi by zrozumiał. Polegli Herosi to prawdopodobnie ci, którzy umarli w ostatnich wojnach. I razem nie możemy pozwolić, żeby Olimp upadł. – pan mórz rozłożył ręce. – Jak dla mnie zrozumiałe.
- Jak mamy przywrócić zmarłych do życia bez naruszania podstawowych praw? – bogini mądrości założyła ręce na piersi. – Na to też masz odpowiedź, Posejdonie?
- Ja mam. – wtrąciłem. Wszyscy znów zwrócili swoją uwagę na mnie. – Dawno temu zawarłem umowę z Hadesem, która uprawniała mnie do wskrzeszania bohaterów, którzy zasługiwali na drugą szansę. Więc... Cóż, skorzystałem z niej już po Wojnie Tytanów i wszyscy, którzy polegli w tym czasie, a także Leo, są na Ogygii. Ich pobyt tam ustaliłem z Calypso.
- Sprowadziłbyś ich teraz? – oczy Hermesa zalśniły.
- Oczywiście. – odparłem z uśmiechem. Pstryknąłem palcami, a na środku Sali tronowej w złotym błysku pojawili się wszyscy, którzy zginęli w ostatnich latach.

CZYTASZ
Betrayed God
FanfictionPerseusz jest pierworodnym synem Posejdona i Amfitryty, bogiem życia, stworzenia, emocji, gór, lojalności, szczęśliwej miłości, bohaterów, półbogów oraz zmienności, siódmym olimpijczykiem. Jest starszy od wielu dzieci Zeusa, które później zasiadały...