• ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀʟ ᴘɪᴇʀᴡsᴢʏ •

12 3 0
                                    

- Hej, obudź się. Już jesteśmy w kosmosie - usłyszałam czyiś głos, po czym poczułam szybkie klepanie w ramie.

- No już wstawaj - powoli otworzyłam oczy. Przedemną unosiła się blondynka w białym kombinezonie.

- Mam na imię Taylor Byrne i jestem jednym z pilotów. - przedstawiła się uprzejmie dziewczyna.

- Olivia Wilson, medyk, miło mi.- podałam jej rękę, którą uścisnęła z uśmiechem.

- Gdzie są wszyscy? - zapytałam po chwili.

Byłyśmy same w dość ciasnym pomieszczeniu. Znajdowało się w nim dwanaście foteli ustawionych koło siebie w okręgu. Odpięłam pasy, zdjęłam hełm i wstałam z jednego z nich. Inne fotele były puste.

- Poszli się rozejrzeć po statku. Ja zostałam żeby dopilnować abyś wstała. - odpowiedziała na moje pytanie po czym dodała - Ustaliliśmy, że za chwilę wszyscy spotkają się w kafeterii, żeby się zapoznać. Chodź pójdziemy tam razem. W ostateczności zgubimy się obie. - zażartowała i wyleciała przez otwartą klapę.

Odepchnęłam się od najbliższego fotela po czym poleciałam za nią. Dokładnie zamknęłam otwór i ruszyłyśmy dalej korytarzem. Grawitacja była tylko w ważniejszych częściach statku. Na mostku, w kafeterii, przy zbiorniku paliwa, w pomieszczeniu od nawigacji, w medbeyu, komunikacji, elektryku, laboratorium, w naszysz sypialniach i 02. Na korytarzach niestety jej nie było. Nieźle się poobijałam o ściany podczas drogi lecz w zaskakująco szybkim tępie dotarłyśmy na miejsce. Jeszcze nikogo nie było. Widocznie nie wiedzieli w którą stronę mają lecieć.

Usiadłyśmy na miejscach obok siebie. Przy stole, pośrodku którego był wielki czerwony guzik z napisem: Emergancy meeting. Zaskoczył mnie jego widok, ponieważ wszyscy mówili, że tak naprawdę to już takich nie robią. Przez duże okno roztaczał się widok na przeróżne gwiazdy, których blask rozjaśniał cały pokój. Nie czekałyśmy długo na większe towarzystwo.

Jako pierwszy przybył chłopak o dziwnym kolorze skafandra. Niby niebieski, ale jednak bardzo jaskrawy. Przypominał mi trochę diamenty z Minecrafta.

- Uprzedzę wasze pytania. Nazywam się Harry Anderson i pełnię tu funkcje chemika, a kolor mojego skafandra nazywa się CYANOWY żaden tam „lśniący błękitny". - powiedział po czym fuknął jagby urażony myślą, że ktoś może nie odpowiednio nazwać jego kolor.

- Ja jestem pilotem, Taylor Byrne, a to jest medyk Olivia Wilson. - przywitała się biała.

- Miło mi. Reszta się zgubiła. Widziałem tylko ciemno zielonego i wałęsałem się chwilę z żółtą. Pewnie zaraz się zjawią. - rzekł przysiadając się do naszego stolika.

Idealnie po tym do sali weszły trzy osoby.
Jako pierwszy rzucił mi się w oczy czarny skafander. Nosił go dość wysoki chłopak z ciemnymi oczami i czarnymi włosami. Wyglądał na poważną osobę mimo dość radosnego wzroku.

Obok niego szła dziewczyna w fioletowym stroju. Była bardzo podobna do czarnego lecz miała jaśniejsze oczy. Jej złość była wyczuwalna w ogromnym stopniu. Cały czas miała zaciśnięte pięści. Gdyby to było możliwe to zabiłaby mnie wzrokiem i leżałabym martwa na podłodze. Zdecydowanie postaram się jej unikać. Wyglada na strasznie nerwową osobę.

ɴᴏ ᴛᴇᴀʀs ʟᴇғᴛ ᴛᴏ ᴄʀʏ - ᴀᴍᴏɴɢ ᴜsWhere stories live. Discover now