Poszukiwanie Tunelu Do Niebios

7 1 0
                                    

Obudziłam się i od razu się ubrałam i zabrałam plecak i ja jak to ja wyskoczyłam przez okno. Bum! Grzmotnęłam o ziemię i leżałam tak przez chwilę. Po chwili Jackson pojawił się przed moim domem. Jak mnie zobaczył to zaczął się bardzo śmiać. Podszedł i powiedział.
Nie jesteś kotem, nie będziesz spadać na cztery łapy.- powiedział rozbawiony Jackson.
Dobre żarty. - parsknęłam.
Wstawaj idziemy. - oznajmił Jackson i podał mi rękę. Chciałam mu zrobić żart i pociągnęłam go do siebie i upadł obok mnie.
Dobre żarty. - powiedział zażenowany Jackson.
Oj dobre, dobre. - powiedziałam i wybuchlismy śmiechem. Jackson wstał i pomógł  mi wstać i wtedy przybiegła do nas Liliana.
No to wyruszamy. - powiedziała Liliana.
Ale gdzie? - zapytałam.
W stronę słońca!-wykrzyczał Jackson. Jackson jesteś geniuszem. Jak się czytało różne książki o Bogach to wejście do nieba było w słońcu. - powiedziałam.
Jackson popatrzył się na mnie dziwnie, uśmiechną się tym swoim pełnym podrywu uśmieszkiem i powiedział : Ale ja tylko żartowałem!
Ale mądrze powiedziałeś.-poweidziałam.
Liliana podaje mi dziesięć złotych a ja chowam je do kieszeni.
Założyłyście się o to czy jestem głupi! - krzyknął Jackson.
Eeee.-Powiedziałam
Dobra koniec gadnia chodźmy. - powiedziała Liliana.
Dobry pomysł. - fuknął Jackson i poszliśmy w stronę słońca. Szliśmy, szliśmy i szliśmy i nagle przewróciłam się o butelkę. Jackson pomógł mi wstać i podniosłam butelekę. W butelce był liścik więc otworzyłam butelkę  i zaczęłam czytać na głos.
"idźcie tam gdzie zimno będzie wam gdzie nie wolno śmiecić ani świecić". Gdzie to może być?-zapytałam. Naprawdę myślisz, że to do nas?-zapytał Jackson.
Tak!Ale pytałam  gdzie to może być? - ponownie zapytałam.
Hmm...na Antarktydzie! - oznajmiła Liliana.
Przeczytałam list po cichu jeszcze raz i zastanowiłam się chwilę i tak wyszło mi, że to może być Antarktyda.
No to chodźmy! - wykrzyczał Jackson.
Ale jak?-zapytałam.
Czytałem dziś, że o dwudziestej wyrusz statek z portu, który jest niedaleko z tąd do Antarktydy. - powiedział Jackson.
Okej to chodźmy. - powiedziałam i poszliśmy. Gdy byliśmy już w porcie to potajemnie wkradliśmy się do statku. Szukaliśmy wolnej kajuty. Chwilę nam zeszło szukanie ale się udało. Usiadłam na łóżku w kajucie i zapytałam : Ej a skąd my wytrzaśniemy kostiumy  i kurtki?
Eeeeeee... Niewiem? - powiedział Jackson.
Wtedy do kajuty wbiegł umięśniony pan i się uśmiechną.
Witajcie moi drodzy! - powiedział
Kim pan jest? - zapytała Liliana.
Oj twoim wujkiem Ariano.-oznajmił ten pan.
Naprawdę? - zapytałam.
Jestem ogniem. Pupilkiem Boga, i no nie najpotężniejszym ale też potężnym żywiołem. A zapomniałem dodać ta kajuta nie jest wasza ta obok jest wasza a i jeszcze tu są wasze rzeczy a i zapomniałem nie jesteście tu na gapę tylko normalnie zameldowani.
Jak to? - zapytał Jackson.
Tak to. Muszę zmykać. Papatki! - powiedział ogień i znikł.
Ale super wręcz mega. - powiedział Jackson.
No mega. - dodałam.
Chodźmy do naszej kajuty bo jeszcze nas ktoś o krzyczy. - powiedziałam i poszliśmy. Będąc w naszej kajucie myśleliśmy nad planem i wtedy przyjechała pani z obiadem i powiedziała że wyruszamy. Ruszyliśmy. Zjedliśmy obiad i statek zaczą się ruszać w każdą stronę. To napewno przez wysokie fale. Zaraz zaczęła się ogromną panika na statku. Niewiedzieliśmy co się dzieje. Nagle przybiegł do nas kapitan kazał nam się ubarć w nasze kostimuy i zabrał nas ze sobą. Poszliśmy. Za nim stała łódka, zawołał kogoś, żeby nas ze sobą zabrał. Przybiegła do nas pani i załadowała nas na łódkę i krzyknęła spuszczać. Byliśmy przerażeni. W końcu odważyłam się i zapytałam:
Co się dzieje?
Kochanie statek okazał się dziurawy, piec wybuchł dlatego tak nami trząsło.-powiedziala pani.
Naprawdę? - powiedział Jackson.
Tak, na szczęście mamy blisko do brzegu i dopłyniemy tam gdy się postaramy. Byłam przerażona nie tylko faktem, że taka rzecz się stała ale też tym, że może być tak cały czas.

NIEBIAŃSKIE BRAMYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz