1.

1.8K 109 14
                                    

WATTPAD ZEPSUŁ KOLEJNOŚĆ ROZDZIAŁÓW, WIĘC UPEWNIJCIE SIĘ, KTÓRY  CZYTACIE
________________________________________

Krzyk. Pisk opon. Trzask. Smród silnika. Ból. Ciemność.

To ostatnie co pamiętał. Gdy już po długiej walce z samym sobą otworzył oczy to zobaczył nad sobą szary sufit. Rozejrzał się, zobaczył przysłonięte okna, maszyny, usłyszał ich dźwięki, zaczął czuć całe ciało, jakby powoli drętwienie zaczęło ustępować. Chcąc się poprawić zorientował się, że nie mógł. Spojrzał w inną stronę i zobaczył, że nogę miał podtrzymywaną, a ręka była  przy jego piersi na jakiejś chuście, kątem oka zobaczył jakiś ruch, więc zerknął w lewą stronę. Siedziała przy nim jakaś kobieta o jasnych włosach, która miała spuszczoną głowę i spokojny oddech, więc chyba spała. Trzymała jego drugą rękę, ale nie mógł nic powiedzieć, więc tylko lekko ją ścisnął.

Dopiero później dowiedział się, że owa kobieta była jego mamą, która nazywała się Haya. Dowiedział się też, że był w szpitalu i był ofiarą wypadku samochodowego. Dowiedział się, że miał uraz ręki, gdzie miał skręcony łokieć, złamaną nogę i obite drugie kolano, inne mniejsze siniaki i zadrapania, ale najgorszy bym uraz głowy z czego wynikała amnezja. W szpitalu leżał ogólnie prawie trzy miesiące, z czego przez połowę tego czesu był w śpiączce. Czuł się zagubiony i jedyną deską ratunku była jego mama, którą obdarzył prawie całkowitym zaufaniem, a kobieta zawsze się uśmiechała i emanowała ciepłem, które chętnie przyjmował.
W końcu po miesiącu rehabilitacji mógł wrócić do domu. Miał usztywnione kolano i jeszcze nogę, a łokieć był już prawie w całości sprawny, dlatego mógł pomóc sobie chodząc o jednej kuli.
Wrócił do domu, gdzie miał kolejne ćwiczenia, jednak z siostrą mamy, która była całkowicie inna z wyglądu, ale charakter miała bardzo podobny i nazywała się Akara. Jako fizjoterapeutka pomagała mu wrócić do formy. Codziennie rano wstawał i jeszcze z pomocą mamy przez dwa tygodnie się przemieszczał, bo jego pokój był w piwnicy, a łazienka znajdowała się na górze, więc przejście po tylu schodach było wyzwaniem, szedł załatwić poranną toaletę, następnie schodzili na dół, gdzie jadł śniadanie i przyjmował leki, które miały za zadanie pomóc jego pamięci oraz jakieś witaminy, następnie seria ćwiczeń aż do południa, chwila przerwy, obiad, kolejne ćwiczenia oraz wolny wieczór, który zwykle spędzał w samotności, przybity, nie mając ochoty na cokolwiek, ale czasem spędzał go z mamą, która pokazywała mu różne zdjęcia, żeby pobudzić jego pamięć.
Tak spędził kolejny miesiąc. Zaczął się marzec, zaczęło być ciepło, Bokuto w końcu poszedł do szkoły. Założył wygodne buty, luźne, jasne spodnie od szkolnego mundurka, koszulę z krawatem w barwach szkoły, mama wcisnęła mu również szary sweter oraz pomogła się spakować.
W ten dzień przyszedł rano gotowy do szkoły i jeszcze minimalnie kulejąc wszedł do kuchni. Zjadł tosty przygotowane przez jego mamy i popił sokiem pomarańczowym, który był jego ulubionym.

-Jeśli nie jesteś jeszcze gotowy.. - zaczęła kobieta, jednak jej przerwał.

-Chciałbym już pójść - powiedział odkładając ostrożnie szklankę na stół. Pokiwała tylko głową i chwilę później wyszli z domu. Wsiedli do auta, gdzie od razu przylepił się do szyby uważnie obserwując otoczenie, żeby jak najwięcej zapamiętać lub sobie przypomnieć.

***

Budynek szkoły był dość duży, raczej nowoczesny, a na terenie były porozsadzane drzewa i większe krzaki, więc było dość zielono. Haya szła przy nim i jeszcze poprawiła mu kołnierzyk koszuli, przez co jego mina na chwilę zrzędła. Kobieta zaprowadziła go do środka, gdzie pokazała najważniejsze miejsca, jak sekretariat, stołówkę, a na samym końcu skierowali się do hali. Cały czas trzymał nerwowo pasek torby i rozglądał się wokół. Część uczniów posyłała uśmiechy, jednak od razu odwracał od nich wzrok.

-Tu będą ludzie, którzy ci dzisiaj pomogą - powiedziała zatrzymując się przed drzwiami do sali gimnastycznej. Specjalnie przyszli wcześniej, bo wiedziała, że wejdą na początek treningu - jak coś to dzwoń, albo napisz do mnie, to przyjadę po ciebie, zgoda? - pokiwał tylko głową, a kobieta uśmiechnęła się do niego. Pogłaskała go po policzku i zaczęła powoli się oddalać.

Wziął oddech i chwilę później wszedł na salę. Na samej górze paliły się oślepiające światła, które oświetlały cały pakiet. Na boisku grała jakaś grupa osób, obok siatki stał mężczyzna, a za nim dwie dziewczyny, które cicho rozmawiały. Przyjrzał się wszystkiemu dokładnie i wrócił do rzeczywistości, gdy ktoś krzyknął jego imię.

-Bokuto-San! - oderwał wzrok od ścian i przeniósł go na grające osoby. Cała drużyna się na niego spojrzała, aż pobiegł do niego ciemny szatyn z szerokim uśmiechem - jak się czujesz?

-Anahori! - krzyknął mężczyzna - przestrzeń - dodał akcentując to słowo. Chłopak odszedł od niego, ale za to dookoła zebrała się drużyna - jestem Takeyuki Yamiji, trener - przedstawił się, a zaraz potem zaczął drużynę - a to jest - dodał na koniec, gdy grupa wypchnęła bliżej Bokuto ciemnowłosego chłopaka o ciemnozielonych oczach - Keiji Akaashi, nasz rozgrywający - Koutarou spojrzał mu w oczu i mógł przysiadz, że błysnęły niczym szmaragdy, a zaraz potem dostrzegł w nich niewyobrażalną falę cierpienia, które szybko zostało schowane przez znużenie, jakie było też widać na jego twarzy. W jego brzuchu nagle coś wybuchło i poczuł dziwny spokój, a z drugiej strony zdenerwowanie. Wydawało mu się, że patrzył w te piękne oczy całą wieczność, choć w rzeczywistości były to dwie sekundy, aż nie odezwał się ponownie trener - no chłopaki. Do pracy, pod koniec miesiąca mamy mecz i warto byłoby go wygrać! Konoha, chodź tu - szatyn odepchnął żartującego kolegę i wywrócił oczami na niego - pokażesz Bokuto wszystko.

-Ta' jest! - skinął głową i uśmiechnął się do starego przyjaciela - Chodź pokażę Ci szatnie, to przy okazji odłożysz rzeczy.

just remember me | bokuaka ff ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz