Za czasów samurajów pojawiało się wiele mistycznych stworzeń w tym potwory czy też demony. Wiele z nich było mordowanych z wielu przyczyn: jako pożywienie, skóry jako ubranie lub trofeum. W tym rzadko spotykane Lisie demony - Kitsune. Ten kto jednego złapał mógł się pławić w dużej ilości pieniędzy. Przez co wiele demonów zdecydowało się na kamuflaż i życie między ludźmi. Niestety wielu ludzi też wymordowano w strachu iż są demonami w ludzkich skórach. Wtedy to większość demonów ukryła się gdziekolwiek gdzie ludzka stopa nie stanęła. By uniknąć chciwych rąk ludzkości.
A co gdyby było inaczej..?
W małej wiosce, w zaciszu leśnych drzew wiatr szumiał delikatnie. Kołysał okoliczne gałęzie, ocierał się o kolorowe liście wydając przyjemny szum. Drzewa dawały wspaniały cień pozwalający człowiekowi się odprężyć. Zapach lasu wprowadzał w stan spokoju i senności. Pomiędzy gałęziami jednego drzewa wylegiwał się młody albinos. Jego białe włosy kiepsko związane w kucyka, ubrany w zwyczajowe ubranie o ciemnych barwach. Krwisto czerwone oczy zdobiące bladą twarz. W takich warunkach już był na straju snu, gdyby nie-
- DUYI DONG! ZŁAŹ Z DRZEWA! CIOCIA CIĘ WOŁA! - Chłopak w tym samym wieku stał pod drzewem albinosa. W przeciwieństwie do niego miał ciemniejszą karnację, czarne włosy związane w kok i brązowe oczy. Strój młodzieńca nie różnił się za bardzo, kolory były jaśniejsze od ubioru bladego chłopaka i w większym ładzie - MAM CIĘ WŁASNORĘCZNIE Z NIEGO ŚCIĄGAĆ?!
- Chwila no! Fai Guang, nie musisz się drzeć na całą wioskę by wiedzieli że już wróciłeś z łowów - odpowiedział albinos by potem wylądować przed czarnowłosym.
Fai Guang tylko westchnął uspokajając się - A ty jak zwykle wolisz siedzieć na straju lasu. Złapałeś coś przynajmniej? Bo jak by co mamy jaka do zjedzenia.
- Szczerze? Tylko parę przepiórek ale możemy je sprzedać.
- dobry pomysł, przydało by się po tym jak cesarz znowu się bawi w festyny naszym kosztem. - Nic na razie nie możemy zrobić bracie. Możemy jedynie oglądać jak się zatracają w luksusach by potem wylądować w błocie
- Zobaczysz, kiedyś to oni będą błagać byśmy im pomogli, zwłaszcza jak będzie pora zimowa! – Fai Guang uśmiechnął się zadziornie na myśl cesarza klęczącego przed prostym ludem błagając o jedzenie lub nawet o schronienie. To by było ciekawe widowisko.
- Chętnie bym to zobaczył a nawet odmówił – Duyi Dong odpowiedział śmiejąc się idąc ze zdobyczą na plecach.
Podczas powrotu do domu mijający ich ludzie z wioski uśmiechali się i witali uprzejmie. Młodzieńcy odwzajemniali gesty w uśmiechem na twarzach. W końcu uprzejmość to klucz do znajomości, a sąsiadów nie warto lekceważyć.
W końcu dotarli do swojej chatki, domu w którym się wychowywali. W drzwiach stała drobna kobieta w średnim wieku, Czarne włosy związane białą wstążką z boku. Purpurowe kimono z beżowym pasem obi przylegał do jej ciała jak rękawiczka. Kobieta miło się uśmiechnęła na widok chłopców idących w jej stronę. W końcu albinos podbiegł do niej, a za nim szedł szatyn śmiejąc się z zachowania brata. Wkrótce obaj byli obejmowani przez malutką kobietę, która głaskała ich po głowach.
- Dobrze, że wróciliście. Obawiałam się, że coś wam się stało – kobieta rzekła z zaniepokojonym tonem głosu – Na pewno nic wam nie jest?
- Jest dobrze ciociu, czy matka się dobrze czuje? – Fai Guang spytał się trzymając ręce swojej cioci. Ta tylko uspokoiła się i ścisnęła ręce bruneta
- Twoja matka dobrze się trzyma. Temperatura spadła ale lepiej by jeszcze nie opuszczała łóżka. Tak dla pewności. Nie ma się czym martwić kochaniutki - Kruczowłosy westchnął z ulgą na te wieści i puścił dłonie ciotki.
Zapadał wieczór i 4 osoba rodzina zasiadła do jedzenia. Wieczerzę przerwał znany im dobrze osobnik.
- Puk puk! Są tu moi rozrabiacy?
- Wujek Hui Yongui! - obaj chłopcy wykrzyknęli chórem powodując śmiech kobiet w pomieszczeniu. Wujek Hui Yongui zaśmiał się wraz z nimi i obiął młodzieńców swoimi zabandażowanymi rękoma. Młodszy z braci to zauważył.
- dawno cię nie było u nas. Jak tam było? Czy walka się powiodła? Widziałeś nowe miejsca?? - Duyi Dong spytał się obserwując mimikę twarzy starszego mężczyzny. Wujaszek za to znowu się zaśmiał i potargał mu włosy.
- Nie macie o co się martwić dzieciaki. Ten klan nic wam nie zrobi, a zwłaszcza waszym matkom.
- Mam nadzieję Yongui. Nie mam ochoty patrzeć jak znowu wpadasz w trarapaty - Głos zabrała druga z kobiet. Szczupła sylwetka i bardzo blada cera mówiły głośno iż kobieta była chora. Tak samo czarne włosy opadające na ramiona poruszały się wraz z każdym ruchem panny ubranej w biel.
- Ah.. A ty jak zwykle nadopiekuńcza Chun Daiyu - Hui Yongui odpowiedział z uśmiechem na ustach nadal ściskając swoich siostrzeńców.
CZYTASZ
Na tropie Lisa
FantasyW epoce Yamato, Gdy samuraje walczą o honor, a ludzie zarabiają na życie - wokół czyhają potwory. Podobno wiele mistycznych stworzeń zostało wypchanych na rzecz dekoracji pałacu. Jednak jedna zdobycz okazała się być błędem ze strony cesarza i jego s...